"Jeżeli wierzę w co sam myślę, to ryzykuję, że sam błądzę.
Jeżeli w to co mówią inni, to ryzykuję podwójnie – że ten,
który mi mówi błądzi lub w błąd chce mnie wprowadzić”.
Jeżeli w to co mówią inni, to ryzykuję podwójnie – że ten,
który mi mówi błądzi lub w błąd chce mnie wprowadzić”.
Monteskiusz
Zakłamany Kościół katolicki, który okłamuje wiernych w imię Boga, jest wypaczeniem zasad wiary, oraz obrażaniem samego Chrystusa, który umarł na krzyżu, by ludzie żyli wolni od zakłamania.
Obżarstwo grzechem głównym |
Każda wiara, która głosi i dąży wszelkimi sposobami do poznania i
rozpowszechniania prawdy, pokoju i sprawiedliwości, godna jest
poszanowania i zgłębiania. Kto z pełnym zaangażowaniem poszukuje prawdy i
podąża drogą rozwoju duchowego, ten doskonale wie, iż wiara jest tylko
jedna – wiara w jednego Boga, Stwórcę, Kontrolera, Nadświadomość
zbiorową czy Naturę, w zależności od słowa używanego w danej kulturze
duchowej. Tao, Jahwe, Absolut czy Allah, to wszystko tylko określenia
jednej wspólnej potęgi utrzymującej wszechświat w idealnej harmonii.
Kościół katolicki, prawosławny czy protestancki to instytucje
ograniczające poznanie prawd duchowych i prawdziwego Boga. Ciągłe walki i
spory pomiędzy tymi odłamami Kościoła o to, kto ma rację, mogą jedynie
świadczyć o tym, że prawda dla nich jest bardzo odległa. Prawdziwie
poszukujący rozwoju duchowego nie ogranicza się jedynie do ślepej wiary
narzuconej z góry przez ciemny kleryzm, który z prawdziwą wiarą ma tyle
wspólnego co ze zrozumieniem pism świętych – czyli nic.
Wiara to stopniowe dążenie, poprzez zdobywanie szerokiej wiedzy do oświecenia. Analogicznie natomiast nie boję się użyć zdania, że religia dzisiejsza jest tylko krwawo wywalczoną tradycją i zabobonnym niejako gotowcem.
Cycero pisał: „Nie ma nic haniebniejszego, jak gdy twierdzenie poprzedza poznanie”. Ślepa
wiara jest potrzebna tylko i wyłącznie na użytek kapłanów dla łatwego
sprawowania władzy i napełniania kościelnych skarbców.
Ponad
miliard ludzi na całym świecie uważa samych siebie za gorliwych
chrześcijan, ale ilu z nich zdaje sobie sprawę, w co wierzy i na jakiej
podstawie.
Głównym źródłem wiary chrześcijańskiej oraz wszelkich odłamów kościoła
katolickiego jest Biblia, którą tenże Kościół uznaje za natchnioną przez
samego Boga. Biblia jednak taka, jaką jest dziś, nie posiada pierwotnej
formy, tej jakoby natchnionej przez Boga. Wykazały to niezbicie badania
naukowe wielu niezależnych od siebie komisji badawczych oraz doktorów
teologii. Kolejni po sobie papieże dokonywali skrupulatnie selekcji i
modyfikacji pism, by utrzymać chrześcijański świat w niewiedzy. Jak
możemy się dziś przekonać, bardzo skutecznie. Badacze Starego i Nowego
Testamentu, tacy jak chociażby profesor Hans Conzelmann z Getyngi,
przyznają jednoznacznie, iż społeczność chrześcijańska istnieje tylko
dzięki temu, że znane są jej jedynie w niewielkim stopniu krytyczne
badania nad Biblią. Kościół, aby ukryć skandaliczne fakty najczęściej
zmienia je w dokładne przeciwieństwa lub po prostu zataja je. Skoro
Kościół działa w imieniu Boga, wierny ma prawo i powinien znać każdy
fakt i każdy szczegół w prawdziwej formie, inaczej Kościół przeczy sam
sobie, wypierając się swego powołania.
Oprócz zwojów z Qumran,
które zostały stosunkowo niedawno odkryte (w 1947 roku), posiadamy do
dyspozycji około 1500 kopii biblijnych, sporządzonych dopiero od IV w.
po Chrystusie. Doktorzy teologi dawno wykazali jednoznacznie, iż każda z
nich jest inna. Nie znaleziono ani jednej strony tekstu, na której nie
byłoby różnic. Żaden z Ewangelistów współczesnych Jezusowi nie spisywał w
ogóle żadnych relacji jako naoczny świadek tamtejszych wydarzeń.
Pierwsze ewangelie i pisma o działalności Chrystusa zaczęto spisywać
dopiero po roku 70 n.e.
Kościół naturalnie ignoruje wyniki tych badań, gdyż są one bardzo dla
niego niewygodne. W roku 1965 oficjalnie i uroczyście oznajmił w Konstytucji Dogmatycznej, co następuje:
-
Pierwszym autorem Biblii jest Bóg
-
Biblia w całości jest święta
-
Biblia w całości napisana została z natchnienia Ducha Świętego
-
Wszystko co stwierdzają natchnieni pisarze Biblii, należy traktować, jak gdyby było pisane przez Ducha Świętego
-
Biblia uczy pewnie, wiernie i bezbłędnie
Ciekawe
tylko na którą kopię jako oryginalną (pamiętajmy, że mamy ich ok. 1500)
Kościół się powołuje. Tego już w Konstytucji Dogmatycznej nie ma, a
szkoda, bo wiele by nam to wyjaśniło.
Kościół zatem sam przyznaje, iż tłumaczy i uznaje Biblię dosłownie. Warto to podkreślić i zapamiętać.
Jeżeli dzisiaj Biblia zawiera te same informacje co od zawsze w
niezmiennej formie, to w jaki sposób, do diabła, kler wytłumaczy się ze
zbrodni i tortur, co obszerniej opisałem w artykule Piąte - Nie Zabijaj, stosowanych jeszcze w XV w. za głoszenie prawd
biblijnych? Ogólnie wszystkim wiadomo, że w czasach świętej inkwizycji
głoszenie teorii o kulistości Ziemi było uznawane za herezję i podlegało
karze śmierci w męczarniach. Paradoksalnie wystarczyło zasięgnąć
informacji na ten temat z natchnionej Biblii. Prorok Izajasz już 2700 lat temu pisał przecież: „Ten, który siedzi nad okręgiem Ziemi, której obywatele są jak szarańcza...” - Księga Izajasza 40,22.
Hebrajskie słowo CHUG, przetłumaczone tu na OKRĄG, może oznaczać także KULĘ.
Coś
tu jest zatem nie tak, jak powinno być, bo Kościół przecież nigdy nie
myli się i zawsze nawet jak nie ma racji, to ją ma. W oświadczeniu z
1965 roku dotyczącym stosunku do niechrześcijańskich religii,
powiedziano jasno i wyraźnie:
-
Kościół katolicki jest jedynym kościołem prawdziwym
-
Kościół katolicki jedynie głosi nieomylna prawdę
-
Kościół katolicki jest nieodzowny do zbawienia
-
Kościołowi katolickiemu zawierzona została pełna skarbnica niebiańskiego dobra
-
Tylko Kościół katolicki natchniony jest duchem Chrystusa
-
Jedynie Kościołowi katolickiemu powierzony został urząd nieomylnego nauczyciela
-
Jedynie Kościół katolicki głosi pełną i całkowitą prawdę
Pierwszy grzech główny – pycha, czwarty – zazdrość... można by na to odpowiedzieć Kościołowi katolickiemu. Papież Paweł VI popełnił dwa grzechy główne jednego dnia, wygłaszając powyższe słowa.
„Tak, gdy się w księdzu komediant ukrywa, jak to czasami na tym świecie bywa”. - Johan Wolfgang Goethe.
„Tak, gdy się w księdzu komediant ukrywa, jak to czasami na tym świecie bywa”. - Johan Wolfgang Goethe.
Uwaga, kobiety! Kościół katolicki jest nieomylny - „Kobiety
są błędem natury..., z tym ich nadmiarem wilgoci i ich temperaturą
ciała świadczą o cielesnym i duchowym upośledzeniu, są rodzajem
kalekiego, chybionego i nieudanego mężczyzny...” - nie ja tak twierdzę, to Tomasz z Akwinu, którego Kościół katolicki uznał za świętego. Skargi i zażalenia proszę składać do Watykanu.
Święty Augustyn twierdził stanowczo: „Wszystko, co człowiek powinien wiedzieć, jest w Biblii, czego w niej nie ma jest szkodliwe”. Czytając
różne przekłady Biblii, najwyraźniej uszły mojej uwadze informacje o
rozrusznikach serca i innym sprzęcie medycznym ratującym życie,
antybiotykach, systemach wczesnego wykrywania niebezpieczeństw i
szybkiego przesyłania informacji itp., można wymieniać niemal
nieskończenie. Cóż, może nie bardzo rozumiem znaczenie słowa
szkodliwość. Papież Grzegorz I (590 - 604), jednak poparł św. Augustyna słowami:
„Nieuctwo jest matka prawdziwej pobożności”. Może coś od papieża Piusa IX: „Niedorzeczne i błędne nauki lub inne brednie broniące wolności sumienia, są największym błędem, zarazą najbardziej dla państwa niebezpieczną”.Papież ten zasiadający na tronie Piotrowym do roku 1878, w swym dziele „Syllabus”, wyklął wszelki postęp myśli i nauki ludzkiej.
Kościelni
fanatycy od zawsze pałali żądzą niszczenia ludzkiego postępu, by
utrzymać imperialistyczną władzę nad całym światem w imię Boga, z którym
nic ich nie łączy. Dzieła starożytnych mędrców, gnostyków czy arian, do
dziś zachowały się tylko w części i tylko dlatego, że nie wszyscy
pozwolili otumanić się czarnemu klerowi.
Papież Galezy I,
już w roku 496 rzucił klątwę na tych, którzy dopuszczali się czytania
pism zakazanych przez Kościół. Żeby każdy wiedział, co może czytać i nie
być wyklętym, wydał specjalny edykt pt.: „Księgi dozwolone i zakazane”.
Kultura
Majów, jedna z najstarszych i wysoko rozwiniętych cywilizacji niejednym
już nas zaskoczyła. Doskonała znajomość matematyki, astrofizyki,
astronomii, inżynierii itd. zaskakuje do dzisiejszego dnia współczesnych
naukowców, posługujących się obliczeniami komputerowymi, czego w
tamtych czasach brakowało. Od Majów moglibyśmy uczyć się w niejednej
dziedzinie. Moglibyśmy, ale... posiadamy jedynie szczątkową wiedzę na
jej temat oraz odziedziczone ślady ich ogromnej wiedzy. Nie bez
przyczyny ta wiedza została celowo zaprzepaszczona – zniszczona przez
przymusową ewangelizację Indian przez hiszpańskich okupantów pod banderą
katolickiego Kościoła.
12 lipca 1562 roku, przed kościołem św. Michała w Mani, ostatniej metropolii Majów, na polecenie biskupa Diego de landa
zebrano unikatowe świadectwa niepowtarzalnej kultury. Ułożono wszystko w
ogromny stos i podpalono. Niezliczone ilości cennych dokumentów,
których nie potrafiono wówczas odczytać, rozszyfrować i zrozumieć,
śmiało można powiedzieć – ostatnie klucze do rozwiązania tajemnicy Majów
poszły z dymem jednego tragicznego dnia dla całej nie tylko nauki.
Niewzruszony jakby tym, a raczej dumny biskup Diego de Landa, napisał w swych pamiętnikach:
„Znaleźliśmy wielka ilość ksiąg i rysunków, lecz ponieważ nie było w nich nic prócz przesądów i mamideł szatańskich, spaliliśmy wszystko, co wprawiło Majów w głębokie przygnębienie i przysporzyło im wiele zmartwień”.Jakby to porównać i do czego? Dajmy na to, gdyby dziś spłonęły ostatnie istniejące formuły, wzory, projekty naukowe dla danej dziedziny nauki, czy współczesnych naukowców nie wprawiłoby to w przygnębienie? Jeden człowiek, choćby był największym geniuszem danej dziedziny, nie jest w stanie od podstaw odbudować wiedzy narastającej cebulkowo przez pokolenia. Obojętnie co by to było, czy wiedza na temat rozbicia atomu, elektryczności czy formuł na antybiotyki.
Nikt dziś nie wie, co tego dnia straciliśmy, co lekką ręką spalił
przedstawiciel Kościoła katolickiego tylko dlatego, gdyż był zbyt głupi, aby to zrozumieć.
Papież Grzegorz XV stwierdził: „Wolność wyznania, informacji, zgromadzeń i nauczania to brudny ściek pełen heretyckich wymiocin”. Język godny polskich polityków o inteligencji na równi ze świętymi Kościoła katolickiego. Choć tu podobieństw jest wiele. Tak kapłani kościelni, jak i politycy, zawsze równo dążyli do władzy, okłamując po drodze miliony naiwnych.
Papież Aleksander III wydał dekret zakazujący zajmowaniem się chemią, natomiast Jan XXII zabronił zgłębiać prawa fizyki.
Kto oszacuje na ile poziom wiedzy i nauki został skutecznie zahamowany
przez głupotę i narcyzm Kościoła katolickiego? Skoro Bóg stworzył
człowieka na swój obraz i podobieństwo, to nie ulega wątpliwości, że
rozum dla człowieka jest cennym darem, który wręcz musi rozwijać.
Urzędasy kościelne celowo wprowadzają wiernych w zamęt, by wierni w
żadnym wypadku nie poznali prawdy, która może okazać się szokiem.
Szokiem tak wielkim, iż może doprowadzić do upadku zakłamanego Kościoła.
Kapłani podobnie jak politycy mają cel w tym, by palić głupa tam, gdzie
im to wygodne. Sama zmiana w pismach świętych liczebnika daje ogromną
zmianę i narzędzie do manipulacji. Jest to bardzo ważne, gdyż liczba
osobowa jednego Boga daje Kościołowi samozwańczo drugie miejsce w
hierarchii władzy nad światem i wiernymi. Co innego, gdyby przyjąć
oficjalnie liczbę mnogą... każdy by zadał niewygodne pytania, jak to?
Bogów było kilku? Coś więc jest nie tak z tym Bogiem, gdyż oznaczałoby
to, że Bogowie muszą się jakoś rozmnażać itp.
„Zatem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na wyobrażenie nasze, według podobieństwa naszego; a niech panuje nad rybami morskiemi, i nad ptactwem niebieskiem, i nad zwierzęty, i nad wszelką ziemią, i nad wszelkim płazem, płazającym się po ziemi” - Księga Rodzaju 1,26.
Kościół
zdaje się przyjąć wersję, iż sam jest człowiekiem a reszta wiernych
płazami. Biblia jest księga nieodzownie potrzebną zawierająca wiele
mądrości i prawd historycznych, nawet w dzisiejszej formie po wielu
modyfikacjach i przeróbkach. Kto ma oczy otwarte, ten dostrzeże w niej
zawartą mądrość nawet dziś, wszystkiego nie udało się zatuszować na
szczęście, ale... obrażanie ludzkiego sumienia i rozumu, jest obrazą samego Boga.
Ślepa wiara doprowadzić może jedynie do fanatyzmu religijnego. Wielcy mistycy bliscy poznania prawdy lub ci, którzy doznali,
prawdziwie, oświecenia, nigdy nie zrywali z nauką i rozumem, a wręcz
przeciwnie. Zawsze podkreślali ich wielką wagę w drodze do poznania
Boga, tego prawdziwego duchowego Boga, w tym słowie znaczeniu.
Takim człowiekiem bez cienia wątpliwości był szwedzki uczony Emanuel de Swedenborg
(1688 – 1772). Tytan pracy sprawujący ważne obowiązki państwowe.
Opublikował wiele ważnych naukowych książek z dziedziny mineralogii,
fizyki, matematyki, astronomii i chemii – można śmiało powiedzieć, że
wszystko to, co potępia Kościół. Doskonale władał kilkoma językami
wschodnimi oraz znał język grecki, łacinę oraz staro hebrajski. Znał na
pamięć niemal cały Stary i Nowy Testament.
Nagle w roku 1745 zerwał obowiązki państwowe i oświadczył, że świat
materialny przestał go interesować, jakby zakończył swego rodzaju
edukację materialnej egzystencji za życia, i nadszedł czas, by zająć się
światem duchowym. Właśnie w tym czasie doznał objawienia świetlistej
istoty, która mu oświadczyła: „Jestem wysłannikiem Boga, który wybrał cię, abyś wytłumaczył ludziom sens jego słów”. Pracy tej, Swedenborg
poświęcił resztę swego życia. Pozostawił po sobie ponad 25 tomów
dokładnie spisanych relacji ze swych wizji i przemyśleń. Nie trzeba
chyba wspominać, że kler był temu bezapelacyjnie przeciwny. W końcu
jedynie Kościół katolicki miał wedle własnego mniemania monopol
na prawdę.
Przesłaniem prac Swedenborga
było głównie to, iż człowiek żyje wiecznie, ale w różnych formach bytu.
To, w jakich warunkach znajduje się obecnie, jest skutkiem przeszłych
jego czynów i myśli, a obecne życie kształtuje jego przyszłość.
Człowiek, choć zewnętrznie tego nieświadomy, między innymi dzięki
zatajaniu przez kościół wybranych nauk i przesłań, sam sobie jest sędzia
i katem. Każdy Anioł (nazwa wymagająca większego wykładu i wgłębienia
się w temat), był wcześniej człowiekiem, który dzięki uczciwemu życiu,
po śmierci ciała awansował na wyższe sfery bytu.
Swedenborg
uważał, że dzięki ziemskim naukom, zgłębianiu Biblii i odpowiednim jej
zrozumieniu, każdy człowiek może dotrzeć do tajemnej wiedzy tkwiącej w
podświadomości wszystkich ludzi. Ten, kto do niej dotrze, jest w stanie
przewidywać przyszłość i zrozumieć ukryty sens „Pisma”. To odkrycie otworzy przed nim świat duchowy i da mu klucz do niebios.
Przypomnieć należy, iż Jezus wiedział o takim stanie rzeczy i wypominał to ówczesnym władzom kościelnym: „Biada
wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo
niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść
tym, którzy do niego idą”. -Ewangelia św. Mateusza 23:13. Słowa te odnoszą się jak najbardziej do współczesnego Kościoła także, sens wciąż pozostaje ten sam.
Kościół
katolicki potępia i z góry przekreśla wyznawców innych religii, dając
tym samym tylko sobie i swym wiernym, Kościoła – nie Boga, monopol do
zbawienia. W pozostawionych pismach przez Swedenborga świetlista postać
podyktowała mu treść przekazu: „Zbawieni
mogą być wszyscy ludzie, niezależnie od wyznawanej wiary i religii, o
ile tylko wierzą w Boga i przestrzegają nauki dziesięciu przykazań(...),
kto tu na ziemi żył sprawiedliwie, ten zostanie w niebie oświecony
przez aniołów”.
Wypaczanie prawdziwej wiary i ignorowanie słów Chrystusa można z
łatwością dojrzeć we wszystkich krajach, w których dominuje
chrześcijaństwo. Sądom w Stanach Zjednoczonych nie wystarcza zwykła
przysięga przesłuchiwanego świadka czy osoby oskarżonej, by mieć pewność
ich prawdomówności. Aby taką pewność uzyskać, każdy, kto staje przed
sądem i ziemskimi sędziami, musi składać przysięgę na Biblię. Doprawdy
nie wiem, czy dzieje się tak za sprawą Kościoła i jego wpływu w tym
kraju, czy jest to wymysł władz ustawodawczych. Wiem natomiast, że ten
kto to wymyślił albo nie zna absolutnie Biblii, na którą to należy tam
przysięgać, albo jego umysł jest bardzo ograniczony.
Co na to Jezus?:
„Ale ja wam powiadam, abyście zgoła nie przysięgali ani na niebo, gdyż jest stolicą Bożą; Ani na Ziemię, gdyż jest podnóżkiem nóg jego (…), Ani na głowę twoją będziesz przysięgał, gdyż nie możesz jednego włosa białym an czarnym uczynić. Ale mowa wasza niech będzie Tak, tak; Nie, nie; A co więcej nadto jest, to od złego jest”. - Ewangelia św. Mateusza 5:34-37).
Dobitnie
z tego wynika, iż Jezus odrzucał wszelkie przysięgi, a już parodia
jest, aby wprowadzić przysięgę na Księgę Świętą, w której wszelka
przysięga jest odrzucana jako zło.
Faktem
jest, że Kościoły chrześcijańskie żyją przede wszystkim z wiernych i
ich naiwności oraz niewiedzy celowo wprowadzanej. Nigdy odwrotnie.
Towarzyszą wiernemu od narodzin aż do śmierci, zmyślnie ustalając po
drodze liczne obrzędy, które na skutek manipulacji z czasem stały się niezbędne
dla zbawienia. Dzięki temu nabijają kościelne kasy, sprzedając swoje
usługi. Kościół katolicki jako jeden z niewielu, zamiast pozyskiwać sobie
wyznawców naukami praw moralnych i argumentami dobra i miłości do
bliźniego, zwyczajnie i podstępem wiarę swoją z góry narzuca
nieświadomym niczego nowo wstępującym. Taka kłamliwą rekrutacją w poczet
przynależności kościelnej jest chrzest w wieku niemowlęcym, który nie
ma nic wspólnego z chrztem przyjętym i nakazywanym przez Jezusa. Dowodzi
temu Pismo wszak uznane przez Kościół za nieomylne:
„Kiedy cały lud był chrzczony, został tez ochrzczony Jezus, a gdy się modlił niebo się otwarło; i zstąpił na niego Duch Święty (…). Sam zaś Jezus, gdy rozpoczął swoja działalność, miał około trzydziestu lat, będąc jak mniemano, synem Józefa, syna Helego”. - Ewangelia św. Łukasza 3, 21-23.
Jezus
pouczał ludzi, aby go naśladowano. Sam przyjął chrzest w wieku
trzydziestu lat. Podkreśla także, że człowiek przyjmujący chrzest musi
być człowiekiem dojrzałym emocjonalnie i przede wszystkim świadomym
swego chrztu. Najpierw przyjęcie nauk, a potem chrzest i nigdy
odwrotnie.
Wertując nieomylne Pisma święte, nie znalazłem ani jednej wzmianki o
chrzcie w wieku całkowicie nieświadomym niczego, wieku niemowlęcym.
Skoro cały Kościół ma kłopoty ze zrozumieniem nauk Jezusa (najwyraźniej
celowo), to jakim cudem nauki te ma zrozumieć dziecko żyjące jedynie
kilka miesięcy? Pytanie retoryczne a tajemnica tkwi w płatnych
sakramentach po drodze do wieku dojrzałego. Bardziej precyzyjnie odnosi
się do tego fragment z Dziejów Apostolskich, gdzie czytamy: „Ochrzczono więc tych, którzy ochoczo przyjęli jego słowo, a tego dnia zostało dołączonych około trzech tysięcy dusz”. - Dz. Ap. 2.41.
Dziecko, które nie potrafi jeszcze czytać, pisać, ba, a nawet mówić,
nie może być świadome narzucanej mu religii. W tym wieku dziecko nie wie
nawet, kim był Chrystus, a tu mowa o obszernych naukach, ich zrozumieniu
i uznaniu za dobre. Obowiązek chrztu w tak młodym wieku jest podłym
kłamstwem Kościoła politycznego, który najchętniej w poddanych widziałby
analfabetów.
Poddani analfabeci powinni bezwzględnie umieć lokować swoje pieniądze
tam, gdzie Kościół im wskaże. Oprócz płatnych sakramentów kościoły
chrześcijańskie posiadają na sprzedaż cały asortyment krzyży, obrazów,
figurek i innych dewocjonaliów, które każdy porządny chrześcijanin
powinien nabyć i do nich się modlić, aby pomóc sobie w zbawieniu. Im
droższe, tym lepsze. Kolejna kłamliwa głupota Kościoła, zaprzeczająca
nieomylności Biblii:
„Ale bałwany ich są srebrne i złote, robota rąk ludzkich. Usta mają, a nie mówią; oczy mają, a nie widzą. Uszy mają, a nie słyszą; nozdrza mają, a nie wonieją. Ręce mają, a nie macają; nogi maja, a nie chodzą, ani wołają gardłem swojem. Niech im podobni będą, którzy je czynią, i wszyscy, którzy w nich ufają”. Psalm 115, 4-8.
Kto więc ma rację? Biblia czy Kościół, który już sam łamie ustalone
przez siebie zasady. Jeżeli Biblia, to co wtedy z wielkimi artystami
takimi jak Leonardo da Vinci, Michał Anioł czy nasz Jan Matejko? Może
przecież ktoś zapytać. Tak, z tym że ci artyści nie nakazywali nikomu
modlić się do swoich dzieł, a często byli wynajmowani przez Kościół do
czynienia im bałwanów. A sam Kościół nie ma nic przeciwko kultowi
drewna, złota, srebra i tworzywa sztucznego, o ile interes kwitnie, a
skarbce się napełniają. Najpierw oficjalnie głosi, iż Pismo Święte w
całości jest natchnione i nieomylne, a potem działa dokładnie na odwrót,
przeciwko jego treści.
Judasz
po zdradzie Jezusa za pieniądze i dla pieniędzy (przynajmniej taka wersja oficjalna jest do dziś przyjęta) popełnił samobójstwo, albowiem
zrozumiał, jak wielki błąd uczynił. Co zrobi kościół, gdy zrozumie, a
raczej brzmieć to powinno, gdy zrozumie, że wierni zrozumieli, że
sprzedaje swojego Boga za pieniądze? Bo przecież jest napisane:
„Nikt nie może dwóm panom służyć, gdyż albo jednego będzie miał w nienawiści, a drugiego będzie miłował; albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi; nie możecie Bogu służyć i mamonie”. - Ewangelia św. Mateusza 6, 24.
Anthony de Mello w książce "Przebudzenie", opowiedział ciekawą historyjkę:
„Pewien człowiek poszedł kiedyś do księdza katolickiego i poprosił:
– Ojcze, chciałbym, abyś odprawił mszę za mojego psa.
Ksiądz był oburzony.
– Mszę za twego psa?! Co ty sobie wyobrażasz?!
– Pokochałem tego psa i chciałbym zamówić msze w jego intencji.
– Nie odprawiamy tu mszy w intencji psów! Może pan zapytać gdzie indziej czy nie odprawiono by takiej mszy – odparł wściekły ksiądz.
Wychodząc, mężczyzna rzucił księdzu mimochodem:
– Trudno. Ja naprawdę kochałem tego psa. Podczas mszy za niego zamierzałem dać milion dolarów na ofiarę.
Na to ksiądz:
– Zaraz, niech pan chwilę poczeka. Nie powiedział mi pan przecież, że pański pies był katolikiem”.
– Ojcze, chciałbym, abyś odprawił mszę za mojego psa.
Ksiądz był oburzony.
– Mszę za twego psa?! Co ty sobie wyobrażasz?!
– Pokochałem tego psa i chciałbym zamówić msze w jego intencji.
– Nie odprawiamy tu mszy w intencji psów! Może pan zapytać gdzie indziej czy nie odprawiono by takiej mszy – odparł wściekły ksiądz.
Wychodząc, mężczyzna rzucił księdzu mimochodem:
– Trudno. Ja naprawdę kochałem tego psa. Podczas mszy za niego zamierzałem dać milion dolarów na ofiarę.
Na to ksiądz:
– Zaraz, niech pan chwilę poczeka. Nie powiedział mi pan przecież, że pański pies był katolikiem”.
Płatne
sakramenty czy żebranina podczas mszy i po kolędzie, to ignorowanie i
lekceważenie Pisma Świętego. Kościół sam odsłania swoje prawdziwe
oblicze. Wiedząc i widząc miliony głodujących, nawet nie kiwnie palcem,
by choć w niewielkim stopniu temu zaradzić. A trzeba powiedzieć, że ma
na to ogromne środki. Zbyt jednak zajęty jest kolekcjonowaniem
wszelkiego rodzaju metali szlachetnych, a dziś papierami wartościowymi.
Jak słusznie zauważył Goethe: „Kościół ma dobry żołądek, wiele już w nim skarbów schował, jednak się nie przeładował”.
Chciwość jest jednym z grzechów głównych, Kościół go popełnia każdego dnia.
Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, także alkoholu, kolejny grzech
główny. Zjazd biskupów coraz bardziej przypomina japońskich zawodników
sumo.
Nakaz
Jezusa Chrystusa dzielenia się tym, co najlepsze został przekształcony w
tradycyjne dzielenie się opłatkiem wigilijnym raz do roku. A co tam,
tak jest łatwiej i taniej – a dla księdza po kolędzie pełna koperta.
Wiem, że te słowa zabolą najbardziej zwykłych szarych katolików, gdyż
dotyczy to głównie ich, choć i tak dzieje się tak za sprawą zmian w
Piśmie przez Kościół. Większa część ludzi nazywających siebie
katolikami chwali się uczynnością swoją wobec biednych podczas jednego
dnia w roku podczas kolacji wigilijnej. Ba, nawet zostawia dla nich
dodatkowy talerzyk, pusty oczywiście, bo jeśli zapuka biedny i tak nie
zostałby wpuszczony. No ale talerzyk jest i jest podział jakiś –
symboliczny, bo symboliczny zwykłym opłatkiem, ale jest. Można śmiało
spojrzeć w lustro i nazwać się katolikiem. Czy to wina sumienia, że tak
się dzieje? Czy kleru, że taki daje przykład i propaguje takie właśnie
zachowania? Nie wiem. Wiem jednak, że to błądzenie w udawaniu
katolicyzmu. „Nie błądźcie; Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem cobykolwiek siał człowiek, toteż i żąć będzie”. - List do Galatów 6. 7.
Jezus
wskazał nam drogę. Swoim życiem dał przykład i objaśnił swoją nauką, że
wszyscy mamy nadane przez Boga prawo wejścia do Królestwa. Kościół z
tej cennej nauki stworzył najprostszy, ale drogi nie tylko monetarnie,
element zbawienia. Wystarczy spowiadać się i płacić klerowi sowicie, o
grzechy martwić się nie trzeba. Wszak po spowiedzi wszystko mamy
odpuszczone. Ponadto wedle Kościoła Jezus odkupił grzechy (tylko
katolików), na krzyżu, który to krzyż teraz jest czczony. A powiedzieć
należy, że to narzędzie męki i zbrodni. Jak nóż użyty w morderstwie,
karabin maszynowy na wojnie czy wreszcie bomba atomowa zrzucona przez
chrześcijański kraj na Hiroszimę. Brawa kapłanom powinni bić wszyscy
dewoci i fanatycy, którzy nie zastanowią się nad sensem ślepej wiary, jaką propaguje Kościół. Propaganda katolicka sprawiła, że dzisiaj wierni
bardziej boją się zjeść kawałek wędliny w dzień postny, niż okraść,
naubliżać czy obgadać bliźniego. Taki jest wkład Kościoła w dzisiejszą
moralność.
Nauka Jezusa została przekształcona w kult Jezusa
Oczywiście zasługuje on na to, jak najbardziej, ale bez wprowadzania w
życie tych nauk, Jezus traci swoją boskość. Jego działalność jest wtedy
bezsensowna, gdyż umarł na darmo, tracąc status Zbawiciela.
Kościół
przekręcając na swoją stronę Księgi Pisma przyczynia się bezpośrednio
do takiego stanu rzeczy. A trzeba również powiedzieć, że nie każde
znalezione zwoje czy dokumenty weszły w skład dzisiejszej Biblii.
Istnieją Księgi, których władze kościelne boja się jak ognia
piekielnego, ponieważ dają całkowicie inne spojrzenie na wydarzenia
opisane w dzisiejszej, dostępnej ogólnie Biblii. Kościół nie wiedząc jak
z tego wybrnąć, po prostu odrzucił je w zapomnienie. Strach przed
utratą władzy nakazał kapłanom oddalić te Księgi precz, jak najdalej z
kanonu świętości, uznał je za heretyckie. Dzięki temu powstała pewna
luka, do dziś niewyjaśniona oficjalnie, a Kościół ową lukę nazwał
tajemniczo „tajemnicą wiary”, której poświęcić należy kolejny, obszerny artykuł, do którego przeczytania zachęcam w poście zatytułowanym Tajemnica Wiary ukrywana przed wiernymi.
Wmawiają że to mężczyzna urodził kobietę (Ewę) z bożą pomocą.
OdpowiedzUsuń