17.04.2018

Afera nagrodowa PiS





W przeszłych epokach wolność i równość były realizowane w sposób wysoce ułomny,
odnosiły się do stanów uprzywilejowanych.

Program Wyborczy PiS z 2014 r.




Obraz Jana Matejko "Stańczyk". Symbol zadumy nad czynami rządu, które doprowadzić mogą do tragedii.
Fot. Muzeum Narodowe w Warszawie
Ideologia taniego państwa według partii Prawo i Sprawiedliwość powstała już w 2005 roku, kiedy to partia PiS starowała do wyborów parlamentarnych. Prawo i Sprawiedliwość w 2005 roku wybory wygrywa, i nadszedł czas wdrażania obietnic wyborczych w życie. Dobre chęci były, ale pamiętajmy, że dobre chęci to materiał, którym wybrukowane jest piekło.

Pierwotnie państwo miało być tańsze o 5 miliardów, a krótko potem zredukowano tę sumę do 3 miliardów. Sejm wówczas dobre chęci partii PiS przełknął i przyjął planowane cięcia wydatków na kancelarię prezydenta i premiera. Ścianą nie do przebicia okazał się Senat, który przywrócił poprzednie, wysokie wydatki na, między innymi należy podkreślić, prezydenta i premiera. Królestwo drogie być musi i od tego wara!

Partia rządząca Prawo i Sprawiedliwość, nie wzięła pod uwagę, że rozbudowa administracji kosztuje. A już na sam początek przybyło etatów sekretarzy i podsekretarzy stanu w ministerstwach.

Tanie państwo Prawa i Sprawiedliwości w latach 2005 - 2007 upadło szybciej, niż powstało. Pozostała jedynie ideologia taniego państwa aż do wyborów w roku 2015. 25 października 2015 roku, partia Prawo i Sprawiedliwość wygrywa wybory kolejny raz i rządzi do dziś, a ideologia nie uległa zmianie. W kampanii wyborczej sprzed roku 2015, hasła Tanie Państwo jest podkreślane wszech i wobec, gdzie pojawiali się politycy partii Prawo i Sprawiedliwość, czarując naiwnych wyborców.

W programie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości z roku 2014, przeczytać możemy głównie podsumowanie rządów Platformy Obywatelskiej w koalicji z Polskim Stronnictwem Ludowym, skrótowo nazywam w cały tekście "rządy Tuska".
Jednocześnie toleruje się praktyką łamania prawa pracy przez pracodawców i zastępuje je prawem cywilnym. Rząd całkowicie lekceważy dialog społeczny, w tym ze związkami zawodowymi(...). Zakrawający wręcz często na drwinę z najbiedniejszej części społeczeństwa, reaguje się na rozszerzenie sfery nędzy, która w 2011 roku, licząc według realnych cen, rozszerzyła się do 11,4% społeczeństwa (...). Natomiast dochód na głowę w rodzinie trzyosobowej z dzieckiem korzystającej z zasiłku wynosi przeciętnie 560 zł, czyli 60% minimum socjalnego. Można mówić, że prowadzona w tej sferze polityka wskazuje na całkowity brak empatii. - Czytamy w programie PiS z 2014 r.
Jak wygląda empatia Prawa i Sprawiedliwości do społeczeństwa zwłaszcza tego biednego, opisałem w notce Demokracja Orwellowska, gdzie szczególnie podkreśliłem, że dziś w czasie rządów PiS, liczba ludzi bezdomnych stale rośnie (około 400 tys. na 2016 r.). Głodujących także. Szacuje się, że na 2017 rok, co dwudziesty Polak żyje w skrajnej nędzy. Udowodniłem także, iż w kwestii umów śmieciowych oraz cywilnoprawnych, nie nastąpiła absolutnie żadna zmiana.

A jeśli nie ma żadnej zmiany, wobec tego, za co politycy Prawa i Sprawiedliwości, przyznali sobie nagrody w iście astronomicznych kwotach?

Zacznijmy od służby zdrowia, by dojść drogą reakcji łańcuchowej do wszystkich nagród. Dlaczego tak ważna jest służba zdrowia? Nie ulega wątpliwości, że każdy potrzebuje zdrowia i każdy na ten cel płaci horrendalnie wysokie składki. Z wyżej cytowanego programu wyborczego PiS czytamy, jak to było za rządów PO/PSL: 
Sferą szczególnie zaniedbaną i znajdująca się w stanie „zaplanowanego kryzysu i bałaganu”, jest służba zdrowia.

Muszę zadać to pytanie – czy ktoś widzi jakąkolwiek poprawę w służbie zdrowia po niemal trzech latach rządów PiS? Pytanie to raczej retoryczne, ale zależy też, jak na nie odpowie rząd Prawa i Sprawiedliwości. A jak odpowiedział?

Minister zdrowia, Konstanty Radziwiłł został zdymisjonowany. Ale czy za karę, że nie potrafił uzdrowić chorej służby zdrowia? Pytanie trudne, gdyż za karę nie otrzymuje się nagrody w wysokości 65 100 zł. Paradoks nagród za karę trawi partię Prawo i Sprawiedliwość w niemal każdej dziedzinie.

Po nitce do kłębka przypomnijmy nagrody, które w wielu przypadkach można uznać za karę, jak to było w przypadku ministra zdrowia:

Gliński Piotr - 72 100 zł 

Gowin Jarosław - 65 100 zł. Tu należy się zatrzymać wyjaśniając, że można to uznać za rekompensatę biedy, do której Gowin się przyznał, będąc ministrem w rządzie Tuska. Jako minister sprawiedliwości w rządzie Tuska, nic nie wiedział o całej masie afer za rządów PO/PSL, które systematycznie i nagminnie nagłaśniane były przez polityków PiS. Powstaje dodatkowe zatem pytanie, czy te afery to fakty? Czy może kłamstwa służące jako narzędzie wyborcze? Tak czy i inaczej, dzisiaj za rządów partii PiS, liczne afery rozpłynęły się niczym poranna mgła. Ewentualnie zostały zamiecione pod dywan, jeśli ktoś woli takie sformułowanie.

Morawiecki Mateusz - 75 100 zł 
Adamczyk Andrzej - 70 100 zł 
Bańka Witold - 72 100 zł 
Błaszczak Mariusz - 82 100 zł 
Gróbarczyk Marek - 65 100 zł 
Jurgiel Krzysztof - 65 100 zł 
Kamiński Mariusz - 65 100 zł 
Kempa Beata - 65 100 zł. Poza tym, Beata Kempa otrzymała, jak na tanie państwo przystało, całkiem nowe ministerstwo. 
Kowalczyk Henryk - 65 100 zł 
Macierewicz Antoni - 70 100 zł

Rafalska Elżbieta - 70 100 zł. Pani E. Rafalskiej specjalne anty podziękowania należą się od dzieci z domów dziecka, które nie dość, że nie mają własnego domu i własnej rodziny, to zostały zignorowane podczas rozdawania socjalu o nazwie 500+. Specjalne anty podziękowania także ze strony biednych rodzin, które nie mają dzieci, a więc i nie mają 500+, ale zmuszone zostały do fundowania programu 500+ dla dzieci biznesmenów, prezesów banków, polityków i innych oligarchów. Szerzej o skancerowanym programie 500+ oraz o kłamstwie zlikwidowaniu umów śmieciowych opisałem w notce Kłamstwa dobrej zmiany PiS.

Streżyńska Anna - 72 100 zł. Tu akurat mamy zgoła odmienną sytuację. Pani Anna Streżyńska, jako wyjątek otrzymała nagrodę w pełnym rozumieniu tego słowa. Nagroda słuszna i powinna wynosić dużo więcej. Niestety dla partii rządzącej, z powodów czysto partyjnych, gdzie minister musi mieć książeczkę partyjną, Polska straciła człowieka godnego swej nagrody.

Szyszko Jan - 70 100 zł
Tchórzewski Krzysztof - 70 100 zł 
Waszczykowski Witold - 72 100 zł 
Witek Elżbieta - 65 100 zł 
Zalewska Anna - 75 100 zł 
Ziobro Zbigniew - 72 100 zł 
Anders Anna Maria - 51 400 zł 
Lipiński Adam - 51 400 zł 
Małecki Maciej - 51 400 zł 
Naimski Piotr - 51 400 zł 
Pinkas Jarosław - 39 800 zł 
Schreiber Grzegorz - 51 400 zł 
Szefernaker Paweł - 51 400 zł 
Szrot Paweł - 56 400 zł 
Wąsik Maciej - 51 400 zł 
Wild Mikołaj - 39 800 zł 
Bochenek Rafał - 36 900 zł 
Dowiat-Urbański Dobrosław - 59 400 zł

Kapitan okrętu "tanie państwo według PiS", Pani Premier Beata Szydło, przyznała sobie nagrodę w wysokości 65 100 zł, za rok 2017. 

Dane zostały zaczerpnięte ze strony Sejmu.

Nagrody nagrodami i wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że nagrody otrzymuje się za coś. A jak wyżej zostało wykazane, w przeważającej strefie życia społecznego, zmian nie ma. Co do tego, że owe nagrody zostały przyznane legalnie i zgodnie z prawem każdy musi się zgodzić. Ale tylko zgodnie z prawem według prawa pisanego. Kwestią sporną pozostaje jedynie, czy te nagrody nie przekraczają granic prawa moralnego i prawa niepisanego. Tanie państwo i społeczeństwo tak, ale tanie królestwo i szlachta, już nie!

Należy tu przypomnieć słowa Beaty Szydło, które wszyscy dobrze znamy:

"Jesteśmy dziś narodem, który pracuje najwięcej, a otrzymuje w Europie jedne z najniższych wynagrodzeń. To jest problem nie tylko rozwoju gospodarczego i myślenia o pracy, to przekłada się też na nasz problem demograficzny. Jeśli nie będzie tutaj szansy na myślenie o przyszłości polskich rodzin, to młodzi ludzie będą wyjeżdżali, tak, jak dzieje się to teraz" - mówiła Beata Szydło.
Co do wynagrodzeń, zapewne słowa te dotyczyły polityków partii Prawo i Sprawiedliwość. A co do pracy i ucieczki z kraju, reszty społeczeństwa. A jak się dzieje teraz? Polacy zostali z głodowymi pensjami na umowach śmieciowych, które miały zostać zlikwidowane i Polacy wciąż uciekają poza granice Polski. Górą jedynie ci, co przy korycie!

Każdy powie, nic nowego z nagrodami. Sprawa stara i wałkowana. Oczywiście tak, ale tylko co do tych już oficjalnie ujawnionych. Jak na tanie państwo przystało, pozostały "nagrody" dla tych polityków PiS, którzy nie są na pierwszej scenie politycznej. A też muszą za coś żyć.

I tu mamy główny punkt programu, ale na ścieżkach pobocznych. Radni z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Częściowo i jedynie dla przykładu kilka epizodów, które w pełnej krasie można przeczytać w portalu społecznościowym Twitter, pod hashtagiem #SamiSwoi:

Rafał Czepil, radny PiS z Dolnego Śląska - 274 000 zł m.in. z KGHM TFI. 
Leszek Dec, radny PiS z Podlasia - 179 000 zł z Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. 
Marek Duklanowski, radny PiS ze Szczecina - 177 000 zł z Polskich Terminali. 
Piotr Dytko, radny PiS z Dolnego Śląska - 296 000 zł z Centrum Badawczo - Rozwojowego Ceprus. 
Zdzisław Filip, radny PiS z Małopolski - 484 000 zł m.in. z Tauron Wydobycie. 
Jan Frania, radny PiS z Lubelszczyzny - 361 000 zł z Polskiej Grupy Energetycznej. 
Janusz Jagielski, radny PiS ze Szczecina - 211 000 zł m.in. z Zakładów Chemicznych Police. 
Andrzej Olborski, radny PiS z Lubelszczyzny - 126 000 zł z Zakładu Gospodarki Lokalowej. 
Jakub Opara, radny piS z Mazowsza - 362 000 zł z PL.2012. 
Włodzimierz Pietrus, radny PiS z Krakowa - 250 000 zł z Tauron Dystrybucja. 
Andrzej Pruszkowski, radny z Lubelszczyzny - 360 000 zł z Polskiej Grupy Energetycznej. 
Mariusz Różycki, radny PiS w Policach - 242 000 zł z Grupy Azoty. 
Mariusz Rusiecki, radny PiS z Łódzkiego - 142 000 zł m.in. z PKN Orlen. 
Krzysztof Skóra, radny PiS z Dolnego Śląska - 1,3 mln zł z KGHM. 
Łukasz Smółka, radny PiS z Małopolski - 205 000 zł z Gabinetu Politycznego Ministra Infrastruktury. 
Błażej Spychalski, radny PiS - 167 000 zł z Zakładu Gospodarki Ciepłowniczej. 
Grzegorz Strzelecki, radny PiS - 232 000 zł m.in. z Grupy Lotos. 
Martyna Wojciechowska, radna PiS z Mazowsza - 392 000 zł z Narodowego Banku Polskiego. 
Krzysztof Żochowski, radny PiS z Warmii i Mazur - 362 000 zł z Energa Kongregacja.

Ta mała część danych pochodzi z konta nowePSL, a wszystkie informacje dostępne są pod hashtagiem #SamiSwoi na Twitterze, gdzie PSL graficznie, pobieranie pieniędzy nazywa dwuznacznie "Przytuleniem".

Grafika, na której napisane jest, że radni z PiS "przytulili" łącznie ponad 9 mln zł.
Fot. nowePSL


Czy pieniądze te zostały wypłacone legalnie i zgodnie z prawem, tego nie kwestionuję. Ale kolejny raz należy zadać pytanie o prawo moralne i prawo niepisane. Czy tanie państwo ma polegać na taniej trzeciej klasie społecznej, dla której nie robi się absolutnie nic? Czy tanie państwo ma polegać na wypasionej szlachcie pierwszej klasy społecznej? Tej klasy, która dostała się do koryta i czyści z niego tyle, ile jest w stanie?

Skoro sytuacja polskiej gospodarki jest taka dobra, jak twierdzi premier Morawiecki, skoro mamy wysoki wzrost gospodarczy i nadwyżkę w budżecie państwa, to naturalnym jest, że coraz więcej środowisk usiłuje wyegzekwować podwyżki swoich wynagrodzeń. Gdzie podwyżki od samego dołu, które właściwie to one przede wszystkim sprawiają, że gospodarka rośnie?

Skoro jest aż tak dobrze w każdej dziedzinie, że szlachta polityczna pozwala sobie przyznawać astronomiczne nagrody, to dlaczego rząd systematycznie nakłada na nas coraz to nowe podatki? Coraz bardziej zaczyna przypominać to ogromne lodowce finansowe, o których topnieniu wie tylko rząd, ale nie informuje społeczeństwa wiedząc także, że czasu coraz mniej.

Chcąc ocenić tę politykę, trzeba uświadomić sobie, jaka jest jej realna stawka. Część tej świadomości mamy przedstawione wyżej. I być może problemu by nie było, gdyby nastąpiły realne zmiany w tych punktach, gdzie partia PiS wytykała błędy podczas  kampanii wyborczej władzy poprzedniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz