14.10.2019

La Pava – Twarze z Bélmez

O cudach zazwyczaj jest głośno, kiedy świadkom ukazuje się postać historyczna lub religijna. Ale czy to oznacza, że tylko znane postacie jak Jezus lub Matka Boska posiadają licencję do objawiania się? Jak się okazuje – nie. Przypadek samoistnie pojawiających się twarzy z Bélmez jest tego dobitnym dowodem.


Twarz z Bélmez w Hiszpanii
Twarz z Bélmez Foto: YouTube
Bélmez de la Moraleda to gmina w Hiszpanii, w prowincji Jaén, w Andaluzji, o powierzchni 49,44 km². Na ogół spokojna, gdzie mieszkańcy żyją własnym życiem. Zapewne o tej otoczonej gajami oliwnymi miejscowości nikt by do dzisiaj nie słyszał, gdyby nie pojawiające się w tajemniczy sposób budzące grozę twarze w domu pod numerem 5 przy Calle Real.

Doniesienia o cudzie w Bélmez rozpoczęły się 23 sierpnia 1971 r., kiedy María Gómez Cámara dostrzegła, że na betonowej podłodze w jej kuchni nagle pojawił się wizerunek ludzkiej twarzy. Początkowo kobieta odebrała to jako nocny żart kogoś z domowników, gdyż poprzedniego wieczora zostawiła kuchnię czystą. Oczywiście do niecodziennego żartu nikt się nie przyznał, więc gospodyni poprosiła męża Juana Pereirę, by ten usunął malowidło. Niestety wysiłki Juana spełzły na dobrej woli, gdyż tajemniczej plamy nie dało się usunąć trwale. Pereira wraz z synem Miguelem postanowili zniszczyć podłogę kilofami i wylać na podłoże nowy beton. Niezbyt komfortowo jest wszak spożywać posiłki w miejscu, gdzie domownicy obserwowani są przez portret brodatego mężczyzny niewiadomego pochodzenia.

Mieszkańcy domu przy Calle Real 5 niezbyt długo nacieszyli się spokojem. 8 września, kiedy María weszła do kuchni zamarła ze zdumienia – dokładnie w tym samym miejscu, co poprzednio dostrzegła jeszcze wyraźniejszą ludzką twarz. Incydentu już nie dało się wyjaśnić zwykłym żartem. Tym razem rodzina była przerażona, podejrzewając ingerencję ze świata zmarłych. Paranormalny charakter zdarzenia zaczynał brać górę, a dom przy Calle Real stopniowo nabierał rozgłosu.

Poinformowany o sytuacji burmistrz Bélmez tym razem zabronił niszczyć wizerunek nowej twarzy. Zamiast tego nakazał ostrożnie wyciąć kawałek podłogi z upiornym obliczem i umieścić dowód w szklanej gablocie, który od tamtej pory nazywany jest La Pava. Paranormalny charakter zjawiska sprawił, że burmistrz zlecił także dogłębne zbadanie domu włącznie z przekopaniem kuchni, celem sprawdzenia, czy pod ziemią znajduje się coś, co mogłoby wyjaśnić ewenement. Jak się później okazało, trafił w dziesiątkę – na głębokości około trzech metrów zostają odkopane ludzkie szkielety. Tajemnicę barwi upiorny fakt, że odkopane szczątki nie posiadają kości czaszki, co mieszkańcom miejscowości pozwala snuć domysły, iż pojawiające się twarze są właśnie tymi twarzami. Na światło dzienne wychodzą dawno zapomniane fakty. Ktoś nagle przypomina sobie, że słyszał o morderstwie pięciu osób w XVII wieku, ktoś inny prostuje, odmładzając historię o dwa wieki, a jeszcze inni mieszkańcy nagle uświadamiają sobie, że w tym miejscu kiedyś znajdował się cmentarz. Jak to w życiu bywa przy tego typu incydentach, każdy chce coś dodać od siebie i każdy jest przekonany o swej racji. Czy opowieści są prawdziwe, czy też nie, nie zmienia to faktu, że Bélmez zyskuje sławę w całej Hiszpanii, a później także na całym świecie. Głodni mrocznych miejsc turyści zaczęli licznie napływać do Bélmez, a dom Marii reklamowano jako La Casa de las Caras (Dom Twarzy).

Kości nieboszczyków zostały przeniesione na nowy cmentarz i tam pochowano z należytym szacunkiem i zwyczajem, a dom rodziny Pereira przywrócono do porządku po zakończeniu badań. Podłogę po raz kolejny odnowiono i dodatkowo położono warstwę folii przed wylaniem nowego betonu. Domownicy wreszcie mogli wrócić do swego domu z uczuciem ulgi. Ich spokój jednak nie trwał dłużej niż dwa tygodnie. Na nowej posadzce pojawiła się nowa twarz. Tego było za wiele dla gospodyni, która przeniosła kuchnię do całkiem innego pomieszczenia. Jednakże w krótkim czasie i tam pojawił się upiorny portret. Jakby tego było mało, nowe twarze zaczęły pojawiać się masowo i już nie tylko na podłodze, ale i na ścianach. Tajemnica zamiast gasnąć, dopiero zaczynała płonąć.

Oprócz nowej fali turystów do Bélmez zaczęli się zjeżdżać także naukowcy z różnych dziedzin, w tym także, a może głównie, parapsychologii. Pierwsi z zamiarem udowodnienia, że twarze to nie cud, ale oszustwo, a ci drudzy, że fenomen ma podłoże paranormalne. Trzeba tu przyznać, że jedni i drudzy wykazali się sukcesami w badaniach zjawiska. Nauka dowiodła, że kilka późniejszych portretów mogły powstać sztucznie. Specjaliści od parapsychologi wykazali jednak, że co najmniej pierwsze portrety nie mogły być dziełem ludzkich rąk.

Nie dziwi więc, że zdania w kwestii cudu z Bélmez są wciąż podzielone. Cóż... Żyjemy w świecie, o którym wiemy tyle, co ryba o wodzie, w której pływa. O życiu w tymże świecie jeszcze mniej, a o istnieniu życia po śmierci? Absolutnie nic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz