Słysząc o czarach, alchemikach, klątwach czy czarownicach, wyobrażamy sobie co najmniej okres średniowiecza. Nic bardziej mylnego. Ostatnią osobą w Wielkiej Brytanii, która została oskarżona o czary na mocy ustawy o czarownicach z 1735 roku, była Victoria Helen McCrae Duncan, skazana na karę więzienia w 1944 roku.
Helen Duncan Foto: Harry Price/Public Domain |
Sprawa Helen Duncan stała się głośna, gdy minister spraw wewnętrznych Wielkiej Brytanii, zwrócił się do królowej Elżbiety II o rehabilitację oskarżonej o czary szkockiej oszustki w 1944 roku.
Helen Duncan w 1944 roku była znaną spirytystką, pochodzącą z Edynburga. Trwała II wojna światowa, na której ginęło wielu ludzi na froncie, wielu było zaginionych bez wieści, a rodziny czekały z niepewnością. Lepszej sytuacji nie mogła sobie wymarzyć osoba podająca się za medium, która twierdziła, że ma kontakt ze światem niematerialnym. Reklama po kilku udanych seansach poszła w obieg, a Helen Duncan miała ręce pełne roboty. Zatrwożone matki, żony, narzeczone chciały wiedzieć, co dzieje się z ich bliskimi, którzy od miesięcy nie dawali znaku życia. I tak rozkręcił się bardzo dochodowy biznes Szkotki, która za drobną opłatą miała kontaktować się bezpośrednio z tymi, co polegli lub udzielać informacji ze świata duchów, że zainteresowane osoby nie opuściły materialnego świata, co krzepiło serca klientów i tym samym szerzej otwierało ich portfele. Wszystko szło pięknie, interes kwitł w najlepsze, ale... do pewnego czasu. Konkretnie do czasu o jedną informację za dużo.
Podczas jednego z seansów spirytystycznych, Helen Duncan wywołała ducha pewnego marynarza, który poprzez usta medium oznajmił zebranym bliskim, że jego okręt HMS Barham zatonął u wybrzeży Malty. W tamtych czasach nie było Internetu, telefonów komórkowych, ale był inny rodzaj bardzo szybko rozchodzących się wieści – poczta pantoflowa, a samej spirytystce bardzo zależało na tym, aby jej udane seanse rozchodziły się w świat, gdyż to przyciągało nowych klientów i większe dochody. Wieść o seansie ze zbyt gadatliwym marynarzem dotarła do dowództwa Marynarki Wojennej Wielkiej Brytanii. Nie była to dla nich miła informacja, gdyż dla bezpieczeństwa rodziny nie były informowane, w jakich jednostkach służy dany żołnierz, gdzie walczy i na jakim okręcie pływa. Takie informacje uznawano za tajne, albowiem wróg mógł je wykorzystać na swoją korzyść. Poza tym akurat zatonięcie okrętu HMS Barham utajniono, by nie obniżać morale wojska. Oficerowie przyjęli zatem taką informację ze zdumieniem, ale i przerażeniem. Nie mogli pojąć, skąd Helen Duncan poznała tajne fakty, to jednak nie to było najważniejsze, bowiem najgorsze było to, że tajne informacje spirytystka puszcza lekkomyślnie w świat. To było nie do przyjęcia, bowiem wojska brytyjskie w tym okresie szykowały się do słynnej Operacji Neptun, bardziej znanej jako Lądowanie w Normandii. Operacja objęta była najpilniej strzeżoną tajemnicą, a wciąż nie było jasne, skąd Helen Duncan posiadała wcześniej rozgłaszane tajne informacje.
Dla bezpieczeństwa operacji, Helen Duncan aresztowano na mocy Ustawy o Czarownicach z 1735 roku. Zarzucono jej wywoływanie duchów oraz rozpowszechnianie tajnych informacji uzyskanych podczas seansów. Skazana na dziewięć miesięcy więzienia odbyła pełny wyrok w zakładzie karnym Holloway, a dowództwo Królewskich Sił Zbrojnych miało pewność, że żadne tajne informacje na temat Operacji Neptun nie zostaną ujawnione, gdyby jakimś cudem skazana się o nich dowiedziała.
Sprawa uwięzienia Helen Duncan stała się na tyle głośna, że dotarła nawet do Winstona Churchilla, który mocno skrytykował sądy, że te zajmują się zabobonami i czarami zamiast poważniejszymi incydentami. Stwierdził także, iż czas zlikwidować przestarzałą Ustawę o Czarownicach, bowiem minęły czasy, kiedy wierzono, że niektóre kobiety mogą latać na miotłach. Podkreślił także, że nie pozwoli na to, by w XX wieku można było prawnie oskarżać ludzi o czary, torturować ich, czy nawet palić na stosie. Z pozytywnym skutkiem, chociaż Ustawa o Czarownicach miała jeszcze moc prawną przez kilka lat.
W roku 1951 wreszcie Ustawę o czarownicach zastąpiono Ustawą o Oszustwach Paranormalnych. Chociaż Helen Duncan miała mocny wkład na zmodyfikowanie Ustawy, to podkreślić trzeba, iż na mocy nowej Ustawy także byłaby skazana, bowiem nie posiadała żadnych mocy nadprzyrodzonych, a jej seanse były zwykłymi oszustwami. O tyle miała jednak szczęścia, że nie urodziła w czasach, kiedy to Kościół katolicki palił „czarownice” na stosach.
Sprytna kobietka
OdpowiedzUsuńTo fakt. Cwaniactwa nie można jej odmówić. Szkoda tylko, że żerowała na ludziach często będących w rozpaczy, i bardzo często dawała im złudne nadzieje. Takim ludziom nie można zarzucić naiwności. Najbardziej jednak zaskakującym w tej sprawie jest fakt, że w XX wieku wciąż obowiązywała ustawa z 1735 r.
UsuńCiekawa postać :)
OdpowiedzUsuńJak również ciekawy wymiar sprawiedliwości. Myślę, że powinna się cieszyć, że nie spłonęła na stosie, skoro w Wielkie Brytanii w XX wieku, działały ustawy z czasów, kiedy wierzono w latające na miotłach czarownice.
Usuń