23.06.2019

Tajemnica grobów w Barbados

Mówi się, że co kraj to obyczaj, a każdy skrawek lądu kryje w sobie jakąś tajemnicę. Wyspa Wielkanocna słynie z tajemniczych posągów, Egipt z ogromnych piramid, Tybet z Yeti, a wyspa Barbados... z grobowców, w których manifestuje się zagadkowa siła demolująca trumny.


Parafia Christ Church z cmentarzem, gdzie znajduje się grobowiec rodziny Chase
Parafia Christ Church w Barbados Fot: Postdlf
Zjawisko przemeblowań wnętrz grobowców na wyspie Barbados nie jest takie proste do wyjaśnienia, jak się wydaje. Sceptycy najczęściej znajdują pochopnie wyjaśnienie w działalności intruzów. Takie rozwiązanie zagadki jednak całkowicie odpada, albowiem sprawa swego czasu stała się na tyle głośna, że zdecydowano się podjąć liczne śledztwa oraz zadbano, by dotknięte demolką grobowce zostały szczelnie zamknięte i zaplombowane. Zdecydowano się także wystawić przed grobowcami strażników, którzy dodatkowo mieli pilnować grobowców dzień i noc. Na próżno. Do grobowców nikt nie wchodził, nie było w nich ukrytych wejść, a mimo to w ich wnętrzach nadal dochodziło do zjawisk, których zdrowy rozsądek z trudem akceptuje.

Paranormalne zjawiska w grobowcach w Barbados


Na południowym wybrzeżu wyspy Barbados znajduje się cmentarz Christ Church, gdzie zbudowany jest z wielkich scementowanych bloków rafy koralowej grobowiec rodziny Chase. Zadbano, by grobowiec był solidnie wykonany. Miał w końcu być ostatnim miejscem spoczynku sporej rodziny, a jak wiadomo, jakość przekłada się na długowieczność. Grobowiec zatem wybudowano z ogromną starannością, kładąc nacisk na wytrzymałość, a jego zamknięcie stanowiła ważąca tonę marmurowa płyta, by potencjalny, cmentarny intruz nie miał łatwego zadania.

Pierwsza trumna w grobowcu pojawiła się 31 lipca 1807 r., w której spoczywały zwłoki pani Thomasiny Goddard. Z nieboszczką pożegnano się z żalem w oczach, ale i bez paranormalnych niespodzianek. 22 lutego 1808 r. do grobowca trafiła druga trumna, w której spoczywała wnuczka pani Goddard. Trumna ta była o wiele mniejsza, gdyż Mary Anny Marii Chase zmarła, będąc jeszcze dzieckiem. Po otwarciu krypty, by umieścić w niej trumnę z dzieckiem, nie zaobserwowano niczego szczególnego. Pochówek tradycyjnie smutny, ale i bez nadprzyrodzonych incydentów. Cztery lata później zmarła starsza siostra Mary Anny, Dorcas Chase, co sprawiło, że 6 lipca 1812 r. otworzono kolejny raz rodzinny grobowiec, ale tym razem grabarzom i rodzinie ukazał się po raz pierwszy widok, który sprawił, iż wszyscy zamarli niczym sparaliżowani. Mniejsza trumna wnuczki pani Goddard leżała w jednym kącie, a trumna Thomasiny oparta była o ścianę w pozycji pionowej. Nie w takim stanie cztery lata wcześniej pieczętowano kryptę, o czym wiedzieli wszyscy świadkowie. Dodać tu należy, że trumny obite były ołowianą blachą, co sprawiało, że potencjalny intruz, o ile był to człowiek, wykazywać się musiał ponadprzeciętną siłą. Nie brano jednak pod uwagę, że mógł to być nawet któryś z niewolników, ani nawet żaden człowiek, gdyż w grobowcu nie znaleziono potajemnego wejścia, a płyta zabezpieczająca kryptę nie nosiła śladów włamania.

Szukając logicznego wytłumaczenia zjawiska, na pierwszy ogień oskarżenia poszli niewolnicy, którym próbowano przypiąć motyw zemsty, gdyż Thomas Chase traktował murzyńskich niewolników gorzej niż bydło. Był dla nich tyranem, sadystą i katem. Dla rodziny zresztą też, ale nikt rodziny nie oskarżał, bowiem najłatwiej winą obarczyć niewolników. Rzecz jasna mało kto wierzył w prawdziwość oskarżenia, lecz nie umiejąc znaleźć logicznego wyjaśnienia, należało wymyślić coś na siłę a o sprawie szybko zapomnieć, by wieść, nie rozeszła się na okolicę. Wiek XIX to inny świat niż XXI, plotki miały ogromną siłę. Ułożono zatem trzy trumny na swoich miejscach, kryptę zamknięto i próbowano zapomnieć o incydencie.

Miesiąc po śmierci Dorcas Chase zmarł tyran, sam Thomas Chase. W grobowcu jednak nie zaobserwowano żadnych zmian, choć obawa była. Wszystko było na swoim miejscu, a plotki o zjawisku sprzed miesiąca topniały, ale do czasu.

25 września 1816 r. miał odbyć się pogrzeb dziecka Samuela Brewstera Amesa. Krypta została otworzona kolejny raz i kolejny raz świadków sparaliżowało. Ani jedna trumna nie spoczywała na swoim miejscu, a wnętrze grobowca wyglądało, jakby jakaś siła targała ciężkimi trumnami na wszystkie strony. Niestety po raz kolejny przyjęto najprostsze wyjaśnienie, obarczając winą Murzynów. Nie brano nawet pod uwagę, pomimo że doskonale o tym wszyscy wiedzieli, że Murzyni mają specyficzne podejście do zmarłych. Nawet nie wchodzi tu w grę sam szacunek, ale zabobonny strach przed profanacją zwłok. Nie miejsce tu, by szczegółowo opisywać wierzenia rdzennych mieszkańców czarnego lądu. Pewne jest jednak, że niewolnicy nie mieli z tym nic wspólnego.

Wydarzenia z września 1816 r. rozbudziły zainteresowanie tematem nie tylko w najbliższej okolicy. Snuto różne scenariusze. Od tamtej pory rodzina Chase zdecydowała się wystawić straże przy grobie, by uniknąć kolejnych profanacji oraz, by zejść z języków już nie tylko znajomych. Świat jednak jest bezlitosny, gdy gdzieś wydarzy się coś, co przeczy zdrowej logice. Toteż nikogo nie zdziwiło, że gdy w dwa miesiące później zmarł Samuel Brewster senior, nie mylić z dzieckiem z 25 września, na pogrzebie zjawił się cały tłum ludzi, którzy przybywali nawet z odległych rejonów. 17 listopada, tuż przed otwarciem grobowca przyjmowano nawet zakłady, czy w środku było czysto, czy też tajemna siła znów zamanifestowała swą obecność. Niestety, kto postawił na wyższość zjawisk niewyjaśnionych, ten wygrał sporą sumę pieniędzy. Pomimo całodobowej warty przy grobowcu, zaplombowania marmurowej płyty, wnętrze krypty przedstawiało straszny widok. Jakby nieznana siła zakpiła z rodziny Chase, tych żyjących, jak i już nie. Trumna pani Goddard rozbita była na kawałki, a pozostałe trumny porozrzucane były po kątach, jakby ktoś nimi rzucał. Sensacja poszła w świat, a po tym incydencie z listopada 1816 r., zdecydowano się przeprowadzić wnikliwe śledztwo, ale zakończone niepowodzeniem. Uznano, że nie jest możliwe, by do krypty dostał się człowiek. Jak więc siła panowała w środku? Nie wyjaśniono.

17 lipca 1819 r. miał odbyć się pochówek Thomasiny Clarke. Wieść o pogrzebie i ponownym otwarciu grobowca wzbudził już międzynarodowe zainteresowanie. Przy otwarciu krypty obecni byli tak politycy, jak i pismaki z najróżniejszych brukowców szukających sensacji. Nie zawiedli się. Żadna z trumien nie leżała na swoim miejscu. Obecność polityków odbiła się tym razem pozytywnym echem. Powołano nowych śledczych, a śledztwo wznowiono. Werdykt jednak wciąż pozostawał bez zmian – niewyjaśnione.

W końcu przyznając się do porażki, postanowiono przenieść wszystkie trumny do innego grobowca, w którym do dnia dzisiaj trumny spoczywają w nienaruszonym stanie.

Powyższa historia dotyczy tylko jednego grobowca na wyspie, co nie oznacza, że to jedyny tajemniczy przypadek grobowych tornad wewnątrz krypt w Barbados. Próba wyjaśnienia tych zjawisk to jak walka z wiatrakami lub jak próba wyjaśnienia tajemniczych holograficznych cieni, zwiastujących nadchodzącą śmierć (?), które widywane są na całym świecie. Możemy tylko stwierdzić, że o otaczającym nas świecie wiemy tyle, co ryba wie o wodzie, w której pływa. A co możemy powiedzieć o sprawach pozagrobowych? Możemy tylko milczeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz