11.11.2017

Kłamstwa Kościoła

"Jeżeli wierzę w co sam myślę, to ryzykuję, że sam błądzę.
Jeżeli w to co mówią inni, to ryzykuję podwójnie – że ten,
który mi mówi błądzi lub w błąd chce mnie wprowadzić”.

Monteskiusz




Zakłamany Kościół katolicki, który okłamuje wiernych w imię Boga, jest wypaczeniem zasad wiary, oraz obrażaniem samego Chrystusa, który umarł na krzyżu, by ludzie żyli wolni od zakłamania.


Otyły ksiądz katolicki łamiący zasady umiarkowania w jedzeniu i piciu
Obżarstwo grzechem głównym
Każda wiara, która głosi i dąży wszelkimi sposobami do poznania i rozpowszechniania prawdy, pokoju i sprawiedliwości, godna jest poszanowania i zgłębiania. Kto z pełnym zaangażowaniem poszukuje prawdy i podąża drogą rozwoju duchowego, ten doskonale wie, iż wiara jest tylko jedna – wiara w jednego Boga, Stwórcę, Kontrolera, Nadświadomość zbiorową czy Naturę, w zależności od słowa używanego w danej kulturze duchowej. Tao, Jahwe, Absolut czy Allah, to wszystko tylko określenia jednej wspólnej potęgi utrzymującej wszechświat w idealnej harmonii. Kościół katolicki, prawosławny czy protestancki to instytucje ograniczające poznanie prawd duchowych i prawdziwego Boga. Ciągłe walki i spory pomiędzy tymi odłamami Kościoła o to, kto ma rację, mogą jedynie świadczyć o tym, że prawda dla nich jest bardzo odległa. Prawdziwie poszukujący rozwoju duchowego nie ogranicza się jedynie do ślepej wiary narzuconej z góry przez ciemny kleryzm, który z prawdziwą wiarą ma tyle wspólnego co ze zrozumieniem pism świętych – czyli nic.

Wiara to stopniowe dążenie, poprzez zdobywanie szerokiej wiedzy do oświecenia. Analogicznie natomiast nie boję się użyć zdania, że religia dzisiejsza jest tylko krwawo wywalczoną tradycją i zabobonnym niejako gotowcem.

  

Cycero pisał: Nie ma nic haniebniejszego, jak gdy twierdzenie poprzedza poznanie”. Ślepa wiara jest potrzebna tylko i wyłącznie na użytek kapłanów dla łatwego sprawowania władzy i napełniania kościelnych skarbców.

Ponad miliard ludzi na całym świecie uważa samych siebie za gorliwych chrześcijan, ale ilu z nich zdaje sobie sprawę, w co wierzy i na jakiej podstawie.

Głównym źródłem wiary chrześcijańskiej oraz wszelkich odłamów kościoła katolickiego jest Biblia, którą tenże Kościół uznaje za natchnioną przez samego Boga. Biblia jednak taka, jaką jest dziś, nie posiada pierwotnej formy, tej jakoby natchnionej przez Boga. Wykazały to niezbicie badania naukowe wielu niezależnych od siebie komisji badawczych oraz doktorów teologii. Kolejni po sobie papieże dokonywali skrupulatnie selekcji i modyfikacji pism, by utrzymać chrześcijański świat w niewiedzy. Jak możemy się dziś przekonać, bardzo skutecznie. Badacze Starego i Nowego Testamentu, tacy jak chociażby profesor Hans Conzelmann z Getyngi, przyznają jednoznacznie, iż społeczność chrześcijańska istnieje tylko dzięki temu, że znane są jej jedynie w niewielkim stopniu krytyczne badania nad Biblią. Kościół, aby ukryć skandaliczne fakty najczęściej zmienia je w dokładne przeciwieństwa lub po prostu zataja je. Skoro Kościół działa w imieniu Boga, wierny ma prawo i powinien znać każdy fakt i każdy szczegół w prawdziwej formie, inaczej Kościół przeczy sam sobie, wypierając się swego powołania.

Oprócz zwojów z Qumran, które zostały stosunkowo niedawno odkryte (w 1947 roku), posiadamy do dyspozycji około 1500 kopii biblijnych, sporządzonych dopiero od IV w. po Chrystusie. Doktorzy teologi dawno wykazali jednoznacznie, iż każda z nich jest inna. Nie znaleziono ani jednej strony tekstu, na której nie byłoby różnic. Żaden z Ewangelistów współczesnych Jezusowi nie spisywał w ogóle żadnych relacji jako naoczny świadek tamtejszych wydarzeń. Pierwsze ewangelie i pisma o działalności Chrystusa zaczęto spisywać dopiero po roku 70 n.e.

Kościół naturalnie ignoruje wyniki tych badań, gdyż są one bardzo dla niego niewygodne. W roku 1965 oficjalnie i uroczyście oznajmił w Konstytucji Dogmatycznej, co następuje:
  • Pierwszym autorem Biblii jest Bóg
  • Biblia w całości jest święta
  • Biblia w całości napisana została z natchnienia Ducha Świętego
  • Wszystko co stwierdzają natchnieni pisarze Biblii, należy traktować, jak gdyby było pisane przez Ducha Świętego
  • Biblia uczy pewnie, wiernie i bezbłędnie

Ciekawe tylko na którą kopię jako oryginalną (pamiętajmy, że mamy ich ok. 1500) Kościół się powołuje. Tego już w Konstytucji Dogmatycznej nie ma, a szkoda, bo wiele by nam to wyjaśniło.
Kościół zatem sam przyznaje, iż tłumaczy i uznaje Biblię dosłownie. Warto to podkreślić i zapamiętać.

Jeżeli dzisiaj Biblia zawiera te same informacje co od zawsze w niezmiennej formie, to w jaki sposób, do diabła, kler wytłumaczy się ze zbrodni i tortur, co obszerniej opisałem w artykule Piąte - Nie Zabijaj, stosowanych jeszcze w XV w. za głoszenie prawd biblijnych? Ogólnie wszystkim wiadomo, że w czasach świętej inkwizycji głoszenie teorii o kulistości Ziemi było uznawane za herezję i podlegało karze śmierci w męczarniach. Paradoksalnie wystarczyło zasięgnąć informacji na ten temat z natchnionej Biblii. Prorok Izajasz już 2700 lat temu pisał przecież: Ten, który siedzi nad okręgiem Ziemi, której obywatele są jak szarańcza...” - Księga Izajasza 40,22.
Hebrajskie słowo CHUG, przetłumaczone tu na OKRĄG, może oznaczać także KULĘ.

Coś tu jest zatem nie tak, jak powinno być, bo Kościół przecież nigdy nie myli się i zawsze nawet jak nie ma racji, to ją ma. W oświadczeniu z 1965 roku dotyczącym stosunku do niechrześcijańskich religii, powiedziano jasno i wyraźnie:
  • Kościół katolicki jest jedynym kościołem prawdziwym
  • Kościół katolicki jedynie głosi nieomylna prawdę
  • Kościół katolicki jest nieodzowny do zbawienia
  • Kościołowi katolickiemu zawierzona została pełna skarbnica niebiańskiego dobra
  • Tylko Kościół katolicki natchniony jest duchem Chrystusa
  • Jedynie Kościołowi katolickiemu powierzony został urząd nieomylnego nauczyciela
  • Jedynie Kościół katolicki głosi pełną i całkowitą prawdę
Pierwszy grzech główny – pycha, czwarty – zazdrość... można by na to odpowiedzieć Kościołowi katolickiemu. Papież Paweł VI popełnił dwa grzechy główne jednego dnia, wygłaszając powyższe słowa.

Tak, gdy się w księdzu komediant ukrywa, jak to czasami na tym świecie bywa”. - Johan Wolfgang Goethe.
 
Uwaga, kobiety! Kościół katolicki jest nieomylny - Kobiety są błędem natury..., z tym ich nadmiarem wilgoci i ich temperaturą ciała świadczą o cielesnym i duchowym upośledzeniu, są rodzajem kalekiego, chybionego i nieudanego mężczyzny... - nie ja tak twierdzę, to Tomasz z Akwinu, którego Kościół katolicki uznał za świętego. Skargi i zażalenia proszę składać do Watykanu.

Święty Augustyn twierdził stanowczo: Wszystko, co człowiek powinien wiedzieć, jest w Biblii, czego w niej nie ma jest szkodliwe”. Czytając różne przekłady Biblii, najwyraźniej uszły mojej uwadze informacje o rozrusznikach serca i innym sprzęcie medycznym ratującym życie, antybiotykach, systemach wczesnego wykrywania niebezpieczeństw i szybkiego przesyłania informacji itp., można wymieniać niemal nieskończenie. Cóż, może nie bardzo rozumiem znaczenie słowa szkodliwość. Papież Grzegorz I (590 - 604), jednak poparł św. Augustyna słowami:
Nieuctwo jest matka prawdziwej pobożności”. Może coś od papieża Piusa IX: „Niedorzeczne i błędne nauki lub inne brednie broniące wolności sumienia, są największym błędem, zarazą najbardziej dla państwa niebezpieczną
Papież ten zasiadający na tronie Piotrowym do roku 1878, w swym dziele „Syllabus”, wyklął wszelki postęp myśli i nauki ludzkiej.

Kościelni fanatycy od zawsze pałali żądzą niszczenia ludzkiego postępu, by utrzymać imperialistyczną władzę nad całym światem w imię Boga, z którym nic ich nie łączy. Dzieła starożytnych mędrców, gnostyków czy arian, do dziś zachowały się tylko w części i tylko dlatego, że nie wszyscy pozwolili otumanić się czarnemu klerowi.

Papież Galezy I, już w roku 496 rzucił klątwę na tych, którzy dopuszczali się czytania pism zakazanych przez Kościół. Żeby każdy wiedział, co może czytać i nie być wyklętym, wydał specjalny edykt pt.: Księgi dozwolone i zakazane.

Kultura Majów, jedna z najstarszych i wysoko rozwiniętych cywilizacji niejednym już nas zaskoczyła. Doskonała znajomość matematyki, astrofizyki, astronomii, inżynierii itd. zaskakuje do dzisiejszego dnia współczesnych naukowców, posługujących się obliczeniami komputerowymi, czego w tamtych czasach brakowało. Od Majów moglibyśmy uczyć się w niejednej dziedzinie. Moglibyśmy, ale... posiadamy jedynie szczątkową wiedzę na jej temat oraz odziedziczone ślady ich ogromnej wiedzy. Nie bez przyczyny ta wiedza została celowo zaprzepaszczona – zniszczona przez przymusową ewangelizację Indian przez hiszpańskich okupantów pod banderą katolickiego Kościoła.

12 lipca 1562 roku, przed kościołem św. Michała w Mani, ostatniej metropolii Majów, na polecenie biskupa Diego de landa zebrano unikatowe świadectwa niepowtarzalnej kultury. Ułożono wszystko w ogromny stos i podpalono. Niezliczone ilości cennych dokumentów, których nie potrafiono wówczas odczytać, rozszyfrować i zrozumieć, śmiało można powiedzieć – ostatnie klucze do rozwiązania tajemnicy Majów poszły z dymem jednego tragicznego dnia dla całej nie tylko nauki.

Niewzruszony jakby tym, a raczej dumny biskup Diego de Landa, napisał w swych pamiętnikach:
 Znaleźliśmy wielka ilość ksiąg i rysunków, lecz ponieważ nie było w nich nic prócz przesądów i mamideł szatańskich, spaliliśmy wszystko, co wprawiło Majów w głębokie przygnębienie i przysporzyło im wiele zmartwień
Jakby to porównać i do czego? Dajmy na to, gdyby dziś spłonęły ostatnie istniejące formuły, wzory, projekty naukowe dla danej dziedziny nauki, czy współczesnych naukowców nie wprawiłoby to w przygnębienie? Jeden człowiek, choćby był największym geniuszem danej dziedziny, nie jest w stanie od podstaw odbudować wiedzy narastającej cebulkowo przez pokolenia. Obojętnie co by to było, czy wiedza na temat rozbicia atomu, elektryczności czy formuł na antybiotyki.

Nikt dziś nie wie, co tego dnia straciliśmy, co lekką ręką spalił przedstawiciel Kościoła katolickiego tylko dlatego, gdyż był zbyt głupi,  aby to zrozumieć.
 
Papież Grzegorz XV stwierdził: Wolność wyznania, informacji, zgromadzeń i nauczania to brudny ściek pełen heretyckich wymiocin. Język godny polskich polityków o inteligencji na równi ze świętymi Kościoła katolickiego. Choć tu podobieństw jest wiele. Tak kapłani kościelni, jak i politycy, zawsze równo dążyli do władzy, okłamując po drodze miliony naiwnych.

Papież Aleksander III wydał dekret zakazujący zajmowaniem się chemią, natomiast Jan XXII zabronił zgłębiać prawa fizyki.

Kto oszacuje na ile poziom wiedzy i nauki został skutecznie zahamowany przez głupotę i narcyzm Kościoła katolickiego? Skoro Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, to nie ulega wątpliwości, że rozum dla człowieka jest cennym darem, który wręcz musi rozwijać. Urzędasy kościelne celowo wprowadzają wiernych w zamęt, by wierni w żadnym wypadku nie poznali prawdy, która może okazać się szokiem. Szokiem tak wielkim, iż może doprowadzić do upadku zakłamanego Kościoła.

Kapłani podobnie jak politycy mają cel w tym, by palić głupa tam, gdzie im to wygodne. Sama zmiana w pismach świętych liczebnika daje ogromną zmianę i narzędzie do manipulacji. Jest to bardzo ważne, gdyż liczba osobowa jednego Boga daje Kościołowi samozwańczo drugie miejsce w hierarchii władzy nad światem i wiernymi. Co innego, gdyby przyjąć oficjalnie liczbę mnogą... każdy by zadał niewygodne pytania, jak to? Bogów było kilku? Coś więc jest nie tak z tym Bogiem, gdyż oznaczałoby to, że Bogowie muszą się jakoś rozmnażać itp.
Zatem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na wyobrażenie nasze, według podobieństwa naszego; a niech panuje nad rybami morskiemi, i nad ptactwem niebieskiem, i nad zwierzęty, i nad wszelką ziemią, i nad wszelkim płazem, płazającym się po ziemi - Księga Rodzaju 1,26.
Kościół zdaje się przyjąć wersję, iż sam jest człowiekiem a reszta wiernych płazami. Biblia jest księga nieodzownie potrzebną zawierająca wiele mądrości i prawd historycznych, nawet w dzisiejszej formie po wielu modyfikacjach i przeróbkach. Kto ma oczy otwarte, ten dostrzeże w niej zawartą mądrość nawet dziś, wszystkiego nie udało się zatuszować na szczęście, ale... obrażanie ludzkiego sumienia i rozumu, jest obrazą samego Boga.

Ślepa wiara doprowadzić może jedynie do fanatyzmu religijnego. Wielcy mistycy bliscy poznania prawdy lub ci, którzy doznali, prawdziwie, oświecenia, nigdy nie zrywali z nauką i rozumem, a wręcz przeciwnie. Zawsze podkreślali ich wielką wagę w drodze do poznania Boga, tego prawdziwego duchowego Boga, w tym słowie znaczeniu.

Takim człowiekiem bez cienia wątpliwości był szwedzki uczony Emanuel de Swedenborg (1688 – 1772). Tytan pracy sprawujący ważne obowiązki państwowe. Opublikował wiele ważnych naukowych książek z dziedziny mineralogii, fizyki, matematyki, astronomii i chemii – można śmiało powiedzieć, że wszystko to, co potępia Kościół. Doskonale władał kilkoma językami wschodnimi oraz znał język grecki, łacinę oraz staro hebrajski. Znał na pamięć niemal cały Stary i Nowy Testament.

Nagle w roku 1745 zerwał obowiązki państwowe i oświadczył, że świat materialny przestał go interesować, jakby zakończył swego rodzaju edukację materialnej egzystencji za życia, i nadszedł czas, by zająć się światem duchowym. Właśnie w tym czasie doznał objawienia świetlistej istoty, która mu oświadczyła: Jestem wysłannikiem Boga, który wybrał cię, abyś wytłumaczył ludziom sens jego słów. Pracy tej, Swedenborg poświęcił resztę swego życia. Pozostawił po sobie ponad 25 tomów dokładnie spisanych relacji ze swych wizji i przemyśleń. Nie trzeba chyba wspominać, że kler był temu bezapelacyjnie przeciwny. W końcu jedynie Kościół katolicki miał wedle własnego mniemania monopol na prawdę.

Przesłaniem prac Swedenborga było głównie to, iż człowiek żyje wiecznie, ale w różnych formach bytu. To, w jakich warunkach znajduje się obecnie, jest skutkiem przeszłych jego czynów i myśli, a obecne życie kształtuje jego przyszłość. Człowiek, choć zewnętrznie tego nieświadomy, między innymi dzięki zatajaniu przez kościół wybranych nauk i przesłań, sam sobie jest sędzia i katem. Każdy Anioł (nazwa wymagająca większego wykładu i wgłębienia się w temat), był wcześniej człowiekiem, który dzięki uczciwemu życiu, po śmierci ciała awansował na wyższe sfery bytu.

Swedenborg uważał, że dzięki ziemskim naukom, zgłębianiu Biblii i odpowiednim jej zrozumieniu, każdy człowiek może dotrzeć do tajemnej wiedzy tkwiącej w podświadomości wszystkich ludzi. Ten, kto do niej dotrze, jest w stanie przewidywać przyszłość i zrozumieć ukryty sens „Pisma”. To odkrycie otworzy przed nim świat duchowy i da mu klucz do niebios.

Przypomnieć należy, iż Jezus wiedział o takim stanie rzeczy i wypominał to ówczesnym władzom kościelnym: Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą”. -Ewangelia św. Mateusza 23:13. Słowa te odnoszą się jak najbardziej do współczesnego Kościoła także, sens wciąż pozostaje ten sam.

Kościół katolicki potępia i z góry przekreśla wyznawców innych religii, dając tym samym tylko sobie i swym wiernym, Kościoła – nie Boga, monopol do zbawienia. W pozostawionych pismach przez Swedenborga świetlista postać podyktowała mu treść przekazu: Zbawieni mogą być wszyscy ludzie, niezależnie od wyznawanej wiary i religii, o ile tylko wierzą w Boga i przestrzegają nauki dziesięciu przykazań(...), kto tu na ziemi żył sprawiedliwie, ten zostanie w niebie oświecony przez aniołów”.
 
Wypaczanie prawdziwej wiary i ignorowanie słów Chrystusa można z łatwością dojrzeć we wszystkich krajach, w których dominuje chrześcijaństwo. Sądom w Stanach Zjednoczonych nie wystarcza zwykła przysięga przesłuchiwanego świadka czy osoby oskarżonej, by mieć pewność ich prawdomówności. Aby taką pewność uzyskać, każdy, kto staje przed sądem i ziemskimi sędziami, musi składać przysięgę na Biblię. Doprawdy nie wiem, czy dzieje się tak za sprawą Kościoła i jego wpływu w tym kraju, czy jest to wymysł władz ustawodawczych. Wiem natomiast, że ten kto to wymyślił albo nie zna absolutnie Biblii, na którą to należy tam przysięgać, albo jego umysł jest bardzo ograniczony.

Co na to Jezus?:
Ale ja wam powiadam, abyście zgoła nie przysięgali ani na niebo, gdyż jest stolicą Bożą; Ani na Ziemię, gdyż jest podnóżkiem nóg jego (…), Ani na głowę twoją będziesz przysięgał, gdyż nie możesz jednego włosa białym an czarnym uczynić. Ale mowa wasza niech będzie Tak, tak; Nie, nie; A co więcej nadto jest, to od złego jest”. - Ewangelia św. Mateusza 5:34-37).

Dobitnie z tego wynika, iż Jezus odrzucał wszelkie przysięgi, a już parodia jest, aby wprowadzić przysięgę na Księgę Świętą, w której wszelka przysięga jest odrzucana jako zło.

Faktem jest, że Kościoły chrześcijańskie żyją przede wszystkim z wiernych i ich naiwności oraz niewiedzy celowo wprowadzanej. Nigdy odwrotnie. Towarzyszą wiernemu od narodzin aż do śmierci, zmyślnie ustalając po drodze liczne obrzędy, które na skutek manipulacji z czasem stały się niezbędne dla zbawienia. Dzięki temu nabijają kościelne kasy, sprzedając swoje usługi. Kościół katolicki jako jeden z niewielu, zamiast pozyskiwać sobie wyznawców naukami praw moralnych i argumentami dobra i miłości do bliźniego, zwyczajnie i podstępem wiarę swoją z góry narzuca nieświadomym niczego nowo wstępującym. Taka kłamliwą rekrutacją w poczet przynależności kościelnej jest chrzest w wieku niemowlęcym, który nie ma nic wspólnego z chrztem przyjętym i nakazywanym przez Jezusa. Dowodzi temu Pismo wszak uznane przez Kościół za nieomylne:
Kiedy cały lud był chrzczony, został tez ochrzczony Jezus, a gdy się modlił niebo się otwarło; i zstąpił na niego Duch Święty (…). Sam zaś Jezus, gdy rozpoczął swoja działalność, miał około trzydziestu lat, będąc jak mniemano, synem Józefa, syna Helego. - Ewangelia św. Łukasza 3, 21-23.

Jezus pouczał ludzi, aby go naśladowano. Sam przyjął chrzest w wieku trzydziestu lat. Podkreśla także, że człowiek przyjmujący chrzest musi być człowiekiem dojrzałym emocjonalnie i przede wszystkim świadomym swego chrztu. Najpierw przyjęcie nauk, a potem chrzest i nigdy odwrotnie.

Wertując nieomylne Pisma święte, nie znalazłem ani jednej wzmianki o chrzcie w wieku całkowicie nieświadomym niczego, wieku niemowlęcym. Skoro cały Kościół ma kłopoty ze zrozumieniem nauk Jezusa (najwyraźniej celowo), to jakim cudem nauki te ma zrozumieć dziecko żyjące jedynie kilka miesięcy? Pytanie retoryczne a tajemnica tkwi w płatnych sakramentach po drodze do wieku dojrzałego. Bardziej precyzyjnie odnosi się do tego fragment z Dziejów Apostolskich, gdzie czytamy: Ochrzczono więc tych, którzy ochoczo przyjęli jego słowo, a tego dnia zostało dołączonych około trzech tysięcy dusz”. - Dz. Ap. 2.41.

Dziecko, które nie potrafi jeszcze czytać, pisać, ba, a nawet mówić, nie może być świadome narzucanej mu religii. W tym wieku dziecko nie wie nawet, kim był Chrystus, a tu mowa o obszernych naukach, ich zrozumieniu i uznaniu za dobre. Obowiązek chrztu w tak młodym wieku jest podłym kłamstwem Kościoła politycznego, który najchętniej w poddanych widziałby analfabetów.

Poddani analfabeci powinni bezwzględnie umieć lokować swoje pieniądze tam, gdzie Kościół im wskaże. Oprócz płatnych sakramentów kościoły chrześcijańskie posiadają na sprzedaż cały asortyment krzyży, obrazów, figurek i innych dewocjonaliów, które każdy porządny chrześcijanin powinien nabyć i do nich się modlić, aby pomóc sobie w zbawieniu. Im droższe, tym lepsze. Kolejna kłamliwa głupota Kościoła, zaprzeczająca nieomylności Biblii:
Ale bałwany ich są srebrne i złote, robota rąk ludzkich. Usta mają, a nie mówią; oczy mają, a nie widzą. Uszy mają, a nie słyszą; nozdrza mają, a nie wonieją. Ręce mają, a nie macają; nogi maja, a nie chodzą, ani wołają gardłem swojem. Niech im podobni będą, którzy je czynią, i wszyscy, którzy w nich ufają. Psalm 115, 4-8.

Kto więc ma rację? Biblia czy Kościół, który już sam łamie ustalone przez siebie zasady. Jeżeli Biblia, to co wtedy z wielkimi artystami takimi jak Leonardo da Vinci, Michał Anioł czy nasz Jan Matejko? Może przecież ktoś zapytać. Tak, z tym że ci artyści nie nakazywali nikomu modlić się do swoich dzieł, a często byli wynajmowani przez Kościół do czynienia im bałwanów. A sam Kościół nie ma nic przeciwko kultowi drewna, złota, srebra i tworzywa sztucznego, o ile interes kwitnie, a skarbce się napełniają. Najpierw oficjalnie głosi, iż Pismo Święte w całości jest natchnione i nieomylne, a potem działa dokładnie na odwrót, przeciwko jego treści.

Judasz po zdradzie Jezusa za pieniądze i dla pieniędzy (przynajmniej taka wersja oficjalna jest do dziś przyjęta) popełnił samobójstwo, albowiem zrozumiał, jak wielki błąd uczynił. Co zrobi kościół, gdy zrozumie, a raczej brzmieć to powinno, gdy zrozumie, że wierni zrozumieli, że sprzedaje swojego Boga za pieniądze? Bo przecież jest napisane: 
Nikt nie może dwóm panom służyć, gdyż albo jednego będzie miał w nienawiści, a drugiego będzie miłował; albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi; nie możecie Bogu służyć i mamonie. - Ewangelia św. Mateusza 6, 24.
Anthony de Mello w książce "Przebudzenie", opowiedział ciekawą historyjkę:

„Pewien człowiek poszedł kiedyś do księdza katolickiego i poprosił:
      – Ojcze, chciałbym, abyś odprawił mszę za mojego psa.
      Ksiądz był oburzony.
     – Mszę za twego psa?! Co ty sobie wyobrażasz?!
     – Pokochałem tego psa i chciałbym zamówić msze w jego intencji.
     – Nie odprawiamy tu mszy w intencji psów! Może pan zapytać gdzie indziej czy nie odprawiono by takiej mszy  –  odparł wściekły ksiądz.
      Wychodząc, mężczyzna rzucił księdzu mimochodem:
     – Trudno. Ja naprawdę kochałem tego psa. Podczas mszy za niego zamierzałem dać milion dolarów na ofiarę.
      Na to ksiądz:
     – Zaraz, niech pan chwilę poczeka. Nie powiedział mi pan przecież, że pański pies był katolikiem”.

Płatne sakramenty czy żebranina podczas mszy i po kolędzie, to ignorowanie i lekceważenie Pisma Świętego. Kościół sam odsłania swoje prawdziwe oblicze. Wiedząc i widząc miliony głodujących, nawet nie kiwnie palcem, by choć w niewielkim stopniu temu zaradzić. A trzeba powiedzieć, że ma na to ogromne środki. Zbyt jednak zajęty jest kolekcjonowaniem wszelkiego rodzaju metali szlachetnych, a dziś papierami wartościowymi. Jak słusznie zauważył Goethe: „Kościół ma dobry żołądek, wiele już w nim skarbów schował, jednak się nie przeładował.

          Chciwość jest jednym z grzechów głównych, Kościół go popełnia każdego dnia.


Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, także alkoholu, kolejny grzech główny. Zjazd biskupów coraz bardziej przypomina japońskich zawodników sumo.

Nakaz Jezusa Chrystusa dzielenia się tym, co najlepsze został przekształcony w tradycyjne dzielenie się opłatkiem wigilijnym raz do roku. A co tam, tak jest łatwiej i taniej – a dla księdza po kolędzie pełna koperta.

Wiem, że te słowa zabolą najbardziej zwykłych szarych katolików, gdyż dotyczy to głównie ich, choć i tak dzieje się tak za sprawą zmian w Piśmie przez Kościół. Większa część ludzi nazywających siebie katolikami chwali się uczynnością swoją wobec biednych podczas jednego dnia w roku podczas kolacji wigilijnej. Ba, nawet zostawia dla nich dodatkowy talerzyk, pusty oczywiście, bo jeśli zapuka biedny i tak nie zostałby wpuszczony. No ale talerzyk jest i jest podział jakiś – symboliczny, bo symboliczny zwykłym opłatkiem, ale jest. Można śmiało spojrzeć w lustro i nazwać się katolikiem. Czy to wina sumienia, że tak się dzieje? Czy kleru, że taki daje przykład i propaguje takie właśnie zachowania? Nie wiem. Wiem jednak, że to błądzenie w udawaniu katolicyzmu. Nie błądźcie; Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem cobykolwiek siał człowiek, toteż i żąć będzie. - List do Galatów 6. 7.

Jezus wskazał nam drogę. Swoim życiem dał przykład i objaśnił swoją nauką, że wszyscy mamy nadane przez Boga prawo wejścia do Królestwa. Kościół z tej cennej nauki stworzył najprostszy, ale drogi nie tylko monetarnie, element zbawienia. Wystarczy spowiadać się i płacić klerowi sowicie, o grzechy martwić się nie trzeba. Wszak po spowiedzi wszystko mamy odpuszczone. Ponadto wedle Kościoła Jezus odkupił grzechy (tylko katolików), na krzyżu, który to krzyż teraz jest czczony. A powiedzieć należy, że to narzędzie męki i zbrodni. Jak nóż użyty w morderstwie, karabin maszynowy na wojnie czy wreszcie bomba atomowa zrzucona przez chrześcijański kraj na Hiroszimę. Brawa kapłanom powinni bić wszyscy dewoci i fanatycy, którzy nie zastanowią się nad sensem ślepej wiary, jaką propaguje Kościół. Propaganda katolicka sprawiła, że dzisiaj wierni bardziej boją się zjeść kawałek wędliny w dzień postny, niż okraść, naubliżać czy obgadać bliźniego. Taki jest wkład Kościoła w dzisiejszą moralność.
 

          Nauka Jezusa została przekształcona w kult Jezusa


Oczywiście zasługuje on na to, jak najbardziej, ale bez wprowadzania w życie tych nauk, Jezus traci swoją boskość. Jego działalność jest wtedy bezsensowna, gdyż umarł na darmo, tracąc status Zbawiciela.

Kościół przekręcając na swoją stronę Księgi Pisma przyczynia się bezpośrednio do takiego stanu rzeczy. A trzeba również powiedzieć, że nie każde znalezione zwoje czy dokumenty weszły w skład dzisiejszej Biblii.

Istnieją Księgi, których władze kościelne boja się jak ognia piekielnego, ponieważ dają całkowicie inne spojrzenie na wydarzenia opisane w dzisiejszej, dostępnej ogólnie Biblii. Kościół nie wiedząc jak z tego wybrnąć, po prostu odrzucił je w zapomnienie. Strach przed utratą władzy nakazał kapłanom oddalić te Księgi precz, jak najdalej z kanonu świętości, uznał je za heretyckie. Dzięki temu powstała pewna luka, do dziś niewyjaśniona oficjalnie, a Kościół ową lukę nazwał tajemniczo „tajemnicą wiary”, której poświęcić należy kolejny, obszerny artykuł, do którego przeczytania zachęcam w poście zatytułowanym Tajemnica Wiary ukrywana przed wiernymi.

1 komentarz:

  1. Wmawiają że to mężczyzna urodził kobietę (Ewę) z bożą pomocą.

    OdpowiedzUsuń