Agharta (Agartha, Agartta, Agharti, Agarta, Agarttha, Aharta, Szambala) to legendarna kraina umiejscowiona głęboko pod ziemią, w której schronili się ludzie przed bliżej nieokreślonym kataklizmem zbliżającym się do naszej planety. Mieszkańcy Agharty rozwinęli wysoki poziom cywilizacyjny i mieli już nigdy jej nie opuścić, żyjąc pod ziemią do dziś.
Foto: YouTube |
Mity mitami, legendy legendami – nikt nie brał na poważnie możliwości życia jakiejś grupy społecznej pod ziemią, i nikt nigdy nie brał na poważnie w ogóle występowania pod ziemią jakiejś krainy. Mowa oczywiście o zwykłych, szarych obywatelach tego świata, którzy, by nie zostali wyśmiani, muszą wyśmiewać tych, którzy w takie rzeczy wierzą. Kto wie, może to celowa propaganda rządów światowych mocarstw? Wszystko, co ważne, wrzucać w worek z teoriami spiskowymi, bowiem tak się składa, że rządy Stanów Zjednoczonych, Rosji czy nawet hitlerowskich Niemiec, przeznaczały ogromne kwoty pieniędzy, na poszukiwania mitycznej krainy Agharta. Dla rządów światowych mocarstw zatem podziemna kraina nie jest teorią spiskową, ale możliwie realnym faktem. Dlaczego więc robią wszystko, by ludzie nie wierzyli w takie rzeczy, podczas gdy sami angażują specjalistów z różnych dziedzin w poszukiwania podziemnego świata? Pytanie bez odpowiedzi, bowiem można snuć wiele domysłów, a zagadka będzie nadal zagadką. Można przypuszczać, iż chodzi o to, by zniechęcić szerokie grono amatorów do poszukiwania wejścia do Agharty, bowiem legendy mówią, że mieszkańcy wnętrza Ziemi dysponują potężną energią, zwaną Vril, a światowe rządy prowadzą za kulisami niewidoczną dla świata wojnę, by zdobyć to tajemnicze urządzenie generujące tak potężną moc.
Przypuszczenia przypuszczeniami i jak było wcześniej powiedziane, mamy więcej pytań niż odpowiedzi. Przejdźmy zatem do faktów.
W latach 30. XX w. nazistowskie Niemcy już pod panowaniem byłego malarza pokojowego Adolfa Hitlera bardzo angażowały się w poszukiwania wejścia do podziemnej krainy. Hitler głęboko wierzył w prawdziwość legendy o istnieniu Agharti oraz, a może przede wszystkim, wierzył w istnienie tajemniczego urządzenia Vril, i za wszelką cenę chciał je zdobyć. Wysyłał ekipę za ekipą w różne części globu, mając nadzieję, że ci odnajdą dla niego drogę wiodącą do podziemnego świata. O Hitlerze wiele napisano publikacji, ale bardzo mało podawano informacji i nie doceniano roli, jaką odgrywały jego zainteresowania mistycyzmem i okultyzmem. Znajomość z generałem Karlem Haushoferem, który spędził wiele lat w Tybecie i wierzył, że Agharta znajduje się w centrum ojczyzny rasy aryjskiej, spotęgowała chęć odnalezienia wejścia do podziemi oraz zdobycia Vril. To właśnie Haushofer zaszczepił w Hitlerze obsesję stworzenia rasy nadludzi i przekonał go, że jest to na wyciągnięcie ręki. Przekonał go także, a właściwie umocnił w wierze, iż podziemny świat zamieszkują ludzie rasy aryjskiej, oraz że odnalezienie wejścia do Agharti pozwoli na zdobycie pełnej władzy nad całym światem. Odnalezienie wejścia do Agharti staje się priorytetem, a Hitler nie żałuje na dofinansowywanie kolejnych wypraw w każdy zakątek świata, byle tylko odnaleźć drogę wiodącą do podziemnej krainy.
W podziemny sztab władzy nad światem wierzyła także współzałożycielka Towarzystwa Teozoficznego Helena Pietrowna Bławatska.
"Istnieją i zawsze istnieli mędrcy posiadający wszelką wiedzę świata. Panują oni całkowicie nad siłami natury i dają się poznać jedynie osobom, które uznają za godne tego, aby ich poznać i ujrzeć". – Pisała Bławatska w swych pamiętnikach o mędrcach i zarazem władcach świata, których później zakwaterowała w podziemnej krainie Agharta.
Bławatska propagowała teorię pustej ziemi, choć nie była autorką tej myśli, jak niektórzy uważają, a wejście do podziemnej krainy ulokowała w Tybecie. Coś z tym Tybetem musi być na rzeczy, gdyż wielu poszukiwaczy przeważnie tam zaczynało swe poszukiwania. Sami Tybetańczycy niczemu nie zaprzeczają, ale jednak swoją tajemniczość utrzymują w milczeniu.
Prawdziwym autorem koncepcji pustej Ziemi był Cyrus Teed, dość kontrowersyjny naukowiec, alchemik i przywódca religijny. W 1869 przyjął imię Koresh i rozpowszechniał wierzenia religijne i naukowe, które zwały się od jego nowego imienia – Koreshanity. Jego teoria pustej Ziemi nie została przyjęta przychylnie przez środowisko uczonych, choć wiele lat po porażce Teeda, gdy zainteresowania ezoteryką rosły, zaczęto powracać do jego tezy i coraz bardziej brać na poważnie możliwość istnienia życia głęboko pod ziemią. Życia w znaczeniu wysoko rozwiniętej cywilizacji. W Europie coraz częściej można było słyszeć o podziemnym świecie za sprawą francuskiego urzędnika pracującego w Indiach, Louisa Jacolliota, który zaczął zagłębiać się w religię, kulturę, historię i przekazy miejscowej ludności. Dowiaduje się o zaginionym tysiące lat temu kontynencie zwanym Lemuria i łączy mieszkańców tego lądu z mieszkańcami Agharti. Podwiązuje możliwość przewidzenia zagłady Lemurii z ewentualną, jedyną drogą ratunku dla jej mieszkańców, wybudowania głęboko pod ziemią tuneli, ewakuując tam całe życie z Lemurii, która miała zostać unicestwiona prawdopodobnie na skutek potężnej burzy magnetycznej. Jacolliot swoje teorie popiera różnymi przekazami pisanymi, które nie mówią o tym wprost, ale wycinkowo są do przyjęcia na korzyść teorii Francuza. Świat znów zaczyna wierzyć w drugi świat pod ziemią. Dziś wiemy, że Lemuria to fikcyjny ląd wymyślony przez Ernsta Haeckela, niemieckiego darwinisty, który użył teorii o istnieniu Lemurii dla wyjaśnienia braku skamieniałości „brakującego ogniwa” między ludźmi a małpami. Przy okazji, tak na marginesie, mamy tu dowody na to, że darwiniści sami fałszowali dowody, byle tylko udowodnić błędną teorię Darwina. Pomińmy jednak ten temat tutaj. Wracając do Lemurii, trzeba tu zaznaczyć, iż Helena Bławatska publikowała swoje teksty o Lemurii, twierdząc, że miała wizje starożytnej, przed-atlantydzkiej Księgi Dzyan. Właściwie to Bławatska miała największy wkład w to, że Lemuria stała się najsłynniejszym zaginionym lądem poprzedzającym Atlantydę.
Istnieją teorie, że Agharta zamieszkana jest przez dawnych mieszkańców Atlantydy, skoro już to słowo padło. Atlantydy nikt dla własnych korzyści nie wymyślił, a wiemy o niej przede wszystkim od Platona. Mieszkańcy Atlantydy mieli być bardzo rozwinięci technologicznie, co świadczy na korzyść teorii o tajemniczym urządzeniu Vril, a sama Atlantyda miała być zniszczona, zatopiona jednego dnia i jednej nocy. Istnieją teorie mówiące o tym, że mieszkańcy Atlantydy posiadali latające pojazdy w kształcie spodków o nazwie Vimana, a jeden rozdział tej teorii mówi, że latające talerze obserwowane do dzisiaj wylatują z oceanu i do niego wracają, znikając w głębinach wód. Czy zatem UFO to nie kosmici, ale Aghartianie?
Opisując tajemniczy podziemny świat, nie można pominąć polskiego wkładu w poszukiwaniu Agharty. Ferdynand Ossendowski, polski pisarz, dziennikarz i podróżnik, podczas swojej podróży po Mongolii miał usłyszeć od jej mieszkańców opowieści o państwie podziemnym, które leży gdzieś pod Indiami albo Afganistanem. Miejsce wejścia do tych podziemi jest ukryte, a pieczary łącząc się ze sobą, rozciągają się przez wszystkie podziemia świata siecią tuneli. Całym podziemnym kompleksem rządzić ma tajemniczy Władca Świata, zwany także Brahytmą, co zdecydowanie działa na korzyść zapisków w pamiętnikach Bławatskiej.
Tybetańska przepowiednia mówi, że w roku 2425 koncentracja zła na świecie sięgnie szczytu. Wówczas wybuchnie wielka wojna, w której dobro ma pokonać moce zła, a lud Agharty ostatecznie wyjdzie z podziemia, by połączyć się z ludem żyjącym na powierzchni Ziemi. W książce Ossendowskiego (Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów) jednak zawarta jest przepowiednia, że mieszkańcy Agharty wyjdą na powierzchnię Ziemi w roku 2029. O wojnie dobra ze złem Ossendowski nic nie wspomina, ale ze złem warto walczyć już dziś. Do 2029 roku, czasu zostało niewiele.
Czyli następna wyprawa w poszukiwaniu podziemnego świata? ;)
OdpowiedzUsuńA czemu nie? Skoro ludzie są tam szczęśliwi, to może i nam coś skapnie ;) Znajdziemy Vril-a, i zapanujemy nad całym światem.
Usuń