11.11.2017

Układ o nietykalności, a sztuczny konflikt PiS z Prezydentem

Zakaz sprawiedliwości z prawie
Prawo to nie to samo co sprawiedliwość
Oficjalnie od roku 1989, uwolniliśmy się z kajdan komunizmu. Fakt niezaprzeczalny czy to komuś się podoba, czy nie. Przed tym wydarzeniem wiele było oficjalnych a jeszcze więcej nieoficjalnych przekrętów, afer czy niesprawiedliwości, jeśli ktoś woli takie określenie. Można nawet powiedzieć, że sam akt uwolnienia się spod jarzma komunizmu, był jedną wielką zatuszowaną aferą i przekrętem, jeśli zainteresować się bliżej szczegółom z różnych źródeł. Ale nawet bez dokładnego wnikania w obfite, często nieoficjalne a z upływem czasu już bardziej oficjalne źródła, wszyscy byliśmy świadkami tego cudu pokonania giganta ZSRR, niczym Dawid Goliata. Choć faktycznie w tym przypadku grający rolę Goliata, Gorbaczow, chciał być pokonany i to mu się udało. Być może to inny, bardziej obszerny temat, to jednak musiałem do niego nawiązać, gdyż słowa przekręt czy afera mają tu kluczowe znaczenie. Wspomnę tylko dodatkowo, że po tym „przekręcie” prezydentami byli „dawni” komuniści, władze administracyjne sprawowali dawni komuniści, właścicielami wielu kantorów wymiany walut zostali dawni uliczni esbeccy cinkciarze oraz nawet telewizją, przedsiębiorstwami, bankami zarządzała dawna nomenklatura komunistyczna.

Nikt nawet nie zastanawiał się, skąd ci wielcy biznesmeni mieli wówczas, z dnia na dzień ogromny kapitał.

Może dlatego, że ci, którzy przejęli ustrój, związali się niepisaną umową o nietykalności? 

Szczekać na siebie jak najbardziej można, im głośniej i groźniej, tym lepiej. Pod warunkiem, że nikt nikogo nie ugryzie. Tylko dzięki takiej umowie i „MY” i „WY”, mamy życie jak w Madrycie do końca życia.


Wszystko przeszło jak przez powietrze i choć pytanie powinno tu być postawione, czy to wszystko należy uznać za czas przeszły? Wszak rozliczeń nie było z niczego. Nikt nikomu sobie do gardeł nie skakał. Nikt nikogo nie rozliczył. Dlaczego?

Ówczesna polityka walutowa była centralnie sterowana przez Ministerstwo Finansów i Bank Narodowy, co ułatwiło hochsztaplerom na przekręty gigantyczne. A jak wyżej było wspomniane, kto nad tym trzymał łapę? Dawni komuniści, oczywiście. Nie chcę nazwać „przekrętu” przekrętem z zamrożeniem kursu dolara na półtora roku w latach 1990-1991, przy równoczesnym, sięgającym 100% (!) bankowym oprocentowaniu kapitału złotówkowego. Nie chcę tego nazwać przekrętem, albowiem cała operacja była ściśle tajna, ale... pewne grupy ludzi dostały cynk o całej tajnej akcji. Dostały cynk odpowiednie osoby spoza Polski i dostały cynk ludzie odpinający Polsce kajdany komunizmu. Jak ten „przekręt” zakończył się? Ludzie uznani za godnych, by „przekręt” był im znany, wpłacili złotówkami miliardy dolarów, by po kilkunastu miesiącach zyskać aż dwa i pół raza tyle, 250%. Czy Morawiecki potrafi takie cuda dziś, co wtedy potrafił dawny członek PZPR, L. Balcerowicz? Wszak dziś uznany jest za wielki geniusz ekonomii. 

Ale co tam, wszak wszystko zgodnie z prawem. Kto miał się wzbogacić z dnia na dzień, ten do dziś ma kapitał i wielkie firmy. „Afera” czy „przekręt”? Do dziś nikt nikogo nie ugryzł za to, choć szczekania było wiele.

Przed pogryzieniem chronił partyjny układ o nietykalności. Oczywiście niepisany układ. Dlatego musiałem wspomnieć o czasach, gdy układ się zaczynał, i który trwa do dziś.

Kolejne afery lub przekręty można wymieniać chronologicznie, alfabetycznie, od największej do najmniejszej lub od bardziej jawnej i bardziej tuszowanej. Jak kto woli. Akurat w Polsce afer nie brakowało od 1989 roku aż do dziś. Jak Wisła długa i szeroka, tak więcej miliardów przepłynęło przez Polskę, niż przez Wisłę litrów wody wiślanej. Oczywiście ciągle mowa o miliardach przepływających przez ręce udziałowców wszelkich afer, w których role główne grali bardziej lub mniej znani politycy.

Większość tych afer oczywiście zna cała Polska. Afer znanych, publicznych, medialnych. Większość znanych jest nazwisk samotnych wilków i większość znanych jest nazwisk stad politycznych, biorących w nich udział polityków. 


Co charakteryzuje tych ludzi? Oczywiście nietykalność. Afery i nazwiska znamy dzięki temu, że układ o nietykalności zezwala na szczekanie na siebie wzajemnie, ale nigdy na ugryzienie.

Kto zna choć jedno nazwisko, jeden przypadek od 1989 roku, ukarania kogokolwiek za udział w jakiekolwiek aferze czy przekręcie? Ktoś odpowie, że mnóstwo ludzi poszło siedzieć. Oczywiście, ale spoza układu, i wystawieni przez układ jako koziołki ofiarne.

Od 1989 roku, wybieramy co cztery lata wciąż te same twarze, poprzebierane w ciuszki innych ugrupowań partyjnych. Ewoluują nazwy partii i same partie, ale ludzie pozostają wciąż ci sami. Wybieramy ich, pomimo że mamy świadomość, że to ci sami ludzie zawsze biorą pośredni lub bezpośredni udział we wszystkich aferach. Jednakże układ o nietykalności z doskonałą publiczną retoryką psychologiczno-manipulacyjną, pozwala im na to, by naród chwilowo zapominał o nazwiskach, choć nigdy nie zapominał o aferach.

Tyle jednak wystarczy.

Afera alkoholowa, afera FOZZ, afera Art-B, afera Bogatina, afera Normiko, afera sprzętowa z 1994 r., afera prywatyzacji Cementowni Ożarów, afera NFI, afera LFO, afera wekslowa, afera TON AGRO, afera selezjańska, afera hazardowa, afera korupcyjna w Ministerstwie Finansów z 2004 r., afera interbrok, afera taśmowa, afera paliwowa, afera..., afera..., afera... Można je wymieniać bez końca. W większości tych afer role główne grali ludzie z wyższej, politycznej półki, inaczej nie miałyby szans zaistnienia. A który polityk został ukarany? Absolutnie żaden.

Polityków wcale nie chroni immunitet, ale chroni ich niepisany układ o nietykalności.


Może mały przykład całkiem niedawny? Osobiście szanuję ministra Ziobro, ale niestety ma on wielu wrogów politycznych, co wcale nie dziwi, gdyż układ o nietykalności zezwala na „szczekanie” na siebie. Premier Miller nazwał nawet go publicznie zerem, co ministra Ziobro nie wzruszyło, ale nienawiść publiczna była tak wielka ze strony Platformy Obywatelskiej także, że ministra Ziobro chciano postawić przed Trybunałem Stanu. I nie był to czyn trudny przed wyborami w 2015 roku. A jednak zabrakło tylko pięciu głosów, a zabrakło ich dzięki nieobecności na głosowaniu wielkich wrogów ministra. Przypadek czy układ?

Nie przeciągając, przejdźmy do głównego tematu.

Wybory w 2015 roku wygrane przez PiS, to ogromne zmiany wizualne. Ktoś powie, czemu wizualne? Nie wnikajmy w inne tematy wykraczające poza poruszany, dla wielu są one zmianami jedynie wizualnymi, co częściowo opisałem w notce Kłamstwa dobrej zmiany PiS.

Prawo i Sprawiedliwość od początku swoich rządów napotykała na wiele przeszkód tworzonych przez opozycję, co nikogo dziwić nie powinno. Taka jest rola opozycji w Polsce. PiS napotykał przeszkody wszędzie tam, gdzie opozycja mogła przeszkodzić, mając nadzieję na obalenie rządów PiS i powrotu do władzy przez PO. Rzecz oczywista.

Nie było przeszkód jedynie tam, gdzie wszyscy posłowie mieli z tego korzyść, jak podwyżki dla posłów, 500+ dla dzieci także posłów opozycyjnych, nagrody poselskie także dla posłów opozycyjnych, a nawet posłowie opozycyjnie dostali publiczne prawo do korzystania z toalet bez kolejek. Poza tymi przywilejami, gdzie opozycja miała korzyść, oczywiście milczała, ale przeszkadzała wszędzie poza. I tak po nitce do kłębka dojdziemy do afer, których za rządów PO było więcej, niż numerów telefonów w książce telefonicznej. Publika zaczęła domagać się rozliczeń. Ale partia rządząca rozliczyć nikogo nie może, bo....przeszkadza "platformiany" Trybunał Konstytucyjny. Tak oficjalnie. Wyborcom wciśnięto ściemę, by było cierpliwe, a wyborcy ściemę łyknęli. Trybunał trybunałem a czas leci szybko i Trybunał zmienił skład na nowy, powyborczy. I co z ukaraniem aferzystów? Wszak Trybunał Konstytucyjny już jest Prawy i Sprawiedliwy.

„Narodzie, jest kolejna przeszkoda o nazwisku Rzepliński”. „Nikogo nie rozliczymy z afer Platformy Obywatelskiej, gdyż przeszkadza prezes Trybunału Konstytucyjnego, prof. Andrzej Rzepliński”.

Bądźcie cierpliwi!

Prof. Andrzej Rzepliński odszedł. Przeszkód nie ma. Można śmiało rozliczać aferzystów z Platformy Obywatelskiej i z innych ugrupowań partyjnych.

Otóż NIE, Narodzie! Jest kolejna przeszkoda!

Po cichu można powiedzieć, że już ostatnia. A jeśli ostatnia, to nie można jej się pozbyć, bowiem wyjdzie na jaw niepisany układ o politycznej nietykalności.


Krajowa Rada Sądownictwa i Sąd Najwyższy.

I tu mamy problem, którego jesteśmy świadkami na bieżąco. PiS pisze ustawy, prezydent je odrzuca i poprawia, PiS nie zgadza się z poprawkami i sam poprawia, prezydent A. Duda ma wątpliwości, trwają spotkania na szczycie, trwa publiczna debata i zaczyna się prawdziwa medialna wojna partii rządzącej PiS z prezydentem Andrzejem Dudą. A czas leci, gdyż ta wojna nie jest pomiędzy PiS-em a prezydentem, lecz jest wojną sztuczną dla mediów i dla usprawiedliwienia niekaralności aferzystów.

Prezydent Andrzej Duda nie prowadzi żadnej wojny ani gry z partią PiS. Sztuczna wojna polityczna służy głównie dla dobra samych polityków, by skutecznie oszukać naród, aby ten nie dostrzegł nowego systemu, Demokracji Orwellowskiej. Ustawy o KRS i SN są ostatnią przeszkodą, gra na tych ustawach ma na celu opóźnić jak najbardziej usunięcie ostatniej przeszkody do rozliczeń. To gra dla publiczności, którą bardzo łatwo manipulować.  A gdy sprawy ucichną, bądźmy pewni nowego, sztucznego konfliktu.

Układ o nietykalności nie ma prawa wyjść na jaw, a ustawa o KRS i SN jest narzędziem odbijanym w przyszłość, by nigdy nie wyszedł na jaw.

Już Adolf Hitler mawiał: "Jakie to szczęście dla rządzących, że ludzie nie myślą". A trzeba mu przyznać, iż był mistrzem manipulacji.

A dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest bardzo prosta – naród nie może dostrzegać układu o nietykalności polityków, ale także nie może dostrzegać tego, co dzieje się za sztuczną mgłą. Naród nie ma prawa dostrzegać, że dzięki iluzji wojny na górze, w tle można dosłownie przepchnąć każdy nowy podatek pod kamuflażem innej nazwy, ustaw pisanych na zlecenie lub pod dyktando przedstawicieli obcego kraju, zapraszania milionów imigrantów ze Wschodu...

Jednym zdanie motto rządu brzmi – nie walczcie o to, co dotyczy Was bezpośrednio i co się Wam należy, ale walczcie o to, co Wam narzuci rząd.
 

2 komentarze:

  1. a ta kasta to jak Jakub Berman doradzil Polacy lecz tylko ze sfalszowanego polskiego nazwiska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod prawdziwym nazwiskiem pisał jedynie Gal, ale jemu było łatwiej, gdyż on był Anonim.

      Usuń