16.02.2025

Przemówienie JD Vance'a na temat upadku Europy

Pełne przemówienia, które J.D. Vance wygłosił 14.02.2025 roku na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.



Jedną z rzeczy, o których chciałem dziś porozmawiać, są oczywiście nasze wspólne wartości. Wspaniale jest wrócić do Niemiec. Jak słyszeliście wcześniej, byłem tu w zeszłym roku jako senator Stanów Zjednoczonych. Widziałem ministra spraw zagranicznych Davida Lammy'ego i zażartowałem, że w zeszłym roku obaj mieliśmy inne stanowiska niż teraz. Ale teraz nadszedł czas, aby wszystkie nasze kraje, wszyscy, którzy mieli szczęście otrzymać władzę polityczną od naszych narodów, wykorzystali ją mądrze, aby poprawić swoje życie.

Chcę powiedzieć, że miałem szczęście spędzić tutaj trochę czasu poza murami tej konferencji w ciągu ostatnich 24 godzin i byłem pod ogromnym wrażeniem gościnności ludzi, nawet jeśli są oni pod wrażeniem wczorajszego strasznego ataku. Po raz pierwszy byłem w Monachium z moją żoną, która jest tu dziś ze mną, na osobistej wycieczce. Zawsze kochałem Monachium i jego mieszkańców.
Chcę tylko powiedzieć, że jesteśmy bardzo poruszeni, a nasze myśli i modlitwy są z Monachium i wszystkimi dotkniętymi złem wyrządzonym tej pięknej społeczności. Myślimy o was, modlimy się za was i z pewnością będziemy wam kibicować w nadchodzących dniach i tygodniach.

Zbieramy się na tej konferencji oczywiście po to, by dyskutować o bezpieczeństwie. Zwykle mamy na myśli zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa zewnętrznego. Widzę tu wielu, wielu wspaniałych przywódców wojskowych. Ale chociaż administracja Trumpa jest bardzo zaniepokojona bezpieczeństwem Europy i wierzy, że możemy dojść do rozsądnego porozumienia między Rosją a Ukrainą - i wierzymy również, że w nadchodzących latach ważne jest, aby Europa zintensyfikowała działania w celu zapewnienia własnej obrony - zagrożeniem, o które najbardziej się martwię
w stosunku do Europy, nie jest Rosja, nie są to Chiny, nie jest to żaden inny aktor zewnętrzny. Martwię się o zagrożenie wewnętrzne. Odwrót Europy od niektórych z jej najbardziej fundamentalnych wartości: wartości dzielonych ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki.

Uderzyło mnie, że były komisarz europejski wystąpił niedawno w telewizji i był zachwycony, że rumuński rząd właśnie unieważnił całe wybory. Ostrzegł, że jeśli sprawy nie pójdą zgodnie z planem, to samo może stać się w Niemczech. Te beztroskie stwierdzenia są szokujące dla amerykańskich uszu.

Przez lata wmawiano nam, że wszystko, co finansujemy i wspieramy, odbywa się w imię naszych wspólnych wartości demokratycznych. Wszystko, od naszej polityki wobec Ukrainy po cenzurę cyfrową, jest przedstawiane jako obrona demokracji. Ale kiedy widzimy, jak europejskie sądy odwołują wybory, a wysocy rangą urzędnicy grożą odwołaniem innych, powinniśmy zadać sobie
pytanie, czy trzymamy się odpowiednio wysokich standardów. Mówię o sobie, ponieważ zasadniczo wierzę, że jesteśmy w tej samej drużynie.

Musimy zrobić coś więcej niż tylko mówić o demokratycznych wartościach. Musimy nimi żyć. W czasach, gdy wielu z was na tej sali jeszcze o tym pamięta, zimna wojna postawiła obrońców demokracji przeciwko znacznie bardziej despotycznym siłom na tym kontynencie. Zastanówmy się, która strona w tej walce cenzurowała dysydentów, zamykała kościoły, odwoływała wybory. Czy to byli ci dobrzy? Z pewnością nie.

I dzięki Bogu przegrali zimną wojnę. Przegrali, ponieważ nie cenili ani nie szanowali wszystkich niezwykłych błogosławieństw wolności, wolności do zaskakiwania, popełniania błędów, wymyślania, budowania. Jak się okazuje, nie można nakazać innowacji czy kreatywności, podobnie jak nie można zmusić ludzi do tego, co mają myśleć, co czuć lub w co wierzyć. Wierzymy, że te rzeczy są ze sobą powiązane. I niestety, kiedy patrzę dziś na Europę, czasami nie jest tak jasne, co stało się z niektórymi zwycięzcami zimnej wojny.

Jeśli uciekasz w strachu przed własnymi wyborcami, Ameryka nic nie może dla ciebie zrobić
Spoglądam na Brukselę, gdzie komisarze Komisji Europejskiej ostrzegli obywateli, że zamierzają wyłączyć media społecznościowe w czasie niepokojów społecznych: w momencie, gdy zauważą "nienawistne treści". Albo do tego samego kraju, w którym policja przeprowadziła naloty na obywateli podejrzanych o publikowanie antyfeministycznych komentarzy w sieci w ramach "walki z mizoginią" w Internecie.

Spoglądam na Szwecję, gdzie dwa tygodnie temu rząd skazał chrześcijańskiego aktywistę za udział w paleniu Koranu, które doprowadziło do zabójstwa jego przyjaciela. I jak zauważył sędzia w jego sprawie, szwedzkie prawo rzekomo chroniące wolność słowa w rzeczywistości nie daje - cytuję - "wolnej przepustki" do robienia lub mówienia czegokolwiek bez ryzyka obrażenia grupy, która wyznaje te przekonania.

I być może najbardziej niepokojące jest to, że patrzę na naszych drogich przyjaciół, Wielką Brytanię, gdzie odejście od praw sumienia sprawiło, że podstawowe wolności religijnych Brytyjczyków znalazły się na celowniku. Nieco ponad dwa lata temu brytyjski rząd oskarżył Adama Smitha Connera, 51-letniego fizjoterapeutę i weterana armii, o ohydne przestępstwo stania 50 metrów od kliniki aborcyjnej i cichej modlitwy przez trzy minuty, bez przeszkadzania komukolwiek, bez interakcji z kimkolwiek, po prostu cicho modląc się samemu. Po tym, jak brytyjskie organy ścigania zauważyły go i zażądały informacji, o co się modli, Adam odpowiedział po prostu, że w imieniu swojego nienarodzonego syna.
On i jego była dziewczyna przerwali ciążę wiele lat wcześniej. Teraz funkcjonariuszy to nie wzruszyło. Adam został uznany winnym złamania nowej rządowej ustawy o strefach buforowych, która penalizuje cichą modlitwę i inne działania mogące wpłynąć na decyzję osoby znajdującej się w odległości 200 metrów od placówki aborcyjnej. Został skazany na zapłacenie tysięcy funtów kosztów prawnych na rzecz prokuratury.

Chciałbym móc powiedzieć, że był to fuks, jednorazowy, szalony przykład źle napisanego prawa wymierzonego w jedną osobę. Ale nie. W październiku tego roku, zaledwie kilka miesięcy temu, szkocki rząd rozpoczął dystrybucję listów do obywateli, których domy znajdowały się w tak zwanych strefach bezpiecznego dostępu, ostrzegając ich, że nawet prywatna modlitwa w ich własnych domach może oznaczać złamanie prawa. Naturalnie rząd wezwał obywateli do zgłaszania wszelkich współobywateli podejrzewanych o popełnienie przestępstw myślowych w Wielkiej Brytanii i całej Europie.

Obawiam się, że wolność słowa jest w odwrocie i w interesie komedii, moi przyjaciele, ale także w interesie prawdy, przyznam, że czasami najgłośniejsze głosy za cenzurą nie pochodzą z Europy, ale z mojego kraju, gdzie poprzednia administracja groziła i zastraszała firmy mediów społecznościowych, aby cenzurowały tak zwane dezinformacje.

Dezinformacji, takich jak na przykład pomysł, że koronawirus prawdopodobnie wyciekł z laboratorium w Chinach. Nasz własny rząd zachęcał prywatne firmy do uciszania ludzi, którzy odważyli się wypowiedzieć to, co okazało się oczywistą prawdą.

Dlatego przychodzę tu dzisiaj nie tylko z obserwacją, ale z ofertą. I tak jak administracja Bidena wydawała się zdesperowana, by uciszyć ludzi za mówienie tego, co myślą, tak administracja Trumpa zrobi dokładnie odwrotnie i mam nadzieję, że będziemy mogli nad tym współpracować. W Waszyngtonie pojawił się nowy szeryf. Pod przywództwem Donalda Trumpa możemy nie zgadzać się z waszymi poglądami, ale będziemy walczyć o wasze prawo do głoszenia ich na forum publicznym.

Doszliśmy oczywiście do punktu, w którym sytuacja stała się tak zła, że w grudniu tego roku Rumunia wprost anulowała wyniki wyborów prezydenckich w oparciu o słabe podejrzenia agencji wywiadowczej i ogromną presję ze strony swoich kontynentalnych sąsiadów. Teraz, jak rozumiem, argumentem było to, że rosyjska dezinformacja zainfekowała rumuńskie wybory. Chciałbym jednak poprosić moich europejskich przyjaciół o spojrzenie z pewnej perspektywy.
Możecie wierzyć, że kupowanie przez Rosję reklam w mediach społecznościowych w celu wpływania na wasze wybory jest złe. Z pewnością tak uważamy. Można to nawet potępić na arenie międzynarodowej. Ale jeśli demokracja może zostać zniszczona za pomocą kilkuset tysięcy dolarów reklamy cyfrowej z obcego kraju, to nie była ona zbyt silna.

Dobra wiadomość jest taka, że uważam, iż wasze demokracje są znacznie mniej kruche, niż wielu ludzi najwyraźniej się obawia. Wiara w demokrację oznacza zrozumienie, że każdy z naszych obywateli posiada mądrość i ma prawo głosu I naprawdę wierzę, że pozwolenie naszym obywatelom na wypowiedzenie swojego zdania uczyni ich jeszcze silniejszymi. Co oczywiście sprowadza nas z powrotem do Monachium, gdzie organizatorzy tej konferencji zakazali udziału w rozmowach prawodawcom reprezentującym populistyczne partie zarówno z lewej, jak i prawej strony.
Ponownie, nie musimy zgadzać się ze wszystkim, co ludzie mówią. Ale kiedy przywódcy polityczni reprezentują ważny okręg wyborczy, spoczywa na nas obowiązek przynajmniej uczestniczenia w dialogu z nimi.

Teraz, dla wielu z nas po drugiej stronie Atlantyku, wygląda to coraz bardziej jak stare zakorzenione interesy ukrywające się za brzydkimi słowami z czasów sowieckich, takimi jak dezinformacja i dezinformacja, którym po prostu nie podoba się pomysł, że ktoś z alternatywnym punktem widzenia może wyrazić inną opinię lub, nie daj Boże, zagłosować w inny sposób lub, co gorsza, wygrać wybory.

Jest to konferencja poświęcona bezpieczeństwu i jestem pewien, że wszyscy przybyliście tutaj przygotowani do rozmowy o tym, jak dokładnie zamierzacie zwiększyć wydatki na obronność w ciągu najbliższych kilku lat zgodnie z nowym celem. To świetnie, ponieważ prezydent Trump jasno powiedział, że wierzy, iż nasi europejscy przyjaciele muszą odgrywać większą rolę w przyszłości tego kontynentu. Nie sądzimy, by słyszał Pan termin "podział obciążeń", ale uważamy, że jest to ważna część bycia we wspólnym sojuszu, że Europejczycy zwiększają swoje wysiłki, podczas gdy Ameryka koncentruje się na obszarach świata, które są w wielkim niebezpieczeństwie.

Ale pozwólcie, że zapytam was również, jak w ogóle zaczniecie myśleć o kwestiach budżetowych, jeśli nie będziemy wiedzieć, czego w ogóle bronimy? Wiele już usłyszałem w moich rozmowach i odbyłem wiele, wiele wspaniałych rozmów z wieloma osobami zgromadzonymi w tej sali. Słyszałem wiele o tym, przed czym trzeba się bronić, i oczywiście jest to ważne. Ale to, co wydaje mi się nieco mniej jasne, i z pewnością myślę, że dla wielu obywateli Europy, to po co dokładnie się bronicie. Jaka jest pozytywna wizja, która ożywia ten wspólny pakt bezpieczeństwa, który wszyscy uważamy za tak ważny?

Głęboko wierzę, że nie ma bezpieczeństwa, jeśli boisz się głosów, opinii i sumienia, które kierują twoim własnym narodem. Europa stoi przed wieloma wyzwaniami. Ale kryzys, przed którym stoi teraz ten kontynent, kryzys, z którym, jak wierzę, wszyscy razem się zmagamy, jest naszym własnym dziełem. Jeśli obawiasz się własnych wyborców, Ameryka nie może nic dla ciebie zrobić. Nie ma też nic, co mógłbyś zrobić dla Amerykanów, którzy wybrali mnie i prezydenta Trumpa. Potrzebujesz demokratycznych mandatów, aby osiągnąć cokolwiek wartościowego w nadchodzących latach.
Czy nie nauczyliśmy się, że cienkie mandaty dają niestabilne wyniki? Ale jest tak wiele wartości, które można osiągnąć dzięki demokratycznemu mandatowi, który moim zdaniem będzie wynikał z większej wrażliwości na głosy obywateli. Jeśli zamierzasz cieszyć się konkurencyjnymi gospodarkami, jeśli zamierzasz cieszyć się przystępną cenowo energią i bezpiecznymi łańcuchami dostaw, potrzebujesz mandatów do rządzenia, ponieważ musisz dokonywać trudnych wyborów, aby cieszyć się wszystkimi tymi rzeczami.

Oczywiście wiemy o tym bardzo dobrze. W Ameryce nie można zdobyć demokratycznego mandatu, cenzurując przeciwników lub wsadzając ich do więzienia. Niezależnie od tego, czy jest to lider opozycji, skromny chrześcijanin modlący się we własnym domu, czy dziennikarz próbujący przekazać wiadomości. Nie można też wygrać, lekceważąc swój podstawowy elektorat w kwestiach takich jak to, kto może być częścią naszego wspólnego społeczeństwa.

Uważam, że spośród wszystkich pilnych wyzwań, przed którymi stoją reprezentowane tu narody, nie ma nic pilniejszego niż masowa migracja. Obecnie prawie jedna na pięć osób mieszkających w tym kraju przeniosła się tu z zagranicy. To oczywiście rekord wszech czasów. Nawiasem mówiąc, to podobna liczba w Stanach Zjednoczonych, również najwyższa w historii. Liczba imigrantów, którzy przybyli do UE z krajów spoza UE podwoiła się tylko w latach 2021-2022. I oczywiście od tego czasu znacznie wzrosła.

Znamy tę sytuację. Nie powstała ona w próżni. Jest wynikiem serii świadomych decyzji podjętych przez polityków na całym kontynencie i innych na całym świecie w ciągu dekady. Wczoraj w tym mieście widzieliśmy okropności, do jakich doprowadziły te decyzje. I oczywiście nie mogę ponownie o tym wspomnieć, nie myśląc o strasznych ofiarach, którym zrujnowano piękny zimowy dzień w Monachium. Nasze myśli i modlitwy są z nimi i pozostaną z nimi. Ale dlaczego w ogóle do tego doszło?

To straszna historia, ale słyszeliśmy ją zbyt wiele razy w Europie i niestety zbyt wiele razy także w Stanach Zjednoczonych. Osoba ubiegająca się o azyl, często młody mężczyzna w wieku około 20 lat, znany już policji, wjechał samochodem w tłum i rozbił społeczność. Jedność. Ile razy musimy cierpieć z powodu tych przerażających niepowodzeń, zanim zmienimy kurs i poprowadzimy naszą wspólną cywilizację w nowym kierunku?

Żaden wyborca na tym kontynencie nie poszedł do urny, by otworzyć wrota dla milionów niesprawdzonych imigrantów.

Ale wiesz, za czym głosowali? W Anglii głosowali za Brexitem. I można się z tym zgadzać lub nie, ale zagłosowali za. I coraz więcej ludzi w całej Europie głosuje na przywódców politycznych, którzy obiecują położyć kres niekontrolowanej migracji. Tak się składa, że zgadzam się z wieloma z tych obaw, ale nie musisz się ze mną zgadzać.

Myślę po prostu, że ludzie dbają o swoje domy. Dbają o swoje marzenia. Dbają o swoje bezpieczeństwo i zdolność do utrzymania siebie i swoich dzieci. I są mądrzy. Myślę, że jest to jedna z najważniejszych rzeczy, jakich nauczyłem się podczas mojej krótkiej pracy w polityce. W przeciwieństwie do tego, co można usłyszeć kilka gór nad Davos, obywatele wszystkich naszych krajów nie myślą o sobie jak o wykształconych zwierzętach lub wymiennych trybikach globalnej gospodarki. I trudno się dziwić, że nie chcą być tasowani lub nieustannie ignorowani przez swoich przywódców. A zadaniem demokracji jest rozstrzyganie tych ważnych kwestii przy urnach wyborczych.

Przyjmuj to, co mówią ci ludzie, nawet jeśli jest to zaskakujące, nawet jeśli się z tym nie zgadzasz.
Uważam, że odrzucanie ludzi, odrzucanie ich obaw lub, co gorsza, zamykanie mediów, zamykanie wyborów lub odcinanie ludzi od procesu politycznego niczego nie chroni. W rzeczywistości jest to najpewniejszy sposób na zniszczenie demokracji. Zabieranie głosu i wyrażanie opinii nie jest ingerencją w wybory. Nawet jeśli ludzie wyrażają poglądy poza granicami własnego kraju i nawet jeśli ci ludzie są bardzo wpływowi - i uwierz mi, mówię to z całym humorem - jeśli amerykańska demokracja może przetrwać dziesięć lat besztania Grety Thunberg, wy możecie
przetrwać kilka miesięcy Elona Muska.

Ale żadna demokracja, amerykańska, niemiecka czy europejska, nie przetrwa wmawiania milionom wyborców, że ich myśli i obawy, ich aspiracje, ich prośby o ulgę są nieważne lub niegodne nawet rozważenia.

Demokracja opiera się na świętej zasadzie, że głos ludu ma znaczenie. Nie ma tu miejsca na zapory ogniowe. Albo przestrzegasz tej zasady, albo nie. Europejczycy, ludzie mają głos. Europejscy przywódcy mają wybór. Jestem głęboko przekonany, że nie musimy obawiać się przyszłości.

Przyjmijcie to, co mówią wam wasi ludzie, nawet jeśli jest to zaskakujące, nawet jeśli się z tym nie zgadzacie. A jeśli to zrobisz, będziesz mógł stawić czoła przyszłości z pewnością i pewnością siebie, wiedząc, że naród stoi za każdym z was. I to jest dla mnie wielka magia demokracji. Nie ma jej w tych kamiennych budynkach czy pięknych hotelach. Nie ma jej nawet w wielkich instytucjach, które zbudowaliśmy razem jako wspólne społeczeństwo.

Wiara w demokrację oznacza zrozumienie, że każdy z naszych obywateli ma mądrość i głos. A jeśli odmówimy słuchania tego głosu, nawet nasze najbardziej udane walki niewiele dadzą. Jak powiedział kiedyś papież Jan Paweł II, moim zdaniem jeden z najbardziej niezwykłych orędowników demokracji na tym kontynencie lub na jakimkolwiek innym, "nie lękajcie się". Nie powinniśmy bać się naszych ludzi, nawet jeśli wyrażają poglądy, które nie zgadzają się z
ich przywództwem. 

Dziękuję wszystkim. Życzę wszystkim powodzenia. 

Niech Was bóg błogosławi.

1.02.2025

Czy każdy ma swojego sobowtóra?

Sobowtóry nie tylko wyglądają podobnie , ale mają też wspólne DNA

Fot.  François Brunelle


Nowe badania ujawniają podobieństwa genetyczne i dotyczące stylu życia między niespokrewnionymi parami „wirtualnych bliźniaków”.

Sobowtóry mają uderzająco podobne cechy fizyczne — wyglądają tak podobnie, że czasami te dwie niespokrewnione osoby można by z łatwością uznać za bliźniaków lub przynajmniej rodzeństwo.

Nowe badania sugerują, że sobowtóry mają więcej wspólnego, niż widać na pierwszy rzut oka. Ludzie o bardzo podobnych twarzach mają również wiele takich samych genów i cech stylu życia, zgodnie z nowym artykułem opublikowanym w czasopiśmie Cell Reports.

Może wydawać się oczywiste, że osoby o podobnych rysach twarzy mają również część tego samego DNA, ale nikt tego naukowo nie udowodnił — aż do teraz. Dzięki internetowi badacze mogą teraz łatwiej niż kiedykolwiek wyśledzić i zbadać sobowtóry.

Aby zrozumieć, co działo się na poziomie genetycznym wśród sobowtórów, naukowcy współpracowali z kanadyjskim fotografem François Brunelle. Od 1999 r. Brunelle podróżuje po całym świecie, aby uchwycić intymne portrety nieznajomych, którzy wyglądają niemal identycznie, na potrzeby swojego projektu „ Nie jestem sobowtórem! ”.

Naukowcy poprosili 32 pary modelek Brunelle'a o odpowiedź na pytania dotyczące ich stylu życia i przesłanie próbek swojego DNA.

Korzystając z oprogramowania do rozpoznawania twarzy, naukowcy przeanalizowali zdjęcia głów tzw. ludzkich sobowtórów i obliczyli wynik, aby określić podobieństwa między ich twarzami. Porównali wyniki z wynikami bliźniaków jednojajowych i odkryli, że oprogramowanie przyznało wyniki podobne do bliźniaczych dokładnie połowie par sobowtórów.

Aby dowiedzieć się, czy podobieństwa sięgają czegoś więcej niż tylko powierzchni, naukowcy zbadali następnie DNA uczestników. Odkryli, że 9 z 16 par o bardzo podobnym wyglądzie dzieliło wiele wspólnych wariantów genetycznych znanych jako polimorfizmy pojedynczego nukleotydu . Te pary są „więc jak wirtualne bliźniaki ” — mówi Manel Esteller , genetyk, który kieruje hiszpańskim Instytutem Badań nad Białaczką im. Josepa Carrerasa, Edowi Carze z Gizmodo .

Jeśli chodzi o styl życia, „sobowtóry” częściej niż osoby niebędące sobowtórami miały wspólne cechy, takie jak waga, wzrost i poziom wykształcenia.

Ale chociaż mieli podobną genetykę i cechy, sobowtóry miały bardzo różne mikrobiomy, czyli społeczności pomocnych i szkodliwych mikrobów, które żyją na i w ciele człowieka, i różne  epigenomy , czyli wariacje w wyrażanych cechach, na które wpływ miały doświadczenia poprzednich pokoleń. Z perspektywy natury kontra wychowanie sugeruje to, że to DNA, a nie czynniki środowiskowe lub wspólne doświadczenia życiowe, jest przede wszystkim odpowiedzialne za to, jak wyglądają podobne sobowtóry.

W rosnącej populacji z pewnością będzie występować pewne nakładanie się genetyczne tylko przez przypadek. „Ponieważ populacja ludzka liczy obecnie 7,9 miliarda, te podobne powtórzenia są coraz bardziej prawdopodobne” — mówi Esteller w oświadczeniu.

Oprócz odsłonięcia kurtyny jednej z największych ciekawostek życia, badania mogą mieć ważne implikacje medyczne w przyszłości. Osoby o podobnym DNA mogą być równie podatne na pewne choroby genetyczne , więc lekarze mogliby wykorzystać analizę twarzy jako szybkie i łatwe narzędzie wstępnej selekcji, donosi Sarah Knapton z Telegraph.

Naukowcy twierdzą, że odkrycia te mogą kiedyś pomóc śledczym policji wyczarować twarze podejrzanych na podstawie ich próbek DNA. Jednak ta potencjalna aplikacja wkracza na niejasne terytorium etyczne, mówi Daphne Martschenko, etyczka biomedyczna ze Stanford University, która nie była zaangażowana w badanie, Kate Golembiewski z New York Times.

„Widzieliśmy już mnóstwo przykładów, w jaki sposób istniejące algorytmy rozpoznawania twarzy zostały wykorzystane do wzmocnienia istniejących uprzedzeń rasowych w takich kwestiach, jak mieszkalnictwo, rekrutacja i profilowanie kryminalne” – mówi Martschenko w wywiadzie dla „Times”. 

24.01.2025

Podróż w czasie, Paradoks Dziadka i fizyka kwantowa

Fizyk z Uniwersytetu Vanderbilt Lorenzo Gavassino przedstawił nowe wyjaśnienie Paradoksu Dziadka, jednej z najsłynniejszych przeszkód w podróżach w czasie.

Fot. YouTube


Według jego badań mechanika kwantowa może wygładzić sprzeczności, które pojawiają się podczas powrotu do przeszłości. Praca została opublikowana w czasopiśmie Classical and Quantum Gravity (CQG).

Paradoks dziadka ma miejsce, gdy podróżnik w czasie cofa się w czasie i zabija swojego dziadka, zanim urodzili się jego rodzice. Uniemożliwia to jego własne narodziny, uniemożliwiając sam akt podróży.

Gavassino rozpatrzył tę kwestię z punktu widzenia termodynamiki i mechaniki kwantowej. Jego badania pokazują, że cofając się w czasie, entropia systemu – miara nieporządku – nie może dalej rosnąć. Zamiast tego tworzy się równoległa linia „entropii”, która łączy początek i koniec pętli czasowej.

Takie podejście pozwala wyobrazić sobie sytuacje, w których zdarzenia mające miejsce w przeszłości mogą być odwracalne. Na przykład śmierć dziadka można „poprawić”, a pamięć podróżnika o jego czynach może zostać wymazana, eliminując w ten sposób sprzeczność.

Podróże w czasie stają się możliwe dzięki tzw. „zamkniętym krzywym czasu” – pętlom przewidzianym przez ogólną teorię względności. Mogą powstawać w ekstremalnych środowiskach, takich jak czarne dziury, gdzie przestrzeń i czas są maksymalnie zakrzywione. Aby jednak zrozumieć, jak cząstki kwantowe zachowują się w takich warunkach, konieczne jest jeszcze głębsze zbadanie interakcji mechaniki kwantowej i ogólnej teorii względności – zagadnienia, nad którym naukowcy nadal pracują.

Chociaż odkrycia Gavassino nie oznaczają, że można już zbudować wehikuły czasu, otwierają one nowe horyzonty w badaniu natury czasu i przestrzeni.

„Często zakłada się, że we Wszechświecie z Zamkniętymi Krzywymi Czasopodobnymi (CTC) ludzie mogą 'podróżować w przeszłość'” – pisze dr Gavassino. „Na pierwszy rzut oka wydaje się to oczywistym wnioskiem, ponieważ (w wystarczająco dużej skali) można postrzegać krzywą czasopodobną jako linię świata hipotetycznego statku kosmicznego podróżującego przez czasoprzestrzeń. Jednak aby potwierdzić, że jest to rzeczywista podróż w przeszłość, musimy najpierw omówić, co dzieje się z pasażerami (tj. z makroskopowymi systemami cząstek), gdy kończą podróż w obie strony”.

„Na przykład rozważmy następujące pytanie: „Czy Alicja może spotkać swoje młodsze ja na końcu podróży?”. Odpowiedź na to i podobne pytania ostatecznie sprowadza się do określenia statystycznej ewolucji nierównowagowych układów termodynamicznych na CTC”. 

Ogólna teoria względności Einsteina zakłada, że podróż w czasie do przeszłości może być teoretycznie możliwa pod pewnymi warunkami, na przykład w przypadku nietypowych geometrii czasoprzestrzeni, np. przekraczalnych tuneli czasoprzestrzennych, strun kosmicznych lub podróży z prędkością większą niż prędkość światła. 

Jednak nawet gdyby takie zjawiska były możliwe do osiągnięcia, naukowcy od dawna zmagają się z logicznymi sprzecznościami, jakie wprowadzają podróże w czasie. W szczególności paradoksy związane z wiedzą o przyszłości sprawiają, że podróże w czasie są nieprawdopodobne.

Paradoks spójności jest często uważany za kamień węgielny zagadek podróży w czasie, który stawia pytanie, co się stanie, jeśli podróżnik w czasie zmieni przeszłość w sposób, który uniemożliwi jej istnienie. 

Powszechnie znany jako „paradoks dziadka”, paradoks spójności jest podstawą science fiction, często eksplorowany w opowieściach o podróżach w czasie. Na przykład w filmie Powrót do przyszłości z 1985 roku główny bohater, Marty McFly, przypadkowo tworzy paradoks, który uniemożliwia spotkanie się jego rodzicom, narażając własne istnienie. 

W swoim najnowszym artykule dr Gavassino oferuje prowokacyjne rozwiązanie największych logicznych wyzwań podróży w czasie. Według niego, we wszechświecie z zamkniętymi krzywymi czasopodobnymi (CTC) prawa mechaniki kwantowej z natury wymazałyby wiele paradoksów podróży w czasie.

Jednym z najbardziej niezwykłych odkryć badania jest wymazywanie wspomnień osób lub systemów podróżujących na CTC. Tworzenie pamięci, ściśle związane ze wzrostem entropii w czasie, jest z natury niestabilne na CTC z powodu odwrócenia entropijnej strzałki czasu.

Gdy w drugiej połowie podróży entropia maleje, wszystkie procesy — łącznie z zapamiętywaniem — ulegają odwróceniu, przez co podróżny nie jest w stanie przypomnieć sobie swoich doświadczeń w trakcie podróży. 

Zjawisko to zapewnia, że ??żaden obserwator wewnątrz pętli nie może ingerować w swoją przeszłość ani tworzyć paradoksów przyczynowo-skutkowych, gdyż jego pamięć i stany wewnętrzne zostają skutecznie „zresetowane” po zakończeniu podróży.

Mówiąc najprościej, podróże w czasie mogą być teoretycznie możliwe, jednak odkrycia dr. Gavassino pokazują, że zmiana przeszłości jest zasadniczo niemożliwa. 

Entropia odgrywa kluczową rolę w zrozumieniu fizyki pętli czasowych. W zwykłych systemach entropia — miara nieporządku — stale wzrasta, zapewniając wyraźną strzałkę czasu. 

Jednakże odkrycia dr. Gavassino pokazują, że CTC narzucają okresowe ograniczenie na entropię, wymagając, aby powracała ona do swojej minimalnej wartości w określonych punktach pętli. 

Zjawisko to jest zgodne z twierdzeniem Poincarégo o rekurencji, które przewiduje, że skończone, izolowane układy ostatecznie powrócą do swoich stanów początkowych. W przypadku CTC powrót ten następuje w regularnych odstępach czasu, dyktowanych przez właściwości krzywej.

Badania dr. Gavassino pokazują, jak mechanika kwantowa zapewnia samospójność pętli czasowych. Badanie pokazuje, że poziomy energii systemów poruszających się na CTC są skwantowane, dzięki czemu wszystkie procesy pozostają spójne i samokorygujące. 

„Wyniki te poszerzają naszą wiedzę na temat kwantowych właściwości czasu i pokazują, że można pokonać konwencjonalne ograniczenia” – zauważa autor pracy.

20.01.2025

Nikola Tesla - Pozaziemskie kontakty

Tesla sam twierdził, że otrzymywał wiadomości z kosmosu od pozaziemskiej cywilizacji. Faktem jest, że jego wynalazki można nazwać nieziemskimi, ale czy faktycznie swój geniusz zawdzięczał komuś spoza Ziemi!?




Nie jest tajemnicą, że istnieje wiele wynalazków Tesli przypisywanych innym „wynalazcom”, wśród nich są radio i pierwsza maszyna zdolna do poszukiwania życia pozaziemskiego. FBI przejęło dokumenty, w tym liczne wynalazki, które wyprzedziły czasy Tesli, możliwe tajne technologie, w tym wersję jego słynnego bezprzewodowego nadajnika, który mógł wysyłać fale radiowe skupione w odległych punktach układu słonecznego.

Choć geniusz Tesli jest niezaprzeczalny, niektórzy zastanawiają się, czy jego umysł nie stał się urojony w jakiejś sytuacji. Prawdą jest, że Tesla przez całe życie interesował się rozwijaniem technologii umożliwiającej kontakt z pozaziemską inteligencją i wierzył, że przynajmniej raz wykrył sygnał kosmity.

Od 1896 roku Tesla wierzył, że wersja jego słynnego bezprzewodowego nadajnika może być używana do kontaktowania się z inteligentnymi istotami na innych planetach. Latem 1899 roku, pracując w swoim laboratorium w Colorado Springs, Tesla uważał, że zaobserwował serię kodów numerycznych w kosmicznych sygnałach radiowych, które zinterpretował jako znak inteligencji pochodzącej z wnętrza naszego układu słonecznego. Ale czy możliwe jest, że Tesla faktycznie otrzymał wiadomość pozaziemską? Jeśli tak, to skąd się wzięła?

Co ciekawe, Tesla nie był jedynym, który wierzył, że otrzymywał wiadomości od istot z innego świata. Marconi, o którym historia mówi, że wynalazł radio, nawet myślał, że Tesla opatentował je kilka lat wcześniej niż Marconi, również otrzymywał „wiadomości” z innych planet, ale wiadomości Marconiego zostały odrzucone jako zwykła ingerencja. Przypadek Tesli był bardziej złożony.

Co ciekawe major SS Wernher von Braun, późniejszy współzałożyciel NASA pytany o to, skąd niemieccy naziści mieli tak wysoko zaawansowane projekty w czasach II wojny światowej odpowiedział wskazując w niebo - oni nam pomogli.

W 1937 roku Nikola Tesla powiedział:

„W minionym roku poświęciłem wiele czasu na udoskonalenie nowego, małego i kompaktowego urządzenia, dzięki któremu energia w znacznych ilościach może być teraz przesyłana przez przestrzeń międzygwiazdową na dowolną odległość bez najmniejszego rozproszenia”. (New York Times, niedziela, 11 lipca 1937 r.)

Co ciekawe, w latach 70. LG Lawrence (kierownik terenowy Instytutu Ecola) ujawnił, że komunikował się z istotami pozaziemskimi:

„29 października 1971 r.… podczas przeprowadzania eksperymentów badawczych RBS [Remote Biological Sensing] w hrabstwie Riverside w Kalifornii, kompleks przetworników organicznych naszego sprzętu terenowego przechwycił ciąg pozornie inteligentnych sygnałów komunikacyjnych (ciasne odstępy i dyskretne interwały impulsów), przypadkowo pozostając skierowanym na gwiazdozbiór Wielkiej Niedźwiedzicy podczas krótkiego okresu odpoczynku. Zjawisko to trwało nieco ponad 33 minuty…

„Podobne zjawisko zaobserwowano 10 kwietnia 1972 r.…. Pozorne sygnały, oprócz pozornego słabnięcia, wydają się być przesyłane w dużych odstępach czasu, od tygodni do miesięcy, być może lat. Podczas monitorowania słuchu zauważono słabe, spójne zjawisko typu binarnego…. Odstępy między szybkimi seriami impulsów wahały się od… 3 do 10 minut….

W latach 80. inżynier Greg Hodowanec był w stanie potwierdzić niektóre twierdzenia Tesli oparte na jego własnej teorii kosmologii podczas eksperymentów z detektorem fal grawitacyjnych (GWD) własnej konstrukcji. W 1988 r. Hodowanec stwierdził, że „…takie sygnały są odbierane dzisiaj za pomocą prostych współczesnych detektorów sygnałów skalarnych… spójne modulacje są „słyszane” w [mikrofalowym] promieniowaniu tła. Najbardziej widoczne modulacje to trzy impulsy (kod S) nieznacznie oddzielone w czasie, a la Tesla! Czasami słyszane są również odpowiedniki kodowe E, N, A lub K, ale najbardziej uporczywą reakcją jest SE, SE itd.

„Dowolny detektor szumu typu l/f zareaguje na tę modulację tła. Jednak eksperymentator musi uważać, aby nie tworzyć tych odpowiedzi na poziomie „lokalnym” poprzez swoje własne lub inne lokalne działania. Na przykład detektory będą również reagować na bicie serca, czynności oddechowe, ruchy lokalne, a także możliwe efekty psychiczne. Detektory są łatwe do wykonania, a eksperymentator powinien łatwo odtworzyć te wyniki”. 

19.01.2025

Pochodzenie człowieka a manipulacja genetyczna

Inteligentne istoty pozaziemskie… Twórcy ludzkości?



Zgodnie z teorią, w odległej przeszłości, przed świtem cywilizacji, inteligentne istoty pozaziemskie manipulowały ludzkim DNA na Ziemi, aby stworzyć ludzkość, jaką znamy. Zgodnie z licznymi teoriami, które wydają się coraz bardziej prawdopodobne w ostatnich latach, starożytna ludzkość została genetycznie zmanipulowana w przeszłości. 

Bez tej genetycznej manipulacji, która wyjaśnia nagły wzrost ludzkiej inteligencji i szybki rozwój, cywilizacja, jaką znamy, prawdopodobnie nadal by nie istniała. To jest brakujące ogniwo w historii ludzkości.

Inteligentne istoty pozaziemskie… Twórcy ludzkości?

Według wielu autorów starożytni Anunnaki byli odpowiedzialni za „mały impuls” ludzkości, który przyspieszył rozwój inteligentnych istot na Ziemi. Jednym z najlepszych dowodów na poparcie teorii, że ludzkość została genetycznie zmanipulowana w przeszłości przez rasę inteligentnych Obcych, jest grupa krwi Rh ujemna. Ludzie mają cztery możliwe ogólne grupy krwi: A, B, AB i 0; klasyfikacja ta pochodzi, według naukowców, z białek, które znajdują się na powierzchni komórek, które są zaprojektowane do zwalczania bakterii i wirusów w ludzkim ciele.

Ogromna większość istot ludzkich na tej planecie ma krew z czynnikiem Rh plus, co uważa się za naturalne. Ale niewielka grupa, Rh minus, nie ma tych białek. Jak więc wyjaśnić tę zasadniczą różnicę naukowo? I dlaczego ona w ogóle istnieje? Przez lata wiele badań naukowych poszukiwało odpowiedzi na to pytanie.

Według badaczy, wyjaśniałoby to, dlaczego matki Rh ujemne nie tolerują płodów z krwią Rh dodatnią; zatem ta radykalna, trudna do wyjaśnienia, według większości praw natury nietolerancja może wynikać ze starożytnej modyfikacji genetycznej, dlaczego grupy Rh dodatnie i Rh ujemne mają tendencję do „odpychania” się zamiast łączenia. Według tej teorii naukowej, w odległej przeszłości istoty pozaziemskie odwiedziły Ziemię i stworzyły, poprzez „manipulację genetyczną”, Rh ujemne z zamiarem stworzenia rasy „niewolników”.

Rh ujemne byłoby spuścizną, jaką Anunnaki pozostawili na Ziemi, między innymi. Co ciekawe, szczep Rh ujemny jest charakterystyczny na przykład dla brytyjskiej rodziny królewskiej, która wygenerowała kontrowersyjne teorie na temat możliwego pochodzenia pozaziemskiego. Chociaż hipoteza ta nie została potwierdzona, niepokojące pytania, które generuje, unoszą się w powietrzu: Jak cywilizowany świat zareagowałby na fakt, że niewielka część populacji Ziemi ma kod genetyczny, który został zmieniony w odległej przeszłości przez wysoce zaawansowane istoty pozaziemskie?

Współczesna nauka potrafi i manipuluje genetycznie wszystko, co żyje. Rozwój sztucznej inteligencji przeraża wielu naukowców, którzy coraz częściej ostrzegają przed scenariuszem przyszłości rodem z filmu Terminator.

Może człowiek jest swego rodzaju sztuczną inteligencją!?

Szerzej na temat ludzi z krwią Rh- minus w notce Tajemnica ludzi Rh- negatywnych. 

13.01.2025

CO2 nie ma z tym nic wspólnego

„CO2 nie ma z tym nic wspólnego.” Inne spojrzenie na globalne ocieplenie



Dlaczego hipoteza o globalnym ociepleniu, które następuje na skutek emisji CO2 w wyniku działalności gospodarczej człowieka, jest wątpliwa? Co stanie się z satelitami, jeśli bieguny magnetyczne zamienią się miejscami? Czy można przewidzieć trzęsienia ziemi i erupcje wulkanów? Szef Laboratorium Fizyki Procesów Międzygeosferycznych w rozmowie z Gazeta.Ru.

Instytut Fizyki Ziemi im. O.Yu. Schmidt RAS, doktor nauk fizycznych i matematycznych Siergiej Szalimow.

— Siergiej Lwowicz, badasz różne powłoki Ziemi i ich wzajemne oddziaływanie. Ile muszli ma nasza planeta?

- Jest ich wiele. W jednej sferze znajduje się prawdopodobnie około 5-6 takich muszli. A każda skorupa – lub kula – jest naznaczona swoją osobliwością (z punktu widzenia fizyki).

Jeśli odejdziesz od środka Ziemi, to przede wszystkim musisz zrozumieć, że Ziemia ma nie jeden rdzeń, ale dwa. Solidne jądro wewnętrzne o promieniu 1220 km znajduje się w centrum Ziemi i składa się prawie w całości z żelaza z domieszką niklu i szeregu lekkich pierwiastków. Rdzeń ten zanurzony jest w roztopionym żelazie o lepkości kinematycznej wody, czyli w ciekłym rdzeniu. Temperatura ciekłego rdzenia wynosi około 6000 °C (w pobliżu stałego rdzenia temperatura jest nieco niższa ze względu na wysokie ciśnienie). To właśnie w ciekłym jądrze zachodzą procesy wytwarzania ziemskiego pola magnetycznego. W odległości około 3500 km od centrum Ziemi zaczyna się lepka powłoka płaszcza, której długość wynosi około 3000 km, a jej górna część, o grubości około 50 km, nazywana jest litosferą - skorupą stałą. Oddziela wszystkie żywe istoty od lepkiej astenosfery. Ruch i interakcja płyt litosferycznych powoduje trzęsienia ziemi. 2/3 stałej powłoki Ziemi pokryta jest hydrosferą - płynną powłoką Ziemi. Stała skorupa jest pokryta atmosferą - powłoką gazową Ziemi, która dzieląc się na kilka kolejnych kul, rozciąga się na wysokość do 800 km. Jednakże wraz ze wzrostem wysokości w grę wchodzi jonizacja cząsteczek i atomów atmosferycznych, głównie przez promieniowanie słoneczne. Powstaje jonosfera – część atmosfery zjonizowanej przez Słońce. Zaczyna się tam, gdzie elektrony wpływają na propagację fal radiowych. Magnetosfera to powłoka magnetyczna Ziemi. Granicę wyznacza równość ciśnienia plazmy wiatru słonecznego i ciśnienia magnetycznego i znajduje się w odległości 10 promieni Ziemi od jej środka. Magnetosfera zawiera już w pełni zjonizowaną plazmę. Wraz z jonosferą chroni nas przed ostrym promieniowaniem Słońca.

— Która z muszli jest obecnie najlepiej zbadana?

- Myślę, że wszyscy są w mniej więcej równych warunkach. Chociaż podpowierzchnia była prawdopodobnie mniej badana. To, co się tam dzieje, możemy ocenić jedynie na podstawie procesów zachodzących na powierzchni. Jednak bardzo trudno jest również uzyskać dane eksperymentalne dotyczące dolnej jonosfery (80-90 km nad powierzchnią), gdzie spalają się meteoroidy. Ponieważ dolna jonosfera jest zbyt wysoka dla sond i zbyt niska dla satelitów. Wszystkie muszle nie zostały jeszcze wystarczająco zbadane. Dlatego tak trudno na przykład dokładnie określić przyczynę globalnego ocieplenia.

- Naprawdę? Wygląda na to, że przyczyna została ustalona. Jest to dwutlenek węgla uwalniany do atmosfery w wyniku działalności gospodarczej człowieka.

– Z tego, co wiadomo na ten temat,

Bardzo wątpię, czy CO2 powoduje ocieplenie.

Temperatura w ciągu ostatnich 100 lat wzrosła o około stopień, trochę mniej. Stężenie dwutlenku węgla - od około 300 do 400 ppm. Mówią nam: dzieje się tak dlatego, że spalamy węgiel, gaz i ropę. Musimy pilnie przestać to wszystko palić, a wtedy temperatura nie wzrośnie. Ale to chyba jakieś nieporozumienie.

- Dlaczego?

Bo, powiedzmy, w ostatnim interglacjale temperatura na Ziemi była o około 2°C wyższa niż obecnie. Pytanie brzmi, jak to się ma do emisji CO2? 10 tysięcy lat temu nie było jeszcze cywilizacji. Ponadto temperatura zmienia się w krótszych okresach czasu. Od końca XIX wieku do 1910 roku panował trzask chłodu. Od 1910 do 1940 - ocieplenie. Od 1940 do 1950 - ponowne ochłodzenie. Potem była stabilizacja w latach 80., a potem temperatura zaczęła rosnąć.

Temperatura waha się z amplitudą dziesiątych stopnia, a stężenie CO2 rośnie monotonicznie.

I co najciekawsze: promieniowanie podczerwone powierzchni Ziemi pochłonięte przez CO2 znajdujący się w atmosferze nie odpowiada temu, które jest zwracane w stronę Ziemi.

— Ale czy efekt cieplarniany istnieje?

- Tak. Skąd bierze się efekt cieplarniany? Od absorpcji przez atmosferę i powrotu części promieniowania podczerwonego do powierzchni ziemi. A z punktu widzenia specjalistów, którzy szczegółowo zbadali tę kwestię (przede wszystkim Borysa Michajłowicza Smirnowa ze Wspólnego Instytutu Wysokich Temperatur Rosyjskiej Akademii Nauk ).

Za główną przyczynę efektu cieplarnianego należy uznać wodę, a nie CO2. Pytaniem pozostaje jednak, dlaczego w ogóle stężenie CO2 w atmosferze wzrasta.

– Czy są jakieś hipotezy?

— Istnieje hipoteza Linusa Paulinga, który twierdził, że istnieje równowaga pomiędzy atmosferycznym i oceanicznym CO2 poprzez tworzenie się węglanu wapnia. Jeśli zostanie nieco przesunięty (na przykład ze względu na wzrost temperatury oceanu), wówczas zawartość CO2 w atmosferze wzrośnie. Tutaj nadal musimy zrozumieć przyczyny. W każdym razie na pewno nie jest to wzrost emisji CO2 ze spalania gazu, ropy i węgla.

— Czy w wyniku działalności gospodarczej człowieka może wystąpić brak równowagi między atmosferą a oceanem?

- Może. Zanieczyszczamy ocean. Ale jak dokładnie zmienia się ta równowaga, dlaczego pojawia się efekt cieplarniany, co z tym zrobić, jak go zatrzymać – to pytania, na które nie ma jeszcze odpowiedzi.

— Oprócz globalnego ocieplenia istnieje jeszcze inny proces, który przeraża ludność świata. Jest to odwrócenie polaryzacji. Bieguny magnetyczne mogą zmieniać miejsca, co zdarzało się nie raz w historii naszej planety. Oznacza to, że igła kompasu nagle zacznie wskazywać południe. Czy to naprawdę prawda?

— Naukowcy na podstawie badań paleomagnetycznych twierdzą, że istnieje zjawisko takie jak odwrócenie polaryzacji. Oznacza to, że na podstawie skał kopalnych o określonym składzie możemy stwierdzić, w jakim kierunku znajdowało się pole geomagnetyczne w przeszłości. I jasne jest, że pole zmienia kierunek. Ale zdarza się to rzadko, kilka razy na milion lat. Od ostatniego wydarzenia minęło 780 tysięcy lat, co wskazuje, że pole było przeciwne (era Brunhesa-Matuyamy).

- Jeśli to się nagle stanie, co stanie się z naszymi satelitami nawigacyjnymi?

Przede wszystkim zniknie dipolowy charakter (obecność dwóch biegunów: północ-południe) naszego pola geomagnetycznego, a wraz z nim przyzwyczajona jest do nas ochrona magnetosferyczna i jonosferyczna przed promieniowaniem słonecznym.

Pole oczywiście nie zniknie całkowicie, ale plazma wiatru słonecznego i twarde promieniowanie przedostaną się w niektórych miejscach na powierzchnię Ziemi i zniszczą wszystko na swojej drodze, łącznie z satelitami. To oczywiście nie jest zbyt dobry scenariusz.

Funkcjonowanie satelitów nawigacyjnych uzależnione jest między innymi od zmian prędkości obrotowej Ziemi, stanu atmosfery i jonosfery. W szczególności propagacja sygnału elektromagnetycznego przez jednorodną plazmę bez pola magnetycznego różni się od propagacji przez niejednorodną plazmę z polem magnetycznym. I to trzeba wziąć pod uwagę.

Według badań paleomagnetycznych odwrócenie polaryzacji trwa około 10 tysięcy lat.

Będzie zatem wystarczająco dużo czasu na przystosowanie satelitów nawigacyjnych do nowego pola, jeśli oczywiście będą one w takich czasach niepokoić ludzi.

— Gdzie wskaże igła kompasu?

- Potrafi wskazać dowolne miejsce lub obrócić się. Północ i południe istnieją tylko w polu dipolowym.

— Czy proces wymiany biegunów właśnie trwa?

„Nie da się tego ustalić, ponieważ, jak powiedziałem, proces ten zajmuje dużo czasu”. A zaobserwowany spadek natężenia pola może wynikać między innymi z wychylenia - procesu, który nie prowadzi do odwrócenia polaryzacji, chociaż przyczynia się do zmniejszenia składowej dipolowej pola. Najprawdopodobniej procesy te spowodowane są prądami w płynnym jądrze Ziemi, takimi jak na przykład ruch prawdziwego bieguna magnetycznego.

Prawdziwy biegun magnetyczny, czyli miejsce na powierzchni Ziemi, w którym linie siły magnetycznej są pionowe, znajdowało się wcześniej w  Kanadzie, a obecnie przenosi się na Syberię. Bieguny geomagnetyczne utworzone przez dipol magnetyczny nadal praktycznie stoją w miejscu. To bardzo dobrze, bo gdyby się ruszyli, być może większość Syberii znalazłaby się pod owalem zorzy polarnej. I, jak wiadomo, komunikacja pod nim działa bardzo słabo. Ale, dzięki Bogu, przesuwają się tylko prawdziwe bieguny magnetyczne.

— Przez długi czas naukowcy nie byli w stanie przewidzieć trzęsień ziemi i erupcji wulkanów. Czy są jakieś postępy w tym kierunku?

- NIE,

Naukowcy nie posiadają jeszcze informacji niezbędnych do przewidywania zdarzeń sejsmicznych.

Było tylko kilka przypadkowych przewidywań, ale nie można tego nazwać systemem.

Wiele osób mówi: „No i jak? Zwierzęta wyczuwają zwiastuny, a my z jakiegoś powodu nie?” Ale na razie to tyle. Swoją drogą Kalifornia i Japonia pokryte są najróżniejszym sprzętem, a jednocześnie cały czas brakuje im silnych trzęsień ziemi.

Podkreślam, że mówimy o krótkoterminowej prognozie wydarzeń. Przy prognozie długoterminowej sytuacja jest bardziej optymistyczna.

- Dlaczego nie możesz po prostu reagować na zwierzęta?

- No cóż, wyobraźmy sobie sytuację. Jeśli nagle zauważyłeś, że kot, pies lub krowa zachowuje się w jakiś nietypowy sposób, co możesz na tej podstawie powiedzieć? Może kot, pies lub krowa jest chora. A może coś nadejdzie. Kiedy nadejdzie? Gdzie to nadchodzi? Jakiej wielkości? W którą stronę mam biec? Tego nie da się już powiedzieć.

Niemniej jednak konieczne jest poszukiwanie zwiastunów. A entuzjastów zajmujących się tym biznesem jest wielu. Swego czasu i ja byłem jednym z nich.

— A jeśli weźmiemy wulkany, czy tak samo będzie z zwiastunami?

- Tak, tak samo jest z wulkanami. Chociaż tutaj przynajmniej problem z lokalizacją akcji został rozwiązany. Rzeczywiście widać oznaki przygotowań do erupcji. Nie da się jednak dokładnie określić, kiedy to nastąpi. Znam jednak też jeden czy dwa przypadki udanych przewidywań. A przecież są to odosobnione przypadki. Nauka w tym zakresie jest wciąż na samym początku swojej drogi.


Źródło: https://www.gazeta.ru/

12.01.2025

Horror na Przełęczy Diałtowa

Incydent na Przełęczy Diatłowa w Rosji to jedna z najbardziej przerażających i tajemniczych  prawdziwych historii , jakie kiedykolwiek opowiedziano.



W styczniu 1959 r., w szczytowym okresie zimnej wojny, grupa dziewięciu studentów i absolwentów Uralskiego Instytutu Politechnicznego w Swierdłowsku (obecnie Jekaterynburg) wyruszyła na narciarską wyprawę w północną część Uralu, w towarzystwie 37-letniego przewodnika Siemiona Zołotariowa. Wszyscy byli doświadczonymi piechurami i narciarzami, ale żaden z nich nie był przygotowany na to, co miało się wydarzyć. 

Ich celem było dotarcie do góry Gora Otorten. Miała to być przygoda licząca łącznie 200 mil.

1 lutego grupa rozbiła namiot na zboczach Kholat Syakhl. W języku rdzennego ludu Mansi słowa te można mniej więcej przetłumaczyć jako „Martwa Góra”.

Po tygodniach rodzice i uniwersytet zaczęli ich szukać, ale nikt już nie zobaczył ich żywych. Dzienniki i rolki z kamer pozostawione w namiocie ujawniają wskazówki dotyczące ich ostatnich chwil. 

Kilka tygodni później śledczy znajdują spłaszczony namiot, a ciała turystów rozrzucone szeroko po okolicy. Niestety, siedmiu mężczyzn i dwie kobiety zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach. 

Oficjalnie przyczyną zgonu są „nieznana siła napędowa” i „spontaniczna siła natury”, cokolwiek miałoby to znaczyć to pewne jest, że nie wyjaśnia niczego, a jedynie dodaje mistyki i grozy incydentu.

Wyglądało to tak, jakby niektórzy z nich zostali uderzeni siłą samochodu. Poza tym nie było żadnych zewnętrznych oznak przemocy. Co ciekawe, znaleziono tylko ich ślady stóp, a żadnych śladów zwierząt lub intruzów. Odstępy między śladami stóp wskazywały, że szli normalnym tempem.

Znalezienie wszystkich wędrowców zajęło ponad dwa miesiące. Najpierw znaleziono dwa ciała w pobliżu drzewa cedrowego, nagie bez bielizny przy temperaturach sięgających -40 stopni Celsjusza. Niektóre ciała miały na sobie części garderoby należące do innych wędrowców.

Kilka dni później znaleziono więcej ciał, w różnym stadium rozebrania. Co jeszcze dziwniejsze, cierpieli z powodu niewytłumaczalnych obrażeń, złamań wewnętrznych, złamanych żeber i przebarwionej skóry. W końcu, po dwóch miesiącach i cieplejszych temperaturach, poszukiwacze znaleźli ostatnie ciała, pogrzebane pod 13 stopami śniegu.

Tajemnicze wskazówki

Student  , który znalazł namiot, powiedział, że „był w połowie rozdarty i pokryty śniegiem. Był pusty, a wszystkie rzeczy i buty grupy zostały w nim pozostawione”. 

Kuchenka turystyczna była nadal zmontowana, jakby nigdy nie była używana.

Co zabiło dziewięcioro młodych turystów na Martwej Górze?

Nieznana siła spowodowała masywne złamania klatki piersiowej i czaszki. Dwóm z ciał brakowało oczu, a jedno nie miało języka ani warg. Z jakiegoś powodu na niektórych ubraniach znajdował się materiał radioaktywny. W toku śledztwa przeprowadzono sekcje zwłok ofiar i ustalono:

Igor Diatłow – przyczyna śmierci: hipotermia

Zinaida Kołmogorowa – przyczyna śmierci: hipotermia

Ludmiła Dubinina – przyczyna śmierci: kłuta rana serca, krwotok do jamy opłucnej (1,5 litra krwi), wewnętrzne krwawienia klatki piersiowej, powstałe na skutek wielokrotnych złamań żeber

Aleksandr Kolewatow – przyczyna śmierci: hipotermia

Rustem Słobodin – pęknięcie kości czołowej czaszki, które przyczyniło się do utraty przytomności i hipotermii

Gieorgij Jurij Kriwoniszczenko – przyczyna śmierci: hipotermia

Jurij Doroszenko – przyczyna śmierci: hipotermia

Nikołaj Tibo-Brińol – złamanie podstawy czaszki, wieloelementowe i rozległe złamania kości czaszki, obfity krwotok do opon mózgowych oraz wbicie fragmentów złamanej czaszki w opony mózgowe

Siemion Zołotariow – krwotok do jamy opłucnej (litr krwi), wewnętrzne krwawienia klatki piersiowej, powstałe na skutek wielokrotnych złamań żeber


Podczas pogrzebów uczestnicy zauważali, że skóra ich bliskich stała się pomarańczowa, a ich włosy siwe. 

Od tego czasu nikt nie wyjaśnił, co zabiło turystów. Pojawiły się różne teorie na ten temat Incydentu na Przełęczy Diatłowa:

Atak kosmitów 

Nagła lawina

Gwałtowny wiatr katabatyczny 

Tajne testy broni KGB

Śmierć z rąk Yeti

Zatuszowanie morderstwa

W 2019 r., w 60. rocznicę śmierci,  Expedition Unknown  podzielił się historią. Gospodarz Josh Gates omawia dokument pokazujący, że radzieccy śledczy mogli wiedzieć o śmierci turystów do 6 lutego. Ale rzekomo nie znaleźli namiotu aż do 26 lutego? 

Według  National Geographic  „radziecka biurokracja utrzymywała sprawę w tajemnicy”. Niedawno rosyjskie władze wznowiły śledztwo.

Świadkowie, którzy byli wspinaczami górskimi, twierdzili, że widzieli  pomarańczowe kule  latające w okolicy w noc incydentu. Mieszkańcy okolicy, meteorolodzy i żołnierze potwierdzili obserwację kul. Niektórzy krewni ofiar uważali, że  przyczyną śmierci mogły być nieznane testy wojskowe. Wedle tej koncepcji przyczyną śmierci turystów były prowadzone na Uralu operacje wojskowe, testy broni lub awaria rakiety. Twórcy hipotez powołują się na wyniki sekcji zwłok ofiar, w których zaobserwowano oznaki toksycznego obrzęku płuc a specjalista ds. medycyny sądowej, przeprowadzający sekcje zwłok turystów, porównał obrażenia ofiar znalezionych w jarze do urazów powstałych przy powietrznej fali detonacyjne.

W petycji z 29 czerwca 2020 r. do prokuratora generalnego w sprawie niektórzy uważali, że przyczyną śmierci było „zaniedbanie ze strony inżynierów rakietowych, którzy popełnili błąd w projekcie kadłuba lub silnika samolotu, nieudany start i sabotaż”.

Koncepcja powiązania ofiar z wywiadem lub kontrwywiadem oraz ich przynależności do KGB została szerzej opisana w książce Aleksieja Rakitina "Śmierć idąca po śladzie…" (Смерть, идущая по следу…).

Tragedia na Przełęczy była również podstawą do sformułowania hipotez bazujących na kryptozoologii lub zjawiskach paranormalnych. W 2014 roku ukazał się film dokumentalny Zagadka rosyjskiego Yeti, w którym amerykański podróżnik i wspinacz Mike Libecki stawia hipotezę, że grupę Diatłowa zabił tytułowy yeti.

W 2020 roku ukazała się książka autorki Alice Lugen zatytułowana Tragedia na przełęczy Diatłowa. Historia bez końca. Jest ona podsumowaniem stanu wiedzy na temat wydarzeń i śledztwa do 2020 roku. Autorka porusza wątek Siemiona Zołotariowa, jego niejasnego pochodzenia i przeszłości, oraz o dwóch sprzecznych wynikach sekcji jego ekshumowanych zwłok. Przytacza również wątki nieujęte w śledztwie, a których nie ma możliwości zbadać ze względu na brak świadków. Są to: zeznania radzieckiego żołnierza, który miał pojawić się na miejscu tragedii około dwa tygodnie przed przybyciem ekspedycji ratunkowej, a także zeznanie, że według wstępnych zeznań do prosektorium zostało przywiezionych jedenaście ciał z miejsca tragedii a nie dziewięć, jak ostatecznie ujęto w protokole z akt sprawy. 

9.01.2025

Odtajnione dokumenty MKUltra

Wojna psychologiczna jest równie okrutna jak tradycyjna, ale utajniana, przez co niewidoczna. Rząd Stanów Zjednoczonych bada metody prania mózgu od dziesięcioleci. Być może najbardziej niesławne badania dotyczą programu MKUltra, który CIA prowadziła od 1953 r. do 1964 na niczego niepodejrzewających ofiarach, które nie wiedziały, że biorą udział w brutalnym badaniu.

Fot. NSA


Eksperymenty MKUltra były owiane tajemnicą po tym, jak dyrektor CIA Richard Helms i wieloletni szef MKULTRA Sidney Gottlieb zniszczyli większość dowodów. Jednak niedawno odtajnione dokumenty rzucają światło na ekstremalne naruszenia praw człowieka dokonywane przez rząd USA.

MKULTRA rozpoczęło się w 1953 roku w okresie zimnej wojny. Rząd USA rzekomo chciał poznać taktykę kontroli umysłu, którą, jak uważał, rządy Związku Radzieckiego i Chin już opanowały. Ponadto CIA była zainteresowana eksperymentami przeprowadzanymi przez nazistów na osobach przetrzymywanych w obozach koncentracyjnych podczas II wojny światowej. Operacja Paperclip była preludium do MKUltra, rozpoczynając się w 1945 roku, kiedy CIA rozpoczęła badanie metod tortur i prania mózgu stosowanych przez Trzecią Rzeszę. W rzeczywistości 1600 nazistowskich naukowców zostało zrekrutowanych przez rząd USA i zachęconych do kontynuowania pracy na obywatelach amerykańskich. Ci naukowcy badali również sposoby prowadzenia wojny biologicznej poprzez uzbrojenie dżumy dymieniczej. Były inne badania, takie jak projekt Artichoke i Bluebird, które miały miejsce zanim CIA opracowała niesławny eksperyment MKUltra.

Richard Helms, zastępca dyrektora ds. planów w CIA, zaproponował projekt MKUltra jako „specjalny mechanizm finansowania dla wysoce wrażliwych projektów badawczo-rozwojowych CIA, które badały wykorzystanie materiałów biologicznych i chemicznych w celu zmiany ludzkiego zachowania”. W jaki sposób rząd mógł manipulować ludzkim mózgiem? Rząd chciał znaleźć „serum prawdy”, które można by stosować na jeńcach wojennych i ich własnych obywatelach. Chemik CIA Sidney Gottlieb nawiązał współpracę z firmą farmaceutyczną Eli Lilly, aby wyprodukować psychodeliczny narkotyk LSD, aby przeprowadzić te brutalne eksperymenty.

Uczestnicy zostali zabrani z więzień, ośrodków dla osób uzależnionych, ośrodków dla nieletnich, a nawet z armii USA. Nikt nie wiedział, że biorą udział w badaniu. CIA zapewniła badaczom nieograniczony budżet i często tworzyła fałszywe fundacje, aby udzielać grantów TSS. Lekarze z uniwersytetów w całym kraju byli rekrutowani i szczególnie lubili badać pacjentów już przebywających w szpitalach psychiatrycznych lub psychiatrycznych.

Aby manipulować ludzkim zachowaniem, badacze karmili swoich badanych LSD i innymi zmieniającymi umysł środkami i próbowali przeprogramować ich umysły. Zwracali się do firm farmaceutycznych, aby opracowały dodatkowe leki, które mogłyby „promować nielogiczne myślenie, pomagałyby jednostkom znosić „pozbawienie, tortury i przymus podczas przesłuchań” oraz próby „prania mózgu”. Eksperymenty często trwały tygodniami. National Security Archive (NSA) wyjaśnia:

CIA przeprowadzała przerażające eksperymenty z użyciem narkotyków, hipnozy, izolacji, deprywacji sensorycznej i innych ekstremalnych technik na ludziach, często obywatelach USA, którzy często nie mieli pojęcia, co im się robi lub że są częścią testu CIA.Te zapisy rzucają również światło na szczególnie mroczny okres w historii nauk behawioralnych, w którym niektórzy najlepsi lekarze w tej dziedzinie prowadzili badania i eksperymenty zwykle kojarzone z nazistowskimi lekarzami sądzonymi w Norymberdze”.

Deprawacja snu, elektrowstrząsy, radioterapia i nękanie słuchowe były jednymi z niezliczonych taktyk stosowanych podczas tego programu. Istnieje niezliczona ilość opowieści od ocalałych o koszmarach, których doświadczyli, ale prawdziwy zakres tego programu jest zbyt obszerny, aby go tutaj wyjaśnić. Niedawno odtajnione dokumenty mają 1200 stron i stanowią tylko fragment prawdy.

Co dziwne, pierwszych 1000 ofiar zabrano z amerykańskich baz wojskowych. Terrorysta z Nowego Orleanu Shamsud-Din Jabbar i zamachowiec z Las Vegas Matthew Livelsberger stacjonowali w bazie wojskowej Fort Bragg w Karolinie Północnej. Przypadkowo przeprowadzili swoje ataki jeden po drugim, chociaż ci, którzy znali mężczyzn, twierdzą, że nie mieli żadnych przesłanek, że którykolwiek z nich mógłby popełnić takie przestępstwa. Ryan Routh, człowiek, który próbował zabić Trumpa na polu golfowym, również ma powiązania z Fort Bragg i odwiedził go ponad 100 razy. Można wpaść w głęboką norę, przyglądając się każdemu indywidualnemu scenariuszowi. Nie trzeba być teoretykiem spiskowym, aby przyznać, że coś się nie zgadza. Kongresmenka Anna Luna Paulina prosi o informacje na temat Jabbara i Livelsbergera dotyczące ich powiązań z bazą wojskową Fort Bragg. Inni, którzy nie boją się być nazwani teoretykami spiskowymi, wkrótce również mogą zacząć zadawać pytania.

Czy rząd USA zrezygnował z opracowywania metod wojny psychologicznej i biologicznej? Rząd aktywnie finansuje agencje, które badają broń biologiczną i z powodzeniem przeprowadziły prawdopodobnie największe operacje psychologiczne w historii z COVID i towarzyszącymi mu ograniczeniami. Istnieją niezliczone przykłady przeprowadzania przez rząd eksperymentów na dużych grupach populacji. Przerażające jest to, że nikt nie wie, kiedy bierze w nich udział. Warto przyjrzeć się temu bliżej.