17.06.2019

Niewidzialni sadyści

Rzeczywistość bywa czasem bardziej fantastyczna, niż nam się wydaje. Doniesienia o incydentach, które nie mają prawa się wydarzyć, okazują się rzeczywistością. Jednym z najtragiczniejszych są relacje osób, które doświadczyły sadystycznych agresji ze strony niewidzialnych istot.


Plakat z filmu "The Entity"
Fot: YouTube
W 1982 roku miała miejsce premiera filmu pt. „The Entity” (w Polsce znanym jako Istota/Byt). Spokojnie, nie będzie to recenzja filmu, ale na wstępie nawiązać do niego wskazane.

Pewnej nocy Carlę Moran budzi bolesne odczucie uderzenia. Ku jej zaskoczeniu w pokoju oprócz niej samej nikogo nie ma. Zaskoczenie przeradza się w przerażenie, gdy na całym ciele odczuwa dalsze bolesne uderzenia. Tej nocy Carla zostaje dotkliwie pobita i zgwałcona przez niewidzialną istotę. Najgorsze jednak było przed główną bohaterką, bowiem od tego dramatycznego incydentu, sadystyczne agresje i gwałty ze strony niewidzialnej siły dopiero się zaczynały. Zrozpaczona Carla szuka pomocy u psychiatry, który oczywiście nie wierzy bohaterce w opowieści o niewidzialnym sadyście gwałcicielu, co zmusiło ją do szukania pomocy u specjalistów od parapsychologii.

Scenariusz niczym z horroru klasy B, ale... problem w tym, że film powstał na podstawie prawdziwych wydarzeń. Czy jest to odosobniony przypadek? Absolutnie nie. Podobnych incydentów odnotowano wiele w każdym zakątku świata.

O serii dziwnych zdarzeń w Afryce Południowej informowała Agencja Routera z White River w 1960 r. Pewnego dnia na farmę, gdzie pracował dwudziestoletni Jimmy de Bruin, wezwano szefa policji Johna Wessela, by bliżej przyjrzał się tajemniczym incydentom. Dziwnie brzmiące wezwanie sprawiło, że Wessel przybył na miejsce z trzema innymi funkcjonariuszami. Zaledwie policjanci przybyli na miejsce, z półki nagle spadła szklana waza, roztrzaskując się na kawałki. Policjanci nie mieli pojęcia, że to był dopiero początek całej serii dziwnych zdarzeń. Byli świadkami nie tylko samoistnie poruszających się przedmiotów, bo najtragiczniejsze wydarzenia miały dopiero się rozegrać. W pewnym momencie usłyszeli dochodzące z drugiego pomieszczenia krzyki, gdzie czym prędzej pognali sprawdzić, co się dzieje. Ujrzeli Jimmy'ego wijącego się z bólu. Jak zeznawali później, na ich oczach na ciele młodego farmera samoistnie pojawiały się głębokie rany cięte. Bruina poddano całodobowej obserwacji, która na niewiele się zdała, gdyż nazajutrz na piersi Jimmy'ego pojawiła się głęboka rana cięta, a tajemnicy dodawał fakt, że młody Bruin miał wówczas na sobie białą koszulę, która pozostała nienaruszona. Rany zadane młodemu człowiekowi przez niewidzialnego napastnika miały charakterystyczne cechy cięć wykonanych bardzo ostrym narzędziem. Samookaleczenie wykluczono, bowiem Jimmy obserwowany był dzień i noc.

16 kwietnia 1922 r. do londyńskiego szpitala Charing Cross przywieziono człowieka z raną ciętą karku. Pytany co się wydarzyło, oświadczył, iż w pobliżu nikogo nie było, a gdy w chwilę potem skręcał w przecznicę Coventry Street, poczuł nagły ból karku. Nie potrafił tego wyjaśnić inaczej, jak napaść przez niewidzialną istotę. Oczywiście personel szpitala odebrał zeznanie dwuznacznie, ale... Kilka godzin później do tego samego szpitala przywieziono innego człowieka z identyczną raną na karku. Co oświadczył? Niewidzialna istota zadała mu ranę dokładnie wtedy, gdy skręcał w przecznicę Covetry Street. Na domiar złego znalazła się trzecia ofiara z identyczną raną na karku, która zadana została w okolicach wspomnianej wyżej przecznicy. Incydentów nigdy nie wyjaśniono, a świat o tych wydarzeniach dowiedział się dzięki publikacji w „The People” z 23 kwietnia 1922 r.

Pięć kobiet zbierających chrust wracało razem do wioski Ventimiglia we Włoszech. Nagle jedna z nich idąca jako ostatnia, nagle upadła na ziemię z przeraźliwym krzykiem. Pozostałe kobiety w sekundy były obok niej, a bardziej trafnie byłoby stwierdzić obok tego, co z niej zostało. Ubranie było porozrywane na strzępy jakby zmielone w maszynie i leżały porozrzucane obok zwłok. Ciało kobiety również było w niewytłumaczalnie tragicznym stanie, mając na uwadze to, że całe zjawisko trwało jedynie krótką chwilę. Miednica była pęknięta, z prawego boku wystawały wnętrzności a narządy poszarpane. Podbrzusze pokrywało wiele głębokich ran ciętych. O tym dramatycznym wydarzeniu wiemy dzięki francuskiej Akademii Nauk. Nie wiemy jednak jaka siła dokonała czegoś tak potwornego w tak krótkim czasie. Kobiety zeznawały, że ofiara podążała tuż za nimi, a w całej okolicy nie było absolutnie nikogo oprócz ich. Całe zdarzenie musiało trwać kilka sekund.

Podobnych udokumentowanych relacji można przytaczać bardzo dużo, myślę jednak, że tyle wystarczy, by naświetlić bardzo tajemnicze, dramatyczne i absolutnie niewyjaśnione zjawisko. Nasuwa się pytanie, czy wiemy wszystko o otaczającym nas świecie? To, że czegoś nie widzimy, nie oznacza, że tego nie ma. Grzechotniki, dusiciele i żółwie błotne (tzw. pit vipers), widzą promieniowanie podczerwone, emitowane przez gorące obiekty. Pszczoły i ptaki widzą w nadfiolecie, dzięki czemu wiedzą, gdzie jest słońce, którym się kierują nawet w pochmurny dzień. Echolokacja to atrybut nietoperzy, które wysyłają ultradźwięki, a człowiek widzi otaczający go świat dzięki zmysłowi wzroku, co wcale nie oznacza, że widzimy wszystko, co istnieje. Dowiedzione jest, że tak naprawdę nie widzimy w czasie rzeczywistym, tylko z lekkim opóźnieniem, co skutkuje tzw. bezwładnością wzroku. Dzięki temu mamy wrażenie ciągłości ruchu wielu nieruchomych obrazów. Uważamy się za szczyt ewolucji, ale tak naprawdę o otaczającym nas świecie wiemy tyle, jak dalece zezwoliła nam Natura, a jak można się przekonać, Natura zezwala jednym stworzeniom dostrzegać coś, czego nie może dostrzec inne stworzenie. W takim układzie analizując naturalny podział zmysłów, każde stworzenie widzi świat takim, w jakim stopniu może go dostrzec. W rzeczywistości o świecie wiemy dokładnie tyle, co ryba pływająca w wodzie, która ma pewność, że nie istnieje inny świat poza jej środowiskiem. Być może ryby również zastanawiają się nad losem znikających nagle innych ryb, które zostały złowione przez wędkarzy podobnie, jak człowiek nie potrafi wyjaśnić zjawisk nagłych zniknięć ludzi, co szerzej opisałem w notce Niewyjaśnione Zniknięcia Ludzi.

Jak jednak wyjaśnić sadystyczną działalność niewidocznych dla nas istot? Czy ma prawo istnieć tuż obok nas równoległy świat? A może te lekkie opóźnienie w dostrzeganiu rzeczywistości wystarcza, by nie dostrzegać zagrożenia? Niczego nie możemy ani potwierdzić, ani też niczemu nie możemy zaprzeczyć. Wiemy jedynie tyle, że rzeczywistość bywa bardziej fantastyczna niż fantazja, a jak się okazuję, także bardziej przerażająca, niż horrory mistrzów grozy.

1 komentarz:

  1. Również jestem zdania, że jeżeli czegoś nie widzimy bądź nauka tego nie udowodniła to nie oznacza to, że dane zjawisko nie istnieje. Konkretnie o tych przypadkach czytam po raz pierwszy, lecz słyszałam więcej tego typu niewyjaśnionych, prawdziwych historii, równie przerażających. Zastanawia mnie czy to wszystko jest sprawą jakichś nadnaturalnych istot czy zwykłym przypadkiem, a może rozwiązanie leży jeszcze gdzieś indziej? Ciekawe czy ktoś to kiedyś wyjaśni.
    https://hamster-and-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń