3.12.2017

Polska funduje Ukrainie drogi sprzęt medyczny





"Korupcja
- choroba wywołana wirusem brudnych rąk".

Elżbieta Grabosz




Posłanka partii "Prawo i Sprawiedlowość", apelująca do lekarzy by wyjechali z Polski
Apel posłanki PiS do strajkujących lekarzy
O tym, że polska Służba Zdrowia przeżywa agonię, wiedzą najlepiej sami pacjenci, którzy od lat tę służbę finansują z własnych składek. Ciężko polemizować z faktami przemawiającymi przeciw tej tezie. Wszak zdrowie jest najważniejsze i nikt się nie dowie, jak ono smakuje, póki się nie zepsuje. Na wizytę u specjalisty trzeba czekać nawet kilka lat. Oczywiście prywatnie dostaniemy się natychmiast. Trzeba jedynie mieć 200 – 500 zł, co przy najniższej krajowej jest sumą ogromną, i nie jest to tajemnicą dla nikogo. Kto nie ma cierpliwości i pieniędzy, a choroba nagli, spuszcza głowę, zapożycza się i ma wizytę od ręki. Fakt, że po prywatnej, płatnej wizycie w prywatnym gabinecie i przy wykorzystaniu państwowego sprzętu medycznego, często polskiego pacjenta nie stać nawet na wykupienie recepty, co już jest szczegółem dla polskiego państwa i dla polskiej służby zdrowia, a dramatem polskiego pacjenta. Kto dobrze zarabia, ten omija wielkim łukiem lekarzy państwowych, usługi w ramach ubezpieczenia, i od razu korzysta z usług prywatnych.

Polski rząd tłumaczy to brakiem pieniędzy na służbę zdrowia, ale tylko dla polskiego pacjenta, bo jak się okazuje polski rząd na pacjenta ukraińskiego pieniądze ma.


Ale wszystko w swoim czasie i o złych aspektach służby zdrowia dość. Miliony jest faktów przemawiających o chorobach służby zdrowia i miliony napisano stron o jej chorych aspektach. Setki analiz fachowców i setki spotkań ekspertów. Przyczyn nie zdiagnozowano poza jedną – pieniądze.

Cała Polska przez wiele ostatnich dni żyła protestem rezydentów. Powód? Oczywiście pieniądze. Lekarze rezydenci, którzy jeszcze dobrze nie zaczęli pracy, już uznali, iż ich zarobki są zbyt małe, a cała służba zdrowia nie jest finansowana tak, jak być powinna. Tu w szczegóły może też nie warto wchodzić, gdyż temat jest zbyt szeroki i znany. Wszystkie niemal media nagłaśniają go w taki sposób, jakie są ich poglądy polityczne. Jedne popierają, inne są przeciw i wszyscy mają swoje racje. I nie ważne, które są za a które przeciw. Ważne, że wszystkie mają racje co do pieniędzy. Pieniądze, a właściwie ich brak są główną przyczyną protestów w chorej służbie zdrowia.

Za wszystkim oczywiście stoją finanse. Pieniądze, pieniądze, pieniądze. Za wszystko odpowiada ciągły brak pieniędzy. Czy to na sprzęt, czy na wykwalifikowany personel, brak pieniędzy jest zawsze za wszystko odpowiedzialny. Przynajmniej oficjalnie.

Tymczasem w samym centrum wydarzeń związanych z protestem rezydentów, na Ukrainie przebywał marszałek Senatu RP, Stanisław Karczewski, który odwiedził Szpital Wojskowy w Charkowie, przekazując drogi specjalistyczny sprzęt medyczny kupiony przez Senat RP. Czy Senat RP ma własne pieniądze? Nie. Ani Sejm, ani Senat i nawet rząd nie ma własnych pieniędzy. Pieniądze Sejmu i Senatu są nasze, czyli wszystkich Polaków płacących podatki i wszelkie składki.

„Odwiedziłem dziś żołnierzy, uścisnąłem ich dłonie i podziękowałem za ich trud, poświęcenie, służbę na rzecz obrony granic Ukrainy, obronę granic Europy” – powiedział Stanisław Karczewski na briefingu przed szpitalem.

Gubernator Obwodu Charkowskiego J. Switliczna, poprosiła marszałka Senatu RP o dalszą pomoc dla weteranów walk na wschodzie Ukrainy z prorosyjskimi separatystami.

„Powiedziałem jej, że zwrócę się do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła o wsparcie dla żołnierzy potrzebujących takiego leczenia” - na co odparł marszałek Senatu RP.

W pięknie brzmiące słowa ubrać można wszystko, a stosując perfekcyjną retorykę, pewne informacje można przekazać tak, by bestia przybrała piękną postać. W komentarzach za jakiś czas jednak przypominać, iż pewne wiadomości już były przekazywane. Mówiąc prostym językiem, usprawiedliwiać wydarzenia, o których informacje już były, ale ubrane w kolorowe słowa.

Oczywiście nic złego nie ma w samej pomocy dla rannych czy chorych ludzi nawet innej narodowości. Wręcz przeciwnie, osobiście jestem całkowicie za. Niepokoić może tylko treść zawarta bez treści, którą należy odczytywać między wierszami.

Polska służba zdrowia cierpi od lat na dolegliwości z powodu braku pieniędzy, co skutkuje cierpieniami polskich pacjentów, którzy tę służbę zdrowia utrzymują z własnych, przymusowo potrącanych składek. Oczywiście, dodać należy, w obrębie polskich granic. Co poza granicami Polski to już Polaka obchodzić nie powinno. Poza małym wyjątkiem. A wyjątek stanowi granica wschodnia, która już nie jest granicą Ukrainy, ale Europy. Tak przynajmniej twierdzi marszałek Senatu RP Stanisław Karczewski, który zwróci się z prośbą do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, by ten uzdrawiając służbę zdrowia w Polsce, wziął także pod uwagę ukraińską. Oczywiście za pieniądze polskiego podatnika i polskiego chorego w polskiej chorej służbie zdrowia.

Przecież polskiego podatnika stać na dodatkowe finansowanie ukraińskiej służby zdrowia. Stać również polskiego pacjenta, który recepty wykupywać nie musi dla dobra finansowania Ukrainy. Wszak granice Ukrainy zacierają się stopniowo, ewoluując w granice Europy. Tu wymagam od inteligentnego Czytelnika, czytania tego akapitu z użyciem wykrywacza podtekstów, gdyż treść jest ukryta, a ewolucja granic ciągłą zagadką.

Miejmy tylko nadzieję, że nie będzie poproszony o pomoc minister obrony narodowej. Wszak, między wierszami, zagrożone są granice... Europy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz