5.07.2018

Nawiedzona ogniem Sycylia



Mieszkańcy wioski Canneto w północnej Sycylii, zaniepokojeni są powrotem pożarów, których przyczyn nikomu nie udało się wyjaśnić.


Pożar we włoskiej wiosce na Sycylii, Canneto di Caronia
Pożar w Canneto di Caronia
Ciężko tu nawet mówić o zaniepokojeniu. Mieszkańcy wioski Canneto, są wręcz przerażeni, obawiając się powrotu niewyjaśnionych nigdy pożarów, które już nawiedzały ich domy. Obecne przypadki nagłych samozapłonów władze próbują tłumaczyć naturalnymi przyczynami, a media nie nagłaśniają pojedynczych przypadków spontanicznego pojawiania się ognia, nie chcąc ponownego rozgłosu na cały świat. Być może słusznie władze wpływają na media, by te nie robiły ponownie afery, gdyż tym razem wszystko można wyjaśnić logicznie. Wszak pożary występują w każdej części świata, więc naturalne jest, że i rejon północnej części Sycylii nie jest wolny od naturalnych żywiołów. Mieszkańcy nadmorskiej wioski jednak mają w pamięci zdarzenia z przeszłości, których nigdy nikomu nie udało się wyjaśnić, a oni sami stali się ofiarami samozapłonów jakby znikąd, co przed laty wywołało nie lada zagadkę dla świata nauki, jak również badaczy zjawisk paranormalnych.

Niewyjaśnione pożary w Canneto di Caronia z przeszłości


Dym z okna w Canneto di Caronia
Dym z okna w Canneto
Wszystko zaczęło się dość niewinnie i naturalnie. Przypadek jakich wiele w każdym rejonie świata. Na początku 2014 roku w wiosce Canneto w prowincji Mesyna w północnej Sycylii, w jednym z mieszkań nagle uległ spaleniu telewizor. Zdarzenie w niczym niezwykłe mając na uwadze wady starszych urządzeń. W Polsce wszyscy znamy takie przypadki z jeszcze nie tak odległej przeszłości. Jeśli nie każdy spotkał się z wybuchającymi telewizorami w dawnej Polsce, to na pewno każdy słyszał o takich przypadkach. I choć jeszcze nie można dopatrywać się tu niczego nadzwyczajnego, to sytuacja bardzo szybko staje się nietypowa, gdyż ten jeden telewizor zapoczątkował całą serię niewyjaśnionych samozapłonów innych przedmiotów i urządzeń w całej miejscowości Canneto di Caronia. Już na drugi dzień po pożarze telewizora w domu Nino Pezzino, mieszkańcy nadmorskiej wioski zaczęli donosić o innych niezwykłych zdarzeniach, których byli świadkami. Telefony same dzwoniły i same się wyłączały. Ktoś inny spanikowanym tonem opowiadał sąsiadowi o tym, że tuż przed świtem z balkonu obserwował szybko poruszającą się kulę światła tuż na morską wodą, a rozmowę przerwał sygnał nadjeżdżającego kolejnego wozu strażackiego w kierunku Canneto. Miejscowa straż pożarna całe swe siły w jednym czasie skupiła na jednej nadmorskiej mieścinie, gdzie naoczni świadkowie uparcie twierdzili, że ogień w ich otoczeniu pojawiał się nagle i bez żadnych przyczyn. Firanki w oknach, wnętrza szaf, papiery na biurkach, materace i koce bez żadnej wyraźnej przyczyny nagle zaczynały płonąć. Bez żadnego logicznego wyjaśnienia i bez ostrzeżenia ogień nieregularnie pojawiał się samoczynnie.

Ogień nie przebierał w środkach a jakieś logiczne wyjaśnienie, przyczyna, musi być. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, winny zawsze człowiek i tajemnicze pożary starano się wyjaśnić zwykłymi podpaleniami lub próbowano wmawiać ludności, iż ci nieumiejętnie obchodzili się z ogniem. Szybko jednak porzucono te hipotezy, gdyż zbyt wiele było naocznych świadków upierających się przy zdaniu, że widzieli, jak ogień pojawiał się samoczynnie tam, gdzie właściwie nie powinien. Płonęły lodówki, radia, wspomniane już telewizory, łóżka, a nawet samochody parkowane na parkingach. Jeden z policjantów oświadczył nawet, że gdy patrolował dzielnicę, jego spodnie samoistnie zaczęły płonąć. Sprawy zbagatelizować się nie dało i powzięto wszelkie środki bezpieczeństwa, w tym także odcięto całkowicie prąd, myśląc, iż przyczyną ognia była wada instalacji elektrycznej. Nic to jednak nie dało. Ogień wciąż pojawiał się na oczach świadków, a wraz z samozapłonami, mieszkańcy opowiadali o innych niewyjaśnionych fenomenach. Widzieli szybko poruszające się obiekty nad morzem, jak i nad lądem, niektórzy słyszeli dziwne dźwięki, których źródeł nie udało się ustalić, a także opowiadano i samoistnym przemieszczaniu się różnych przedmiotów. Zbiorowa halucynacja nie mogła wchodzić w grę, albowiem płomienie widział każdy. Nie można też było ignorować innych fenomenów, objawiających się w postaci zwęglonych korzeni roślin oraz licznych odnotowań śmierci mniejszych zwierząt hodowlanych. A skoro padały zwierzęta, pojawiło się zagrożenie życia dla miejscowej ludności.

Dziwne incydenty nie ustawały a do Canneto przybyli licznie dziennikarze szukający sensacji oraz specjaliści od wulkanologii, fizyki, elektryki, elektromagnetyzmu, geofizyki, a nawet sprowadzono znanego egzorcystę, o. Gabriela Amortha mając coraz większe przekonanie, że tu działają siły nieczyste. Egzorcysta nie pomógł, a uczonym nie udało się rozwiązać zagadki spontanicznie wybuchających pożarów.

"Stałem wraz z policjantami, gdy doszli do nas dziennikarze, by zadać pytania na temat pożarów. Na naszych oczach, wszyscy to widzieliśmy, jak przedmioty same zaczynały płonąć. Cóż mogę dodać na temat. Wszyscy to widzieliśmy". - Oświadczył burmistrz Caronii, Calogero Beringheli.

Na jakiś czas musiano ewakuować całą ludność feralnej miejscowości. Uczeni wciąż byli w kropce. Nie potrafili znaleźć naukowego wyjaśnienia. W 2007 roku, jedna z włoskich gazet zamieściła artykuł, w którym za tajemnicze pożary obwiniano (właściwie nie wykluczano), samych kosmitów. Ustalono bowiem, że pożary musiały wywołać silne emisje elektromagnetyczne, które nie zostały wytworzone przez człowieka. Początkowo podejrzewano wojskowe eksperymenty przeprowadzane na terenach morskich, lecz wojsko zaprzeczało, by dokonywano jakichkolwiek prób z użyciem pola elektromagnetycznego. Biorąc pod uwagę, że w Stanach Zjednoczonych przeprowadzano takie eksperymenty już w latach 40., pod nazwą Eksperyment Filadelfijski, należy brać pod uwagę, iż nie jest to wcale wykluczone. Zawsze lepiej podać fantastyczne wyjaśnienie, by ukryć rzeczywistość.

Wszystko powróciło do normy na kilka lat, aż do 2014 roku, gdy to mieszkańcy tej samej miejscowości zaczęli uskarżać się ponownie na tajemnicze pożary niewiadomego pochodzenia. Zagadka sprzed dziesięciu lat powróciła równie nagle, jak zniknęła w 2004 roku. Pojawili się także uczeni z nowocześniejszą aparaturą do różnych pomiarów. Wyniki nieznacznie odbiegały od siebie, a specjaliści z różnych dziedzin potwierdzali wcześniejsze badania, stwierdzając, iż za pożary odpowiedzialne są silne promieniowania, którego źródła nie ustalono. Dopatrywano się "czegoś" nieznanego pod ziemią tuż pod wioską Canneto, co mogła emitować w nieregularnych odstępach czasowych bardzo silne promieniowanie elektromagnetyczne. Żadnego pewnika jednak nie ustalono poza tym, że wieś została dotknięta oddziaływaniem elektromagnetycznym o sztucznym pochodzeniu, które może generować skoncentrowane wiązki energii o bardzo silnym natężeniu. Naukowcy są także zgodni co tego, że źródłem tak intensywnego pola nie może być sama natura.

Powracają zatem pytania będące wciąż bez odpowiedzi. Raport Obrony Cywilnej nie wykluczył ingerencji obcych, ale to jest zbyt naciągane i zbyt, powiedzmy niedorzeczne. A jeśli nie obcy, to kto? Silne pole nie bierze się samo z siebie, a Włoskie Siły Zbrojne nabierają wody w usta, i raczej wolą wyjaśnienia o ingerencji obcych, byle tylko oddalić jak najdalej podejrzenia od siebie. Hipoteza przemawiająca za wojskowymi eksperymentami wcale nie jest bezpodstawna, albowiem w Sigonelli znajduje się baza NATO, a w Niscemi zainstalowany jest amerykański system radiowy MUOS (Mobile User Objective System). Czym jest MUOS? W ubogim skrócie, to system SATCOM o bardzo wysokiej częstotliwości (UHF); (zakres częstotliwości od 300 MHz do 3 GHz), obsługujący przede wszystkim Departament Obrony Stanów Zjednoczonych (DoD).

Czy powinno nas zatem dziwić, że zagadka nie powinna być rozwiązana?

Oficjalnie tajemnica pozostaje niewyjaśniona. Nieoficjalnie komuś bardzo zależy na tym, aby nie została rozwiązana nadal. A najbardziej pokrzywdzonych, którzy obawiają się powrotu silnego pola i tajemniczych pożarów przy każdym, nawet naturalnym pojawieniu się ognia, nikt nie bierze pod uwagę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz