28.08.2020

Nuklearna zagłada Sodomy i Gomory

Wszystkim jest nam znana biblijna historia o zagładzie Sodomy i Gomory, która częściej interpretowana jest symbolicznie niż dosłownie. Stary Testament jednakże traktowany powinien być jako ważne źródło historyczne, skoro jest fundamentem poważnych religii. Uznać zatem powinniśmy, że jakiś kataklizm w tych miastach miał miejsce, ale czy bogowie użyli ognia i siarki dosłownie, czy może... broni nuklearnej?


Artystyczne dzieło "Zniszczenie Sodomy i Gomory", John Martin, 1832
Zniszczenie Sodomy i Gomory, John Martin, 1832
Biblijna opowieść o zagładzie Sodomy i Gomory znana jest nawet tym wiernym, którzy Starego Testamentu nie czytali z tego powodu, iż przedstawiciele Kościoła katolickiego często odnoszą się do katastroficznej przypowieści, stosując swego rodzaju ostrzeżenie. I to nie byle jakie ostrzeżenie, bo tak żywe, jak niegdyś w pradziejach, tak i dziś coraz częściej nagłaśniane. Z kart Biblii nie trudno się domyślić czym zawinili i rozgniewali Boga mieszkańcy Sodomy i Gomory. Dawniej termin sodomia stosowano w znaczeniu zoofilia, homoseksualizm i wszelkie inne perwersyjne zachowania seksualne, i w zasadzie termin ten działa potocznie do dziś. Współcześnie jest on tak stosowany przez środowiska nieprzychylne koncepcji praw osób LGBT. Przyczynę zagłady Sodomy i Gomory zostawmy jednak w spokoju. W dzisiejszym świecie mamy aż nadto hałasu i emocji w związku z popularnym skrótem LGBT. Nas interesuje sama zagłada Sodomy i Gomory, która nadeszła z nieba, jak to opisuje Biblia. Uznajmy jedynie, że mieszkańcy Sodomy i Gomory byli niegodziwi, rozpustni oraz pogardzali prawem boskim i ludzkim, co było dla biblijnego Boga nie do przyjęcia, więc postanowić owe miasta zniszczyć. Za namową Abrahama jednak zgodził się, że daruje życie jego mieszkańcom, jeśli wśród nich znajdzie się przynajmniej dziesięciu sprawiedliwych. W tym celu wysłał do Sodomy dwóch swoich aniołów, którzy spędzili noc w domu Lota. Przed nocą mężczyźni z miasta otoczyli dom Lota, by współżyć z jego gośćmi. Lot zaoferował im w zamian swoje dwie córki-dziewice, jednak oni odmówili. Wtedy zaryglował drzwi domu. Mieszkańcy miasta chcieli je wyważyć, więc aniołowie porazili napastników ślepotą. Lotowi nakazali, by wyprowadził z Sodomy najbliższych, bo rankiem miasto zostanie zniszczone. Z nastaniem świtu aniołowie wyprowadzili Lota, jego żonę i dwie córki za miasto i nakazali uciekać w góry bez oglądania się za siebie. Ciekawość żony Lota była jednak silniejsza i jak wiemy, za złamanie zakazu została zamieniona w słup soli.

Całą biblijną historię można by umieścić na półce z bajecznie brzmiącymi legendami, jako zbyt naciągane. Jednak dowody archeologiczne nie tylko wykazały, że miasta opisane w Księdze Rodzaju istniały, ale także potwierdziły biblijny opis ich zniszczenia. I tu sprawa zaczyna być bardzo interesująca, bowiem według Biblii Bóg zniszczył Sodomę ogniem i siarką wprost z nieba:
"Słońce wzeszło już nad ziemią, gdy Lot przybył do Soaru. A wtedy Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia od Pana [z nieba]. I tak zniszczył te miasta oraz całą okolicę wraz ze wszystkimi mieszkańcami miast, a także roślinność. Żona Lota, która szła za nim, obejrzała się i stała się słupem soli. Abraham, wstawszy rano, udał się na to miejsce, na którym przedtem stał przed Panem. I gdy spojrzał w stronę Sodomy i Gomory i na cały obszar dokoła, zobaczył unoszący się nad ziemią gęsty dym, jak gdyby z pieca, w którym topią metal". - Księga Rodzaju 19, 23-28
Żydowski historyk Józef Flawiusz tak opisuje scenerię okolic Morza Martwego, które odwiedził w I wieku n.e.:
"[...] kraina sodomicka w dawnych czasach była ziemią błogosławioną dla obfitości plonów i bogactwa miast, a teraz jest cała spalona. Została zniszczona wskutek bezbożności mieszkańców ogniem piorunów. Jeszcze dziś można widzieć ślady bożego ognia i cienie pięciu miast".
Jakby zatem potwierdzał jako naoczny świadek, że region okolic Morza Martwego dosięgnął kataklizm, którego przyczyną na pewno musiała być bardzo wysoka temperatura. Biblijna historia zniszczenia Sodomy i Gomory z nieba historykowi była znana. Jakże inaczej można nazwać w I wieku n.e. coś, co przyczyniło się do spalenia okolic, jeśli nie piorun, ogień i piekielna siarka, biorąc pod uwagę cały czas, że zagłada musiała nadejść z nieba. Tym bardziej naoczni świadkowie kataklizmu, żyjący około 2000 lat przed Flawiuszem (przyjmuje się, że zagłada Sodomy i Gomory miała miejsce w roku 1898 p.n.e.)? Rzeczy, których nie znali, określali nazwami rzeczy, które były im znane. To całkiem oczywiste, jak oczywiste jest, że obiekty latające widziane w tamtych czasach nazywano rydwanami bogów, w których bogowie zstępowali na ziemię w wielkim huku i trzęsieniu ziemi. Ale to już inny temat.

Ponadto Flawiusz na poparcie opowieści z Księgi Rodzaju twierdzi stanowczo, że widział na własne oczy słup soli, w który miała zamienić się żona Lota. W porządku dajmy mu wiarę, ale... cóż to za sól, której nie rozpuścił deszcz przez 2 tys. lat? Jak wiemy, woda w Morzu Martwym jest bardzo zasolona, która w 30% składa się z chlorku sodowego, czyli soli. Sól zawarta w wodzie oceanicznej nie przekracza 4%. Różnica ogromna.

Współcześni badacze biblijnej legendy próbowali znaleźć przyczynę zagłady w kataklizmie naturalnym, ale puzzle układanki wciąż do siebie nie pasowały. W rejonie Morza Martwego mógł nastąpić kataklizm stanowiący podstawę opowieści ze Starego Testamentu, jednak geolodzy, a w tym przypadku ich zdanie jest kluczowe, odrzucają tego typu kataklizm w czasie, kiedy żyli Abraham i Lot.

Kluczem do rozwiązania zagadki Sodomy okazała się... sól!
"Podczas odbudowy Hiroszimy okazało się, że całe połacie piaszczystej gleby samoczynnie przemieniły się w substancję przypominającą krzem z dużą zawartością krystaloidu. Z substancji tej wycinano niewielkie bloki, które sprzedawano turystom jako pamiątkę miasta – i atomowej katastrofy". I.M. Lewis "Footprints on the Sands of Time"
Autor powyższego cytatu stanowczo twierdzi, że gdyby słupy solne w rejonie Morza Martwego składały się tylko z soli, wówczas pierwsze opady deszczu zniszczyłyby nawet to, co widział Flawiusz, określając żoną Lota. Materia jednak którą określa się mianem soli w tym miejscu, jest solą szczególnego rodzaju. Jest to sól twarda, jaka powstaje jedynie na skutek reakcji nuklearnych, zachodzących przy wybuchu bomby atomowej! Opinię Lewisa potwierdza wielu naukowców. Wszystkie puzzle pasują do siebie tylko wtedy, kiedy oficjalnie uznamy, że bogowie nie zesłali na Sodomę i Gomorę z nieba ognia i siarki, ale byli na tyle zaawansowani, że użyli broni jądrowej!
"Zmiany atomowe gleby, na której prawdopodobnie stała żona Lota, oraz gleby w Hiroszimie są właściwie takie same! Obie gleby poddane zostały gwałtownej atomowej konwersji, która mogła być spowodowana tylko przez nagły proces rozszczepienia jądra atomowego. Jeśli dwa zdarzenia prowadzą do takich samych skutków, oba musiały zajść w takich samych warunkach. Trudno więc uniknąć przeświadczenia, że Sodoma uległa zniszczeniu takiemu jak Hiroszima [...]".
Dlaczego oficjalnie nie przyjmuje się wersji, która jest zgodna z wynikami badań? Prawdopodobnie nikomu na tym nie zależy, gdyż świat nauki, polityki i Kościoła w jakiś sposób jest ze sobą połączony. Najmniej na rozpowszechnianiu prawdy zależy Kościołowi, gdyż nadal może straszyć dzisiejszą sodomię w postaci LGBT bożą karą, a Tajemnicę Wiary skutecznie może tuszować przed owieczkami.